Finn Wolfhard o odejściu ze "Stranger Things": "Byłem przygnębiony"
Czy trudno pożegnać się z rolą, która zapewniła się kapitalny start kariery i być może już na zawsze zapewnił a status gwiazdy? Finn Wolfhard zdradził w swoim najnowszym wywiadzie, co się działo, gdy kończył pracę na planie finałowego sezonu "Stranger Things" i jakie ma plany na przyszłość. Okazuje się, że odkrył nową pasję.
Wielkimi krokami zbliża się koniec historii grupy przyjaciół, których życie zmieniło się bezpowrotnie, gdy poznali dziewczynę imieniem Jedenastka i dowiedzieli się, że w ich mieście istnieje świat równoległy. Zakończono prace na palnie piątego i zarazem finałowego sezonu "Stranger Things". Serial ma się ukazać w serwisie Netflix pod koniec 2025 roku. Według niepotwierdzonych jeszcze pogłosek, finał może być podzielony na dwie części, podobnie jak jego poprzednik. Jedyne co na ten moment twórcy zdradzili, to obietnica, iż ostatnia odsłona opowieści będzie łączyć w sobie wszystkie najlepsze elementy poprzednich sezonów oraz dostarczy emocji niczym najlepsze kino fantasy.
Co się stanie z odtwórcami głównych ról? Seria dała im świetny start i otworzyła drzwi do największych planów filmowych, ale trzeba jeszcze to potrafić wykorzystać. Finn Wolfhard po 10 latach spędzonych na planie "Stranger Things" z nadzieją patrzy w przyszłość, choć przyznaje, że pożegnanie było trudne.
"Wiele osób wychowało się na tym programie. To była bardzo emocjonalna rzecz, którą zostawiam za sobą" – powiedział Wolfhard w wywiadzie dla Deadline i dodał: "czułem się trochę przygnębiony, że to się skończyło, dlatego że nie będę widzieć wszystkich i tak dalej. A potem sobie przypominasz: "Och, ale to wychodzi i ludzie to zobaczą, a ja będę mógł przeżyć to ponownie ze wszystkimi".
"Ale jestem niesamowicie podekscytowany samym zobaczeniem programu, ponieważ pracujesz na coś przez tak [długo], potem idziesz dalej i żyjesz swoim życiem, a potem nagle to się dzieje. To, co zrobiliśmy, w końcu się ukazuje, a ty możesz ponownie doświadczyć tych niesamowitych rzeczy jeszcze raz" - stwierdził Wolfhard.
Finn Wolfhard ma już plan na siebie na najbliższe lata. Aktor wciąż będzie grać w filmach i serialach, ale zajmie się również reżyserią. To jego nowa pasja, która do reszty go pochłania i fascynuje. 18 kwietnia tego roku odbędzie się premiera jego pełnometrażowego debiutu reżyserskiego, "Hell of a Summer", wyreżyserowanego wspólnie z Billym Brykiem. Mówiąc o przyszłości, 22-latek stwierdza, że chciałby kontynuować swoją pracę po obu stronach kamery.
"Myślę, że jestem głęboko ciekawy tworzenia filmów i naprawdę chciałbym nadal reżyserować" - powiedział w rozmowie z Deadline i dodał: "To jest coś, w czym czuję się bardzo komfortowo, a występy to również coś, co czasami przychodzi naturalnie. Ale jednocześnie wiem, że mam dopiero 22 lata. Nie chcę umniejszać siebie ani czegokolwiek, ale to po prostu próba życia".
ZOBACZ TEŻ:
Koniec małżeństwa Borkowskiego? Aktor ucina spekulacje. Mówi wprost
Nowy "Wiedźmin" i pierwszy serial z DeNiro. Oto luty na Netflix!