Ma już dość pytań o emeryturę. Śmiała deklaracja polskiego aktora

Zbigniew Buczkowski - choć już prawie dekadę temu osiągnął wiek emerytalny - nie zamierza rezygnować z pracy przed... dziewięćdziesiątką. "W moim słowniku słowo 'emerytura' nie istnieje" - mówi uwielbiany aktor i dodaje, że nie dla niego jest przesiadywanie w domu.

Trudno w to uwierzyć, ale od oficjalnego debiutu Zbigniewa Buczkowskiego (w kultowych "Dziewczynach do wzięcia") minęło już ponad pół wieku. Aktor na początku kariery grał jedynie epizody - tak małe, że jego nazwisko pomijane było w napisach końcowych...

Mało kto wie, że gwiazdor serialu "Lombard. Życie pod zastaw" tak naprawdę pracował już na planach filmowych jako dzieciak. Miał niespełna 12 lat, gdy mama jego kolegi zabrała go do wytwórni filmowej na ul. Chełmskiej na zdjęcia próbne do filmu, w którym miała statystować.

Reklama

"Od razu mi się spodobało. Poza tym, co tu dużo mówić, w domu była bieda i w ten sposób pomagałem mamie, która wychowywała mnie sama. Za statystowanie w filmach dostawałem kupę pieniędzy" - wspominał w autobiografii.

"Przez całe życie pracowałem. I dopóki będę mógł, to będę pracował" - zadeklarował w najnowszym wywiadzie dla "Świata i Ludzi".

Zbigniew Buczkowski: Jeszcze nie pora, by grał staruszków

Zbigniew Buczkowski od jakiegoś czasu wręcz bombardowany jest przez dziennikarzy pytaniami o emeryturę. Nie rozumie, dlaczego ludzie myślą, że jak aktor osiągnął wiek emerytalny, to "z automatu" powinien zrezygnować z pracy przed kamerą czy na scenie.

"Nie ma czegoś takiego jak aktor na emeryturze. Aktor najpierw gra młodych ludzi, później ojców, dziadków, a na końcu staruszków" - tłumaczył w cytowanej już rozmowie.

"Ja jestem na etapie grania ojców" - twierdzi i bez fałszywej skromności dodaje, że przecież nie wygląda na staruszka.

Odtwórca roli Henia Lermaszewskiego w polskim serialu wszech czasów "Dom" lubi chwalić się znakomitą kondycją ciała i... umysłu.

"Jakby ktoś mi powiedział, że mam już 74 lata, to tylko bym się zaśmiał. Cały czas jestem młodym chłopakiem, taki jestem mentalnie" - mówi.

Wyrzucili go ze studiów tydzień po tym, jak się na nie dostał

Aktor od lat cieszy się opinią człowieka, o którym nie da się powiedzieć nawet jednego złego słowa. Ci, którzy znają go osobiście, potwierdzają, że jest sympatyczny, zawsze uśmiechnięty, nigdy na nic nienarzekający, a poza tym... nie ma dla niego spraw nie do załatwienia.

"Od zawsze miałem dobre serce i wszystkim pomagałem. Moja żona kiedyś stwierdziła, że powinienem zmienić zawód i zostać 'załatwiaczem'. Bo był czas, że byłem w stanie załatwić wszystko, o co zostałem poproszony. Na szczęście już się z tego wyleczyłem" - opowiadał niedawno Michałowi Misiorkowi.

Zbigniew Buczkowski wspomina, że na początku kariery miał wielki problem z przekonaniem do siebie aktorów po szkołach teatralnych. Był przecież amatorem...

"W tamtych czasach amatorzy nie byli w niczym obsadzani. Byłem wyjątkiem od reguły. Nie wszystkim to pasowało. Ale zauważyłem, że problemy ze mną mieli głównie ci, którzy niewiele jeszcze osiągnęli" - wyznał w rozmowie z Plejadą.

Niewiele osób wie, że Zbigniew dostał się na studia aktorskie. Na egzamin poszedł z najlepszym kumplem. Kolega odpadł, on został przyjęty. Statusem studenta cieszył się zaledwie kilka dni. Zaraz po pomyślnie zdanych egzaminach wezwano go do dziekanatu.

"Powiedziano mi, że jednak się nie dostałem, ale za rok od razu przyjmą mnie na drugi rok, żebym nie był stratny. Potem okazało się, że jakiś minister zadzwonił z poleceniem, by przyjąć kogoś z jego rodziny. No więc mnie musieli skreślić z listy" - wspominał w cytowanym już wywiadzie.

Kilka lat później zdał egzamin eksternistyczny.

Ciągle jest w znakomitej formie

Dziś Zbigniew Buczkowski może się poszczycić rolami w kilkuset produkcjach. Były lata, że grał jednocześnie w dziesięciu filmach.

"Jakbym nie miał pracy i musiałbym siedzieć w domu, to bym zgłupiał" - mówi.

Aktor uważa, że zrezygnować z pracy mógłby tylko wtedy, gdyby stracił pamięć.

"Pamięć jest w aktorstwie rzeczą podstawową. Jeśli ktoś ma słabą pamięć, a znałem takich kolegów, to mu bardzo współczuję, bo bardzo ciężko wtedy być w tym zawodzie" - wyznał na łamach "Świata i Ludzi".

"Ja jestem ciągle w dobrej formie" - skonstatował.

Pytany o plany na jesień życia, Zbigniew Buczkowski deklaruje, że zamierza podróżować z żoną po świecie, zajmować się wnukami i po prostu cieszyć się każdym dniem. I z pewnością - wcześniej niż przed 90. urodzinami - nie zrezygnuje z aktorstwa, które jest jego wielką pasją i miłością.

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Zbigniew Buczkowski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy