Joanna Liszowska: Miała poślubić znanego aktora, wyszła za... miliardera
Joanna Liszowska, czyli uwielbiana przez widzów Patrycja z serialu „Przyjaciółki”, przed laty była szaleńczo zakochana w Robercie Rozmusie. Piękna wysoka i zgrabna blondynka kompletnie straciła głowę dla sporo starszego, szarmanckiego i popularnego już wówczas aktora. Przez kilka lat byli nierozłączni, a znajomi wieszczyli im rychły ślub i wspaniałą, wspólną przyszłość. Przepowiednia jednak się nie ziściła, a aktorka długo musiała dochodzić do siebie po bolesnym rozstaniu.
Joanna Liszowska już jako studentka zwracała uwagę mężczyzn. Piękna, wysoka, z burzą kręconych loków nigdy nie narzekała na brak amantów. Nie inaczej było, gdy tuż po ukończeniu szkoły aktorskiej przeniosła się z rodzinnego Krakowa do stolicy.
Szybko dostała pierwszą serialową rolę. U boku Piotra Gąsowskiego zagrała niewielką rolę w serialu "Szpital na perypetiach" i z miejsca zdobyła sympatię gwiazdora. To właśnie on wkrótce potem poznał aktorkę ze swoim najlepszym przyjacielem - Robertem Rozmusem.
Joanna i Robert od razu wpadli sobie w oko. On zachwycał się jej niesamowitą urodą i wdziękiem, ją natomiast zauroczyła jego dojrzałość i poczucie humoru. Spodobało jej się, w jaki sposób ją adorował, prawił komplementy i obsypywał kwiatami. Często wybierali się na wycieczki poza miasto - oboje uwielbiali szybką jazdę samochodem.
To właśnie dla Liszowskiej Rozmus zostawił swoją ówczesną dziewczynę - Ewę, która dla niego przeniosła się ze Szczecina do Warszawy. Miał to być ostateczny dowód miłości i chęci zbudowania czegoś naprawdę trwałego.
Przez lata parze układało się znakomicie. Byli nierozłączni, a ich związek uchodził niemal za idealny. Nie przeszkadzała im też różnica wieku - Robert jest bowiem starszy od Joanny o 16 lat. Kiedy zaczęli się spotykać, ona miała zaledwie 24 lata, on natomiast zbliżał się już do 40. Mimo tej różnicy dogadywali się świetnie i snuli plany na wspólną przyszłość. Po niecałych dwóch latach związku, na palcu Joasi zabłysnął pierścionek zaręczynowy i coraz częściej mówiło się o ślubie aktorskiej pary. To właśnie wtedy emocje zaczęły stygnąć, a pomiędzy narzeczonymi coraz częściej dochodziło do kłótni...
Joanna szybko przekonała się, że to, co było dla niej początkowo fascynujące, po czasie doprowadza ją do wściekłości. Szczególnie irytowało ją to, że Robert wszystko obraca w żart i wiele spraw bagatelizuje. Gwiazdor prowadził wówczas bardzo rozrywkowe życie, a wokół niego zawsze było pełno pięknych kobiet, zafascynowanych jego charyzmą. Liszowska z każdym miesiącem stawała się coraz bardziej zazdrosna. Miała wątpliwości, czy partner jest jej wierny.
On za to przez lata tłumaczył się jednym zdaniem:
Przeczucia Joanny po jakimś czasie okazały się słuszne, a Robert zakomunikował jej, że wraca do swojej byłej - Ewy. Aktorka długo nie mogła zrozumieć, jak partner mógł ją w tak potraktować. Rozstanie przeżywała miesiącami.
Po rozstaniu z Liszowską, Robert Rozmus ożenił się z Ewą. Małżeństwo jednak nie przetrwało próby czasu i w 2012 para zdecydowała się na rozwód. Gwiazdorowi udało się jednak ułożyć życie u boku Anny Ćwiek, z którą ma 6-letnią córeczkę.
Joanna Liszowska po latach poznała natomiast szwedzkiego milionera - Olę Serneke. Para wzięła ślub w 2010 roku w Bydgoszczy. Wkrótce na świecie pojawiły się córki pary - Emma i Stella. Szczęście rodzinne aktorki nie trwało jednak długo.
"Oto PRAWDA: Już blisko ROK jestem PO ROZWODZIE (w Szwecji) z daleka od wścibskich oczu i uszu. Z byłym mężem pozostajemy w bardzo przyjacielskiej, życzliwej relacji pełnej szacunku i troski o nasze córeczki. Życie dawno potoczyło się dalej. No scandal, No fight, No comments. Prosimy o uszanowanie naszej prywatności. Dziękujemy" - Liszowska napisała na Instagramie w 2019 roku.
Jak informował "Super Express", odtwórczyni roli Patrycji w "Przyjaciółkach" otrzymała - co podobno zapisane było w intercyzie, którą podpisała przed ślubem - jednorazową wypłatę za... straty moralne. Zarządza też funduszami powierniczymi córek i alimentami, jakie wpływają co miesiąc na ich konta.
Jeden z tabloidów dotarł do informacji, że powodem rozstania aktorki i biznesmena były zbyt częste i zbyt długie wizyty Joanny Liszowskiej w Polsce oraz jej miłość do... aktorstwa i pracy.
Ola Serneke nie mógł ponoć znieść, że jego żona nie zrezygnowała z grania w filmach, serialach i w spektaklach teatralnych. Postawił jej nawet ultimatum - albo on, albo kariera! Chciał, aby na stałe zamieszkała w Szwecji i na dobre rzuciła pracę.
Nie był zadowolony z tego, że widuje żonę i dzieci zaledwie raz czy dwa razy w miesiącu. Kiedy pracowała w Polsce, Liszowska zawsze zabierała ze sobą córki. Przez kilka lat dzieliła swój czas pomiędzy Szwecję a Polskę. Okazało się, że małżeństwo na odległość nie jest tym, o czym marzył jeden z najbogatszych Szwedów.
"Miarą radości życia nie może być rozmiar ubrań" - twierdzi Joanna Liszowska, dodając, że mogłaby poddać się drakońskiej diecie tylko wtedy, gdyby wymagało tego zagranie wymarzonej roli filmowej.
"Ciało jest moim instrumentem, gdyby pojawiła się rola, która wymaga poważnego schudnięcia, zdecydowałabym się" - wyznała w wywiadzie dla miesięcznika "Twój Styl".
Joanna Liszowska doskonale zdaje sobie sprawę, że jej waga odbiega od ideału, ale w ogóle się tym nie przejmuje. Zbędne kilogramy już dawno przestały spędzać jej sen z powiek, bo - jak mówi - byłoby nudno, gdyby po ulicach chodziły wyłącznie szczupłe kobiety.
"Nie przeżywam szoku, kiedy ktoś mnie krytykuje, bo przecież mam w domu lustro" - mówi serialowa Patrycja Kochan z "Przyjaciółek".
Joanna Liszowska przyznaje, że dobrze jej w swoim ciele. Czy jest jej mniej, czy więcej - czuje się tak samo atrakcyjnie i kobieco, bo po prostu akceptuje siebie taką, jaka jest.
"Moim zdaniem liczy się przede wszystkim jakość ciała" - twierdzi.
Aktorka nie kryje, że wie, dlaczego jest... większa niż większość aktorek w jej wieku. "Byłabym nieszczera, twierdząc, że nie wiem, skąd się wzięły moje kilogramy. Ja po prostu uważam, że jedzenie jest jedną z największych przyjemności w życiu" - żartuje.