Gwiazdor "Klanu" wraca do Polski. Niedawno doszło do niebezpiecznej sytuacji
Jakub Tolak wraz z żoną i córką od dłuższego czasu prowadzą życie w podróży. Dawny gwiazdor "Klanu" niedawno podjął jednak decyzję o powrocie do Polski. Rodzina musi pokonać ponad 2800 kilometrów drogi, która czasami bywa niebezpieczna.
Jakub Tolak na przełomie XX i XXI wieku był na szczycie swojej aktorskiej kariery. Zadebiutował na małym ekranie w wieku dwunastu lat. Największą popularność przyniosła mu rola w serialu "Klan". Jednak aktorstwo mu nie wystarczało. W pewnym momencie postanowił porzucić show-biznes i skończył architekturę. Z kierunkiem, który ukończył nie związał jednak swojej przyszłości. Podczas studiów założył zespół Forma, w którym śpiewał i grał na perkusji, w 2011 roku wydali płytę.
Prawdziwą pasją aktora okazało się podróżowanie. Pod koniec 2019 roku razem z Zofią Samsel (ówczesną dziewczyną, obecnie żoną), postanowili rzucić wszystko i wyjechać w świat. Kupili vana i zrobili z niego dom na kółkach. Do podróży w samochodzie zainspirowała ich wyprawa po Stanach Zjednoczonych. To tam poczuli, że chcieli by sami spróbować życia w podróży. Było to ich wspólne marzenie, które postanowili spełnić jak najszybciej. W 2023 roku na stałe zamieszkali w kamperze, a niedługo później dołączyła do nich... córeczka Tosia.
Choć po wielu miesiącach spędzonych w trasie podróżnicy mają już trochę doświadczenia, nadal zdarzają się zaskakujące sytuacje. Para relacjonuje wszystkie wydarzenia poprzez swoje konto na Instagramie. To właśnie w ten sposób opowiedzieli niedawno o niebezpiecznej sytuacji, jaka im się przytrafiła.
"Coś się kończy, coś się zaczyna. Nasza przygoda z Wyspami Kanaryjskimi dobiegła końca. Kierunek Polska" - czytamy w jednym z najnowszych wpisów pary, która już nie może doczekać się chwili stacjonarnego odpoczynku i randek tylko we dwoje. Jednym z powodów tej decyzji mógł być także niedawny wypadek na Fuerteventurze. Kamper małżeństwa został zaatakowany przez nieznanych sprawców.
"Nerwowa sytuacja. Przepychanki, pyskówki. Kampery zaczęły odjeżdżać. Wesoła ekipka podjechała do jakiegoś domu, po czym znów ruszyli w naszą stronę. Cóż, nocna ucieczka wyboistą drogą przy odmętach oceanu nie była naszym marzeniem. Czy zgłoszenie takiej sytuacji na hiszpańską policję ma w ogóle sens? W nocy nie było na to szans" - relacjonowali poprzez Instagrama.
Mimo początkowego strachu, małżeństwu udało się wyjechać i odnaleźć bezpieczną przystań na kilka godzin. Teraz, w drodze do rodzinnego kraju, czekają ich kolejne wyzwania. Przed nimi ponad 2800 kilometrów drogi. Para jednak w całej tej wyprawie najbardziej obawia się noclegów:
"Czy lubimy miejscówki noclegowe po trasie? Średnio. Zwykle zatrzymujemy się 'na szybko' w mieście, a w mieście bywa turbo głośno i może być niebezpiecznie. Sen w trybie czuwania".
Zobacz też: Są wielkimi gwiazdami, a zdecydowali się na kameralny ślub. Dlaczego?