Jolanta Lothe i Ludwik Pak żyli w toksycznym związku. Zniszczyła go wódka!
Jolanta Lothe, czyli Urszula Kuraś z "Polskich dróg", była młodziutką absolwentką warszawskiej szkoły teatralnej, gdy w 1968 roku na planie filmu "Hasło Korn" poznała Ludwika Paka - niezapomnianego "męża swojej żony Zofii", czyli Zdzisława Dyrmana z "Misia" Stanisława Barei. Starszy o dwanaście lat aktor zrobił na niej ogromne wrażenie. Szybko zostali parą, ale nad ich związkiem od razu zawisły czarne chmury...
Pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia Jolanta Lothe uważana była za jedną z najatrakcyjniejszych polskich aktorek, a przy tym osobę niezwykle skromną. Choć krytycy pisali w swoich recenzjach, że "ma czym oddychać", jak ognia unikała udziału w scenach wymagających nagości. Tak naprawdę nigdy (!) nie wystąpiła przed kamerą z odsłoniętymi piersiami. Przyznała kiedyś w wywiadzie, że po prostu bała się... matki, która dbała o to, by nikt nie wykorzystał jej ukochanej Joli.
Mama Jolanty Lothe - wybitna aktorka Wanda Stanisławska-Lothe znana m.in. z ról Krysi Mamoniowej z kultowego "Rejsu" i wróżki Honoraty z "Polskich dróg" - bardzo uważnie przyglądała się nie tylko propozycjom zawodowym, jakie dostawała jej córka, ale także... mężczyznom, z którymi się spotykała. Gdy pewnego dnia Jolanta przyprowadziła do domu poznanego na planie "Hasła Korn" Ludwika Paka, Wanda Stanisławska-Lothe zamarła. Wiedziała bowiem, że aktor często zagląda do kieliszka i zdarza mu się upijać na umór. Ostrzegła swą jedynaczkę, że zmarnuje sobie przy nim życie. Ale Jola... świata poza Ludwikiem nie widziała.
Zobacz też: Ludwik Pak: To on miał zagrać Balcerka w "Alternatywy 4"!
Poznali się w 1968 roku na planie filmu Waldemara Podgórskiego. Ludwik od razu zapałał do Jolanty wielkim uczuciem, ona potrzebowała czasu, by przekonać się do niego. Traf chciał, że po zakończeniu zdjęć do "Hasła Korn" oboje dostali role w "Polowaniu na muchy" Andrzeja Wajdy oraz "Jarzębinie czerwonej" Ewy i Czesława Petelskich, a wkrótce potem w serialu "Doktor Ewa" (w sumie w ciągu trzech lat zagrali razem w sześciu produkcjach). Od chwili, gdy zdecydowali się iść przez życie jako para, byli - ku rozpaczy matki Jolanty - nierozłączni.
- Lulek w okresie związku z Jolantą Lothe dość mocno i dobrze trzymał się w trzeźwości, bo cholernie bał się Wandy. A Jolka, jak niemal każda kobieta zakochana w alkoholiku, była przekonana, że dla niej przestanie pić - opowiadała na kartach książki Rafała Dajbora "Jak u Barei czyli kto to powiedział" Zofia Czerwińska, która przyjaźniła się z Wandą Stanisławską-Lothe i znała Paka.
Jolanta Lothe i Ludwik Pak byli razem przez kilka lat. Ich z góry skazany na niepowodzenie toksyczny związek w końcu się rozpadł. Aktorka po prostu przestała wierzyć, że jej ukochany się opamięta i podejmie walkę z nałogiem. Pewnego dnia pokazała mu drzwi.
Zobacz też: Jolanta Lothe: Zapomniana seksbomba PRL-u
Ludwik tak bardzo przeżył rozstanie z Jolą, że tygodniami zapijał rozpacz i topił smutki w morzu alkoholu. Aktor stoczył się na samo dno. Zaniepokojeni jego stanem wpływowi znajomi (będący wtedy członkami komisji socjalnej ZASP Halina Michalska i Józef Duriasz) "załatwili" mu skierowanie na odwyk. Ludwik Pak trafił na zamknięty oddział szpitala neurologiczno-psychiatrycznego w Choroszczy, gdzie przebywał przez rok. Wyszedł z kliniki - jak podobno mówił - "wyleczony z Joli", ale wciąż uzależniony od wódki.
Tymczasem Jolanta Lothe po rozstaniu z Ludwikiem związała się z reżyserem Helmutem Kajzarem, którego poślubiła na początku lat siedemdziesiątych i dzięki któremu zagrała w teatrze swoje najlepsze role. Kajzar uważany był za wielkiego wizjonera teatru, Jolanta za jego muzę. Byli ze sobą bardzo szczęśliwi, a owocem ich miłości jest córka Paula. Po śmierci Kajzara Jolanta Lothe poślubiła niemiecko-polskiego poetę, eseistę i reżysera Piotra Lachmanna.
Ludwik Pak przestał pić dopiero, gdy tuż przed śmiercią zamieszkał w Domu Aktora Weterana w Skolimowie, gdzie trafił niedługo po zagraniu nagrodzonej na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni roli Peresady w "Siekierezadzie" Witolda Leszczyńskiego. Był już wtedy bardzo chory. Zmarł 7 grudnia 1988 roku.
Jolanta Lothe nigdy nie wspomniała go ani słowem w żadnym swoim wywiadzie...
Zobacz też: Ludwik Pak: Talent rozpuszczony w alkoholu