Krystyna Janda przyznaje się do romansu! Kim był jej kochanek?

Krystyna Janda, czyli Ineza Klin z "Królestwa kobiet", rzadko opowiada w wywiadach o swoim życiu prywatnym, a z plotek o miłosnych podbojach, jakie się jej przypisuje, głośno się śmieje i drwi. Aktorka potwierdza jednak, że raz - zanim jeszcze po raz pierwszy wyszła za mąż - wdała się w romans... Kim był jej wybranek?

Krystyna Janda była jeszcze studentką wydziału aktorskiego warszawskiej szkoły teatralnej, gdy Marek Grechuta, z którym już wtedy współpracowała, rekomendował ją do roli... delegatki na Międzynarodowy Zjazd Młodzieży Socjalistycznej mający się odbyć w Budapeszcie.

Był początek lat siedemdziesiątych, w Polsce brakowało dosłownie wszystkiego, a wyjazdy do tzw. demoludów, nie wspominając już o wyjazdach na Zachód, były zarezerwowane tylko dla wybranych. Dla młodziutkiej Krystyny wycieczka na Węgry jawiła się jako okazja do zobaczenia "lepszego" świata, więc bez wahania zgodziła się uczestniczyć w zjeździe.

Reklama

Zakochała się po uszy w przystojnym Madziarze

Budapeszt zrobił na przyszłej gwieździe ogromne wrażenie. Jeszcze większe wrażenie zrobił na niej pewien chłopak, którego spotkała przed hotelem.

- Siedział na ławce w trochę pogniecionych białych spodniach i wytartej czerwonej sztruksowej koszuli. Opalony, poważny, z burzą czarnych loków na głowie - wspominała w rozmowie z portalem "Wyborcza24.pl".

20-letnia Krystyna, choć młody Węgier bardzo się jej podobał, nie odważyła się podejść do niego. Kilka godzin później zobaczyła go w stołówce. Tym razem ich spojrzenia spotkały się... Okazało się, że chłopak miał ją już od kilku dni na oku i tylko czekał na okazję, by do niej zagadać. Podszedł i przywitał się z nią po rosyjsku.

- Nazywał się Peter Futo - Krystyna Janda doskonale pamięta go do dziś.

Urodziwy Madziar był studentem matematyki na miejscowej politechnice, miłośnikiem dobrego kina, wielkim teatromanem oraz niepoprawnym romantykiem. Krystyna zakochała się w nim po uszy i... z wzajemnością.

Krystyna Janda i jej kochanek przysięgli sobie dozgonną miłość

Podczas długich spacerów po Budapeszcie przyszła aktorka i przyszły matematyk przysięgli sobie nad Dunajem dozgonną miłość i obiecali, że - choć dzielą ich setki kilometrów - zawsze będą razem. Spędzili ze sobą cudowne chwile. Niestety, gdy nadeszła pora powrotu do Polski, Krystyna musiała pożegnać ukochanego. Zarzekała się, że wkrótce wróci i wtedy już nic ich nie rozdzieli. Ale... pochłonęły ją studia, na miłość po prostu nie miała czasu.

Przez dwa lata Krystyna i Peter pisali do siebie listy - najpierw co kilka dni, później raz w tygodniu, potem raz w miesiącu, aż w końcu kontakt się urwał.

Krystyna Janda: Rozczarowanie po latach

Wiele lat później, już po rozwodzie z Andrzejem Sewerynem, Krystyna Janda postanowiła odszukać Petera w Budapeszcie. Bez skutku... Mężczyzna po prostu zapadł się pod ziemię.

Krystyna Janda pogodziła się już z tym, że Peter na dobre zniknął z jej życia, gdy pewnego wieczoru po spektaklu, z którym odwiedziła Włochy, do jej garderoby w rzymskim teatrze zapukał... Peter Futo.

- Wcale nieprzystojny, niski, grubawy. Rzucił się na mnie, zachwycony mną na scenie. A ja... zażenowana, usztywniona. Stracił cały urok, którym urzekł mnie przed laty - wspomina aktorka.


 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy