Kultowe seriale
Ocena
serialu
8,2
Bardzo dobry
Ocen: 10719
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

To on miał zagrać Balcerka w "Alternatywy 4". Dlaczego zabrano mu rolę?

Kiedy w 1981 roku - tuż przed wprowadzeniem w Polsce stanu wojennego - Stanisław Bareja rozpoczynał zdjęcia do serialu "Alternatywy 4", rolę Balcerka powierzył... bardzo lubianemu przez widzów i branżę filmową Ludwikowi Pakowi. Aktor, który wcześniej rewelacyjnie zagrał Zdzisława Dyrmana w kultowym "Misiu", po dwóch dniach zdjęciowych stracił jednak pracę. Dlaczego musiał oddać rolę Witoldowi Pyrkoszowi?

"Panowie pozwolą, moja żona... Zofia" - to zdanie, które w "Misiu" wypowiada Zdzisław Dyrman, zapewniło grającemu go Ludwikowi Pakowi jedno z najwyższych miejsc na liście najbardziej zapadających w pamięć aktorów znanych z filmów Stanisława Barei.

Nic dziwnego, że kiedy reżyser postanowił nakręcić "Alternatywy 4", nie wyobrażał sobie, by w serialu mogło zabraknąć Lulu (tak Ludwika Paka nazywali przyjaciele), więc zaprosił go na zdjęcia próbne do roli... Anioła. Aktor wypadł tak dobrze, że rolę dostał. Niestety, po wygranym castingu poszedł w cug (był alkoholikiem)!

Reklama

"Niedoszły Anioł miał pobrać zaliczkę (...) i zniknął bez śladu na kilka dni" - twierdzi autor książki "Stanisław Bareja. Król krzywego zwierciadła" Maciej Replewicz.

Kiedy Ludwik Pak w końcu pojawił się na planie, Aniołem był już Roman Wilhelmi. Bareja, który miał do Lulu ogromny sentyment, zdecydował się jednak dać mu jeszcze jedną szansę i powierzył rolę Balcerka.

- Zagrał w scenach dziejących się przed przeprowadzką Balcerków z rudery na Pradze na Ursynów. Dwa dni zdjęciowe... - wspominała nieodżałowana Zofia Czerwińska, czyli serialowa Balcerkowa.

Niestety, 13 grudnia 1981 roku z powodu wprowadzenia stanu wojennego zdjęcia zostały przerwane. Gdy w lutym 1982 roku zapadła decyzja, że można je kontynuować, Stanisław Bareja uznał, że musi podziękować Ludwikowi Pakowi za współpracę, bo nie może po prostu pozwolić sobie na powierzenie dużej i ważnej roli komuś, kto praktycznie nie trzeźwieje.

- Po wznowieniu produkcji okazało się, że Ludwik jest tak zapity, że nie da się z nim pracować. A Bareja, choć towarzysko lubił się napić, nie cierpiał wódki na planie - stwierdziła Zofia Czerwińska, opowiadając o Lulu na łamach książki "Jak u Barei, czyli kto to powiedział".

O Ludwiku Paku, który po ukończeniu warszawskiej szkoły teatralnej był uważany za następcę legendarnego Stefana Jaracza, mówiono, że rozpuścił swój wielki talent w wódce.

Podobno nie upijał się na umór tylko w okresie, gdy był związany z Jolantą Lothe (niezapomniana prostytutka Lola z "Daleko od szosy" i Urszula Kuraś z "Polskich dróg"), w której kochał się bez pamięci.

Bał się matki aktorki, która uważała, że Jolanta popełniła największy w życiu błąd, wiążąc się z nim. Ich związek w końcu się rozpadł, gdy Lothe przestała wierzyć w to, że ukochany opamięta się i przestanie dla niej pić...

Po rozstaniu z nią pił coraz więcej. Stoczył się na samo dno. W końcu poszedł na odwyk i pozwolił na prawie rok zamknąć się w szpitalu neurologiczno-psychiatrycznym w Choroszczy. Po opuszczeniu placówki trafił najpierw na plan "Misia", a wkrótce potem na zdjęcia próbne do "Alternatywy 4". Niestety, okazało się, że nie udało mu się pokonać choroby.

Po tym, jak stracił posadę w "Alternatywy 4", Ludwik Pak zagrał jeszcze w kilku serialach i filmach, ale - choć za wybitną kreację w "Siekierezadzie" dostał w 1986 roku nagrodę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni - nigdy nie doczekał się roli na miarę swojego ogromnego talentu.

Pić przestał dopiero, gdy pod koniec życia zamieszkał w Domu Aktora Weterana w Skolimowie. Był już wtedy bardzo chory. Zmarł 7 grudnia 1988 roku, niecały miesiąc po Janie Himilsbachu, do którego bardzo często go porównywano.

 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy