Gwiazda TVP na zakręcie. Nie miała pieniędzy, pracowała w sklepie
Na początku Barbarze Garstce szło naprawdę świetnie — jeszcze będąc studentką zadebiutowała na deskach teatru. Jednak z czasem pracy było coraz mniej, zaczęła zmagać się z bezrobociem. Ostatecznie rozpoczęła pracę w sklepie. Jak obecnie sobie radzi była gwiazda TVP?
Barbara Garstka ukończyła studia w krakowskiej szkole teatralnej i została dyplomowaną artystką o specjalności wokalno-aktorskiej w 2013 roku. Miała wtedy 25 lat i wydawało się jej, że stoi u progu wielkiej kariery. Marzyła, by zostać drugą Anną Polony, która jest jej mistrzynią.
Początkowo rozwijała swoją karierę na deskach Teatru im. Juliusza Słowackiego, a potem dostała propozycję pracy przy kilku filmach i serialach. Po przeprowadzce do Warszawy kariera młodej aktorki nabrała szalonego tempa, a rola w "Osieckiej" (w serialu wcieliła się w legendarną Elżbietę Czyżewską) sprawiła, że stała się rozpoznawalna.
W trudnym czasie pandemii Barbara Garstka, podobnie jak większość aktorów, straciła źródło dochodów. Wtedy po raz pierwszy pomyślała o zmianie zawodu.
"Podjęłam pracę sprzedawczyni w sklepie meblowym. Cieszę się, że ją dostałam, bo mogę się dzięki niej utrzymać" - wyznała "Wysokim Obcasom".
Gdy świat kultury bardzo powoli wracał do normalności, nie porzuciła pracy, która pomogła utrzymać się na powierzchni. Po zakończonej zmianie, biegła do teatru. Gdy odwołano lockdown, dzielnie walczyła o przetrwanie w swoim zawodzie, który przecież tak bardzo kochała.
"Każda moja rola jest rolą wywalczoną na castingu. Niczego nigdy nie dostałam od nikogo po znajomości. Za każdym razem staję do walki, żeby pracować. Mam w sobie tyle emocji związanych z tym zawodem" - wyznała "Wysokim Obcasom".
Dziś Barbara Garstka ma 36 lat i jej kariera ponownie nabiera tempa. Znów gra w teatrze i coraz częściej pojawia się w filmach. Wciąż jednak pamięta o tym, jak bardzo niepewny jest jej zawód. Ma więc "plan B" - posada w rodzinnym biznesie, a konkretnie w pensjonacie prowadzonym przez jej siostrę i szwagra.
"Jak będzie bardzo źle, to pojadę nad morze i będę sprzątała po gościach" - mówiła Garstka w "Życiu na gorąco".