Byli małżeństwem przez 12 dni! Zapisał jej w testamencie 10 mln dolarów

Jon Peters, znany amerykański producent filmowy, którego Pamela Anderson poślubiła w 2020 roku, w najnowszym wywiadzie opowiedział o uczuciu, jakim darzy aktorkę. Chociaż ich małżeństwo trwało zaledwie 12 dni, Peters zapisał byłej partnerce w testamencie fortunę. "Zawsze będę kochał Pamelę, zawsze będzie dla niej miejsce w moim sercu" - wyjawił.

Życie miłosne Pameli Anderson z całą pewnością można uznać za burzliwe. 55-letnia gwiazda "Słonecznego patrolu" ma na koncie liczne romanse i cztery nieudane małżeństwa. Na początku 2020 roku świat obiegła informacja, że jedna z najsłynniejszych blondynek świata po raz piąty wyszła za mąż. Kolejnym wybrankiem Anderson okazał się znany producent filmowy i milioner Jon Peters, z którym aktorka spotykała się przed trzydziestoma laty. 

Reklama

Pamela Anderson i Jon Peters: Byli małżeństwem przez 12 dni

Po wybuchu pandemii para postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę. Sakramentalne "tak" zakochani wypowiedzieli podczas kameralnej uroczystości, która odbyła się 20 stycznia w Malibu. "Kochamy się bezwarunkowo. Jestem szczęśliwą kobietą. To dowód, że Bóg ma dla mnie plan" - wyznała nie kryjąc euforii Anderson w rozmowie z "The Hollywood Reporter".

Szczęście aktorki i starszego od niej o 22 lata producenta nie trwało jednak długo. 1 lutego, a więc zaledwie 12 dni po ślubie, gwiazda rozkładówek "Playboya" ogłosiła rozstanie z mężem. Okazało się wtedy, że nowożeńcy nie dopełnili formalności, w związku z czym nie będą musieli uruchamiać procedury rozwodowej. W świetle prawa ich małżeństwo było wszak nieważne. "Oboje na nowo próbujemy ocenić, czego chcemy od życia. Miłość to proces. Mając to na uwadze postanowiliśmy odłożyć na bok decyzję o zarejestrowaniu aktu małżeństwa. Dziękujemy za uszanowanie naszej prywatności" - powiedziała wówczas aktorka w udostępnionym mediom lakonicznym oświadczeniu.

Jon Peters zapisał Pameli Anderson 10 milionów dolarów

W wywiadzie udzielonym "Variety" Peters wyjawił, że wciąż darzy Anderson głębokim uczuciem, dlatego też zamierza zostawić jej po śmierci fortunę. "Zawsze będę kochał Pamelę, zawsze będzie dla niej miejsce w moim sercu. Zapisałem jej w testamencie 10 mln dolarów. Nikt o tym nie wie, nawet ona. Mówię o tym po raz pierwszy" - zdradził producent. Wyznanie to jest cokolwiek zdumiewające - zwłaszcza biorąc pod uwagę wcześniejszą wypowiedź Petersa na temat okoliczności rozstania z Anderson. W rozmowie z "PageSix" zasugerował on, że gdy tylko spłacił długi małżonki, ta postanowiła go porzucić. Ponadto ujawnił, że nie poprosił gwiazdy o rękę - to ona oświadczyła mu się... w wiadomości tekstowej.

"Kiedy napisała, że chce za mnie wyjść, byłem w siódmym niebie. To było spełnienie marzeń, mimo że byłem wtedy zaręczony z kobietą, która właśnie się do mnie wprowadzała. Rzuciłem wszystko dla Pam. Miała prawie 200 tys. dolarów niespłaconych pożyczek, więc uregulowałem jej należności. I takie oto dostałem podziękowanie. Nie ma większego głupca niż stary głupiec" - stwierdził gorzko Peters. I podkreślił, że zamieszanie wokół ich związku uświadomiło mu, że obrał niewłaściwą drogę, wiążąc się z celebrytką. "Zrozumiałem, że potrzebuję spokojnego, prostego życia, a nie medialnego romansu" - skwitował.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Pamela Anderson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy