Beata Ścibakówna kończy 55 lat. Za miłość sporo musiała zapłacić

Obchodząca dziś 55. urodziny Beata Ścibakówna ma na koncie kilkadziesiąt ról filmowo-serialowych. Media od wielu lat rozpisują się jednak przede wszystkim o jej życiu prywatnym. Gwiazda przed laty zakochała się w starszym o 25 lat aktorze. Jej związek z Janem Englertem wywołał ogromne kontrowersje...

Beata Ścibakówna: Kariera

Beata Ścibakówna urodziła się 28 kwietnia 1968 roku w Zamościu. Nie pochodzi z aktorskiej rodziny rodziny - jest córką laborantki i dyrektora transportu w zakładach mięsnych. Ją samą zawsze ciągnęło jednak na scenę. Z tego powodu wybrała się na studia do Warszawy, gdzie w 1992 roku ukończyła Państwową Wyższą Szkołę Teatralną. 

W latach 1992-97 występowała w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Od 1997 roku jest aktorką Teatru Narodowego w Warszawie. Na kinowym ekranie Ścibakówna zadebiutowała w 1992 roku epizodyczną rolą w filmie Roberta Glińskiego "Wszystko co najważniejsze". Potem oglądaliśmy ją jeszcze w "Wielkiej wyspie" Jana Łomnickiego, "Pestce" Krystyny Jandy (w oby tych produkcjach wcieliła się w role... sekretarek) oraz "Dzieciach i rybach" Jacka Bromskiego.

Reklama

Na małym ekranie debiutowała w 1993 roku rolą pielęgniarki w serialu "Czterdziestolatek - dwadzieścia lat później". W lekarskim fartuchu oglądaliśmy ją w kolejnych serialowych produkcjach: "Samym Życiu" (lekarz kardiolog), "Na dobre i na złe" (ordynator oddziału internistycznego) oraz "Diagnozie" (anestezjolog).

Ścibakówna ma szczęście do ról bezwzględnych kobiet. "Już dawno temu w serialu 'Radio romans' grałam taką właśnie sukę. Zabrałam kobiecie męża. Teraz w "Na dobre i na złe" jestem ostrą ordynator Orlicką. W 'Linii życia' wcielam się w postać żony biznesmena, która zrealizuje wszystko, co sobie zamierzy. W życiu troszkę też taka jestem - realizuję swój plan. Oczywiście nie po trupach i nie przebijając się łokciami, ale prę do przodu" - opowiadała w rozmowie z magazynem "Tele Max".

Ostatnio mogliśmy ją oglądać w "Dziewczynach z Dubaju", gdzie wcieliła się w matkę Bartka.

Życie prywatne pełne burz

Prywatnie aktorka od wielu lat jest związana z Janem Englertem. Ich relacja musiała przejść jednak wiele prób...

Jan Englert i Beata Ścibakówna poznali się w warszawskiej Akademii Teatralnej. To, że on jest starszy o 25 lat, jej nie przeszkadzało. Próżno szukać spięć czy kryzysów w ich związku.

Początki nie były jednak łatwe. "Moja mama kochała się w Janku, kiedy ja byłam jeszcze na etapie wieszania na ścianach swojego pokoju plakatów z zespołami rockowymi" - wyznała w jednym z wywiadów aktorka, przyznając jednocześnie, że już wtedy podobali  się jej... szpakowaci panowie.

Kiedy zdecydowali się na stworzenie rodziny, wszyscy uważali, że ich związek nie przetrwa dłużej niż kilka miesięcy. Nawet dzieci Jana Englerta z poprzedniego małżeństwa (z aktorką Barbarą Sołtysik - Teresą Bawolikową z serialu "Dom") nie chciały zaakceptować nowej partnerki ojca. Z czasem to się zmieniło i dzisiaj pozostają w przyjaźni.

Ślub świeżo upieczonej absolwentki szkoły teatralnej ze starszym od niej o ćwierć wieku mężczyzną, który był jej wykładowcą, stał się w 1995 roku pożywką przede wszystkim dla plotkarzy czytających raczkujące dopiero brukowce i dla... zazdrosnych koleżanek aktorki. Fałszywe przyjaciółki młodziutkiej pani profesorowej szeptały, że Beata chce po prostu dzięki mężowi szybko zrobić karierę.

Tymczasem ona przez ponad rok po ślubie nie dostała żadnej propozycji pracy w filmie i telewizji. Nawet mąż nie obsadzał jej w reżyserowanych przez siebie przedstawieniach. Jeśli dzwonił jej telefon - był to najczęściej telefon od złośliwego anonima, który obrażał ją używając do tego niewybrednych słów. Beata Ścibakówna dostawała nawet listy pełne obelg i gróźb...

- Janek starał się uodpornić mnie na pełne jadu komentarze, pocieszał, gdy czasem wypłakiwałam się w jego ramię. Mówił mi wtedy: "Przeczekajmy, wszystko wróci kiedyś do normy" - opowiadała aktorka, wspominając w wywiadzie gehennę, jaką przeszła tuż po ślubie, i piekło, jakie zgotowali jej hejterzy. 

Mąż aktorki miał rację. W końcu wszystko wróciło do normy. Beata Ścibakówna zaczęła otrzymywać kolejne role, a razem mogli skupić się na wychowywaniu córki. W 2000 roku para powitała na świecie córkę. Helena w tym roku skończy 23 lata i podobnie jak jej znani rodzice realizuje się w aktorstwie. Niedawno mogliśmy ją oglądać w serialu "#BringBackAlice". 

Beata Ścibakówna kończy 55 lat i zachwyca urodą

Pomimo wieku Beata Ścibakówna świetnie wygląda. Jest wciąż seksowna, wysportowana i może pochwalić się piękną sylwetką. I robi to, pokazując swoje zdjęcia na Instagramie - obserwuje ją tam prawie 37 tysięcy użytkowników.

Kiedy opublikowała w swojej internetowej galerii zdjęcie w bikini, fani w komentarzach przyznali, że ma "figurę nastolatki".

Jak aktorka pielęgnuje swoją urodę? Medycyna estetyczna, chirurgia plastyczna, zabiegi kosmetyczne? 

"Wszystko to pomaga, teoretycznie przynajmniej, później się zestarzeć. Jestem jak najbardziej za korzystaniem z tych wszystkich propozycji, ale z umiarem, by nie zniekształcić własnych rysów i nie doprowadzić się do stanu, w którym ktoś nas nie pozna na ulicy. Ale medycyna idzie tak do przodu, mówię to jako lekarz anestezjolog, i tak wspaniale dba o naszą kondycję, że wszystko można pogodzić. Polecam mezoterapię" - mówi Ścibakówna.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Beata Ścibakówna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy