Jadwiga Barańska: Jak się czuje aktorka? Jerzy Antczak mówi o "cudzie"
Jerzy Antczak poinformował na Facebooku o stanie zdrowia swojej żony Jadwigi Barańskiej, której wskutek upadku pękło biodro. Aktorka, po dramatycznym apelu męża o modlitwę w jej intencji, w końcu zdecydowała się na wizytę u lekarza. "Kochani, nie mamy najmniejszej wątpliwości, że tą gwałtowną metamorfozę, niemal cud, sprawiły Wasze modlitwy i wysiew miłości!!! Brak nam słów, aby wyrazić naszą wdzięczność!!" - napisał reżyser.
Jerzy Antczak zamieścił w niedzielę na Facebooku "melodramatyczny apel". Reżyser ujawnił, że stan jego żony, aktorki Jadwigi Barańskiej, jest bardzo poważny. Artystka w ostatnim czasie znacznie podupadła na zdrowiu. Dodatkowo brakuje jej chęci do życia. "Nie walczcie ze mną i pozwólcie mi odejść" - miała mówić do męża i syna.
"Kochani przyjaciele, długo walczyłem, czy ujawniać stan zdrowia Jadzi, ale ponieważ jest mi bardzo ciężko na duszy, podaję, jaki stan rzeczy" - zaczął swój wpis Antczak.
Reżyser zdradził, że jego żona od dłuższego czasu mierzy się z kłopotami ze wzrokiem, co znacznie utrudnia jej codzienne funkcjonowanie.
"Wiele tygodni temu pojawiło się u Jadzi schorzenie rogówki lewego oka. Lekarze wydali diagnozę, że stan jest bardzo poważny i grozi jej utrata wzroku. Po pewnym czasie podobny syndrom odezwał się w drugim oku. Jadzia nie należy do osób histerycznych, ale powiedziała mi: 'Życie bez wzroku nie ma sensu. Lepiej odejść’- relacjonował reżyser.
Sytuację aktorki pogorszył jeszcze uraz, jakiego doznała podczas upadku.
"Jadwiga upadła przodem ciała na kamienie. Straciła przytomność i trzeba było wezwać pogotowie. W szpitalu dokonano prześwietleń i okazało się, że jeden z kręgów jest nieco przesunięty, ponadto w prawym biodrze nastąpiło pęknięcie. [...] z uwagi na wiek biodro nie może być operowane i trzeba czekać aż nastąpi samoistny zrost. Co może potrwać wiele miesięcy leżenia w łóżku" - opisywał.
Wszystkie te schorzenia oraz informacja o tym, że wciąż nie zdecydowano się na realizację scenariusza do filmu dokumentalnego Antczaka i Barańskiej, sprawiło, że aktorka zamknęła się w sobie i popadła w stany depresyjne. Zupełnie straciła chęci do życia.
"Pękniecie biodra spowodowało niedowład prawej nogi i nieustanne bóle ujarzmiane mocnymi środkami. Nastąpiły bardzo przykre dni. Jadwiga zamknięta w sobie leży nieruchomo na łóżku całymi godzinami z zamkniętymi oczyma. Któregoś dnia nieoczekiwanie zapytała mnie: 'Czy decydenci odpowiedzieli na temat scenariusza?'. Odpowiedziałem gorzko: 'Nie ma odpowiedzi’. Długo milczała po czym powiedziała cicho: 'Ano cóż, widocznie już nasz czas minął...'
Aktorka nie chce jeść, przyjmować lekarstw, ani przechodzić badań.
"Na moje i [naszego syna] Mikołaja błagania odpowiedziała nieoczekiwanie: ‘Nie walczcie ze mną i pozwólcie mi odejść [...]’ - napisał wyraźnie bezradny reżyser.
W poniedziałek rano Jerzy Antczak poinformował, że jego żona w końcu zdecydowała się na wizytę u lekarza.
"To co się wydarzyło (...) w niedziele jest rodem z metafizyki" - napisał reżyser, informując, że po 10 dniach Jadwiga Barańska nagle wyraziła zgodę na podróż do szpitala na prześwietlenie biodra.
Po przybyciu do szpitala lekarz stwierdził, że "pęknięcie zasklepiło się w 30 procentach, co jest sukcesem". Reżyser ujawnił, że jego żona zmieniła nastawienie do choroby.
"Nieoczekiwanie powiedziała: 'Nie poddam się tak łatwo, będę walczyć do upadłego'. Sprawiała wrażenie innej osoby. Po powrocie do domu zjadła z apetytem obiad, oraz przyjęła bez oporu wszystkie lekarstwa. Wyraziła zgodę, aby trzy razy w tygodniu przychodziła pielęgniarka w celu rehabilitacji" - napisał Antczak.
"Kochani, nie mamy najmniejszej wątpliwości, że tą gwałtowną metamorfozę, niemal cud, sprawiły Wasze modlitwy i wysiew miłości!!! Brak nam słów, aby wyrazić naszą wdzięczność!!" - zakończył wpis Antczak.