Ewa Szykulska wciąż tęskni za zmarłym mężem. "Zostało puste miejsce po moim mężczyźnie"

Ewa Szykulska to jedna z najpopularniejszych polskich aktorek. Kilkadziesiąt lat temu rozpalała wyobraźnię widzów. Złośliwi oskarżali ją wręcz o niemoralność. Aktorka serce oddała jednemu mężczyźnie. U jego boku przeżyła ponad 40 lat. Do dzisiaj nie może pogodzić się z jego stratą.

Ewa Szykulska: Trudno było oderwać od niej wzrok

Ewa Szykulska to jedna z najpopularniejszych polskich aktorek. Kilkadziesiąt lat temu rozpalała wyobraźnię widzów. Piękna gwiazda zasłynęła jako "Prześliczna wiolonczelistka" z teledysku Skaldów i zachwycała w filmach "Hydrozagadka" czy "Seksmisja". Później bawiła publiczność w serialach. Wystąpiła m.in w "13 posterunku" , "Lokatorach" i "Sąsiadach".

W latach 70. i 80. ubiegłego wieku Szykulska była uważana za jedną z najpiękniejszych polskich aktorek. Wpatrzonym w nią jak w obrazek mężczyznom podobały się nawet jej... worki pod oczami, z których uczyniła w pewnym momencie swój znak rozpoznawczy.

Reklama

Choć aktorka nie należała do grona pań, które łatwo rozebrać przed kamerą (reżyserzy uważali ją wręcz za "nierozbieralną"), emanowała takim seksapilem, że trudno było oderwać od niej wzrok. "W młodości oburzałam wiele kobiet. Atakowały mnie, że jestem niemoralna. Zdarzało mi się słyszeć na ulicy: Męża mi pani deprawuje!" - wspominała w rozmowie z "Twoim Stylem".

Ewa Szykulska i Zbigniew Pernej: Byli razem ponad 40 lat

Pierwszym mężem aktorki był reżyser Janusz Kondratiuk (zm. 2019). "Dziwię się, jak on wytrzymywał moje płacze i krętactwa, którymi chciałam wymusić dla siebie role w jego filmach" - śmiała się aktorka w jednym z wywiadów. Artystyczne małżeństwo jednak nie przetrwało. 

Później aktorka aż przez 44 lata była związana ze Zbigniewem Pernejem. Był inżynierem zajmującym się motoryzacją i stronił od show-biznesu. Przez 17 lat czekała na oświadczyny swego kolejnego partnera. "Nie mogłam się doczekać, więc sama poprosiłam go o rękę. Kiedy się zgodził, załatwiłam wszystkie formalności związane ze ślubem w jeden dzień" - wspominała.

Szykulska i Pernej tworzyli bardzo zgodny związek. "Przy ludziach on mówi do mnie Ewa, a ja do niego Zbyszek. Natomiast kiedy jesteśmy sami, zwracamy się do siebie bezimiennie. Mąż ma na imię tak samo jak mój tata, a ojciec był jeden, wyjątkowy. Zbigniew nie przeszłoby mi przez pyszczydło" - opowiadała aktorka w wywiadzie dla "Tele Tygodnia".

"Ale nie traktuję go jak ojca. On jest moim mężczyzną. Mówię do niego Franek, Piotruś albo Misiek. Wygodne, bo gdyby ich było więcej, człowiek się nie pomyli. Jesteśmy ze sobą ponad 40 lat. Nawet nie wiem, ile dokładnie. Słowo daję! Mam taki stary dowód, do którego zaglądam, żeby sprawdzić. Zważywszy, że to moje drugie małżeństwo, trochę się tych lat już uciułało" - dodała Ewa Szykulska.

Ewa Szykulska: "Zostało puste miejsce po moim mężczyźnie"

Ukochany aktorki odszedł 25 grudnia 2021 roku. Jego śmierć była dla aktorki ogromnym ciosem. Niedawno w rozmowie z "Twoim Stylem" opowiedziała o ostatnich chwilach męża. Małżonkowie spędzali razem przedświąteczny czas, gdy mężczyzna gorzej się poczuł. "W czwartek, 23 grudnia wyjechaliśmy wspólnie na spacer z naszym psem. Mąż kupił mi kwiaty na zbliżające się imieniny. W Wigilię miał bardzo rozległy zawał, to nie były sprawy covidowe. Zmarł przed świtem w Boże Narodzenie. Serduszko usnęło" - wspominała Szykulska. 

Chociaż minęły już dwa lata, to nadal trudno jest jej się pogodzić z odejściem męża. Aktorka stwierdziła nawet, że czas wcale nie leczy ran. "Po 44 lata życia w bliskości z drugą osobą nagle mierzysz się z życiem w pojedynkę. Zostało puste miejsce po moim mężczyźnie. Nie chodzi mi o samotność, tylko o tę nieobecność. Brak dotyku, niemożność wtulenia się w ukochany siwy łeb, wspólnego milczenia" - mówiła aktorka, która nadal tęskni za Zbigniewem Pernejem.

Kilka miesięcy trwało, zanim aktorka pogodziła się z myślą, że jej "Misia", bo tak nazywała męża, nie ma już obok niej. W wyjściu z psychicznego dołka pomogli jej przyjaciele. Przy życiu - jak twierdziła - trzyma ją świadomość, że nie jest sama i że ma pracę. Odejście męża sprawiło, że dzisiaj inaczej patrzy na życie i stara się cieszyć z małych rzeczy. 

"Przez lata żyłam intensywnie, dominował nocny tryb: późne spektakle, trudne poranki, natłok zadań, obowiązków. Teraz zwykle wstaję, gdy mam ochotę. W tym, jak wygląda mój dzień, nie ma reguł. Gdy mam rano zdjęcia do serialu czy filmu i rytm staje się gęsty, też widzę powód do radości. Bo wciąż mogę grać" - mówiła aktorka w "Twoim Stylu".

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Szykulska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy