Dariusz Kowalski każdego dnia doświadcza wielkiej miłości. Znalazł przepis na szczęście
Dariusz Kowalski, który ogromną popularność zawdzięcza roli Janusza Tracza w "Plebanii", już ponad 30 lat idzie przez życie u boku żony Barbary, z którą jednak nie zawsze się dogadywał. Aktor przyznaje, że w jego małżeństwie zdarzały się gorsze momenty, ale znalazł sposób na - jak mówi - rozganianie czarnych chmur. "Potrafimy się razem modlić i to jest dla nas ratunek" - zdradza.
Zanim Dariusz Kowalski - będąc już 37-letnim mężczyzną - dostał rolę w "Plebanii", znali go jedynie bywalcy teatrów w Łodzi, Zielonej Górze i Radomiu. Aktor zgodził się wcielić w podłego gangstera Janusza Tracza tylko pod warunkiem (miał to zapisane w kontrakcie), że nie będzie musiał grać w scenach... łóżkowych. Był już wtedy od prawie dekady mężem Barbary, a poza tym właśnie - dzięki błogosławieństwu, które dostał od Jana Pawła II podczas wizyty w Watykanie - "odzyskał świadomość" i po wielu latach przerwy wrócił na łono Kościoła.
"Aktor jest najczęściej pionkiem w czyjejś układance, dlatego dobrze jest wiedzieć, jaki obrazek zostanie ułożony" - wyznał w rozmowie z "Dziennikiem Polskim".
Nie jest tajemnicą, że w czasie, gdy Dariusz grał w "Plebanii", jego żona zachorowała. Do dziś walczy z nowotworem. Diagnoza, którą usłyszała 20 lat temu, całkowicie zmieniła życie jej i jej męża.
"Zrozumieliśmy, jak jesteśmy dla siebie ważni. Wiele spraw zeszło na dalszy plan, gdy zdaliśmy sobie sprawę, jak to życie potrafi być kruche" - wspominał aktor w najnowszym wywiadzie.
"Nie było w nas jednak buntu. Zanim przyszły wyniki badań, podziękowaliśmy Bogu z góry za wszystko, co będzie. Praktykujemy to do dzisiaj. Ćwiczymy się w postawie wdzięczności" - powiedział "Dobremu Tygodniowi".
Dariusz Kowalski uważa, że modlitwa to najlepsze lekarstwo na wszystkie troski. Twierdzi, że jeżeli dwoje tworzących parę ludzi potrafi się wspólnie modlić, to znaczy, że nic złego ich związkowi nigdy się nie stanie.
"Wiara pomaga patrzeć w tym samym kierunku i rozumieć, że miłość to nie uczucie, tylko postawa" - mówi.
Dariusz i Barbara Kowalscy są razem już 30 lat i w tym czasie, czego nie kryją, zdarzało się im stawiać czoła kryzysom.
"Kryzysy są nieuniknione, bo jesteśmy różni z natury, ale te różnice to wielka szansa na stworzenie czegoś wspaniałego, nieosiągalnego w pojedynkę" - wyznał aktor na łamach katolickiego tygodnika.
Odtwórca roli Tracza w "Plebanii" od pewnego czasu jest dziadkiem, jak mówi, zachwyconym swoim wnukiem.
"Patrząc na jego wspaniały uśmiech, ciekawość świata, radosną determinację w poznawaniu rzeczywistości, widzę, jak wielkim cudem i darem jest dziecko" - powiedział "Dobremu Tygodniowi".
"Dziecko produkuje... miłość" - stwierdził.
W grudniu ubiegłego roku Dariusz Kowalski świętował 60. urodziny. Pytany, czy zrobił sobie z tej okazji życiowy bilans zysków i strat, wyznał, że jeśli chodzi o straty, to właściwie ich nie ma, a zyskiem jest miłość, którą każdego dnia dostaje od ukochanej żony, córki Weroniki i wnuka.
"Jest za co dziękować" - mówi.