Dawał żonie powody do zazdrości. Prawda o małżeństwie aktora wyszła na jaw po latach

Choć od śmierci Jerzego Bińczyckiego minęło już 27 lat, aktor wciąż żyje w pamięci widzów jako Bogumił Niechcic z "Nocy i dni" i profesor Wilczur ze "Znachora". "Był bardzo przywiązany do swoich bohaterów, ale prywatnie żadnego z nich nie przypominał" - mówi Elżbieta Bińczycka, która przez ponad półtorej dekady szła przez życie u jego boku. Wdowa po Jerzym nie kryje, że mąż był jej największą miłością i była o niego potwornie zazdrosna.

Był 2 października 1998 roku, gdy Jerzy Bińczycki zmarł nagle na zawał serca.

"Kilka miesięcy wcześniej został dyrektorem Starego Teatru... Miał zaledwie 60 lat, intensywnie zabrał się do pracy" - wspominała w najnowszym wywiadzie wdowa po aktorze, teatrolożka Elżbieta Bińczycka, dodając, że Jerzy często nazywał teatr drugim domem, ale to rodzina była dla niego wszystkim.

"Darzył nas ogromną miłością. Często podkreślał, że kocha się żonę, dziecko, a w teatrze się pracuje" - wyznała w rozmowie z "Retro".

Jerzy Bińczycki: Zakochał się w dziewczynie, która poprosiła go o wywiad

Nie jest tajemnicą, że Elżbieta była drugą żoną Jerzego Bińczyckiego. Po rozwodzie z Elżbietą Will przez 15 lat nie potrafił zaufać żadnej kobiecie, bał się, że jeśli się zakocha, znów będzie cierpiał.

Reklama

Pewnego dnia aktor dostał prośbę o wywiad dla jednego z pism. Miała go przeprowadzić studentka teatrologii, młodziutka Elżbieta Godorowska.

"Znałam Jurka ze sceny. Spotykaliśmy się też czasem przy okazjach towarzyskich, obracaliśmy się w podobnych środowiskach" - opowiadała Małgorzacie Jungst z "Retro".

Aktor zgodził się z nią porozmawiać, a po wywiadzie zaprosił ją na premierę sztuki "Queen Mary", którą reżyserował w Starym Teatrze.

"Od tej pory spotykaliśmy się często. Przez rok byliśmy zaręczeni, a potem wzięliśmy ślub. W 1982 roku urodził się nam syn Jan" - wspominała Elżbieta Bińczycka w cytowanym już wywiadzie.

"Naszą miłość odebrałam jako wielki dar losu. Pamiętam moment, kiedy tuż po ślubie usiadłam na kanapie w naszym malutkim mieszkanku z uczuciem absolutnego szczęścia i spokoju" - mówi dziś teatrolożka.

Jerzy Bińczycki: Kobiety do niego lgnęły, ale żona pilnowała, by nie za bardzo

Elżbieta Bińczycka zrezygnowała po urodzeniu syna z aktywności zawodowej i - jak twierdzi - przez kilka lat była kobietą "domową". Tego chciał jej mąż.

"Zapytał mnie, czy mogłabym przez jakiś czas nie pracować, aby stworzyć tradycyjny dom, o jakim marzył. Zgodziłam się i nie żałuję czasu, który poświęciłam moim ukochanym mężczyznom" - stwierdziła na łamach "Retro".

O Jerzym Elżbieta mówi, że był szlachetnym, bardzo przyzwoitym człowiekiem, wspaniałym ojcem, kochającym mężem.

"Miał ogromne poczucie humoru. Był towarzyski, przyjazny, empatyczny. Wszyscy go kochali" - opowiada.

Wdowa po aktorze przyznaje, że miała problem z zaakceptowaniem faktu, że kobiety wręcz lgnęły do jej ukochanego.

"Jako młoda mężatka byłam zazdrosna" - potwierdziła w najnowszym wywiadzie.

"Gdy jakaś pani po premierze trzymała go za rękę, zaczęła głaskać, to ją skrzyczałam. I najbliższej przyjaciółce nie przepuściłam. Powiedziałam jej: nie dotykaj go, jest mój" - wyznała.

Jerzy Bińczycki lubił, gdy żona była o niego zazdrosna.

"Jurka to bawiło i był uszczęśliwiony" - mówi Elżbieta Bińczycka.

Jerzy Bińczycki: Byłby z niej bardzo dumny, bo nie poddała się, gdy go zabrakło

Aktor opowiadał w wywiadach, że Elżbieta to kobieta, jakiej szukał. Gdy pojawiła się w jego życiu, od razu wiedział, że to "ta jedyna". Miał już 40 lat i bardzo chciał mieć w końcu dom.

"Dom i rodzina to dla mnie najważniejsze wartości" - stwierdził w rozmowie z "Panią".

"Ela sprawiła, że mam to, na czym zawsze najbardziej mi zależało" - dodał.

Elżbieta Bińczycka nadal bardzo kocha Jerzego.

"Mam wrażenie, że on - tam z góry - wciąż sprawuje nade mną opiekę" - powiedziała "Rewii".

Teatrolożka, pytana, o co chciałaby zapytać męża, gdy miała okazję jeszcze raz stanąć z nim twarzą w twarz, mówi, że zapytałaby Jerzego, czy jest z niej dumny.

"Bo chociaż życie bez niego jest najcięższą próbą, jaką przeszłam, nie poddałam się. Zadbałam o naszego syna, o dom, ogród, no i spełniłam się w pracy w jego teatrze" - wyznała ostatnio na łamach "Retro".

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Jerzy Bińczycki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL