Bartosz Opania nie był grzecznym chłopcem. Wyrzucony ze szkoły, ledwo zdał maturę
Bartosz Opania, czyli Miłosz z "Przyjaciółek" i niezapomniany doktor Witek Latoszek z "Na dobre i na złe", bardzo rzadko mówi w wywiadach o rodzicach. Nie kryje, że z dzieciństwa pamięta mnóstwo dobrych i złych rzeczy. "Kłótnie w naszym domu zawsze były naprawdę ostre" - mówi i dodaje, że to jednak nie zabiło miłości, jaką darzyli się i wciąż darzą jego mama i ojciec.
Bartosz Opania wychował się w domu, w którym często dochodziło do kłótni. Nie jest tajemnicą, że jego ojciec - wybitny aktor Marian Opania - miał kiedyś poważny problem alkoholowy. Sam przyznał w wywiadzie, że przez wiele lat tkwił w szponach nałogu, a uzależnienie prawie zrujnowało mu życie.
"Z dzieciństwa pamiętam mnóstwo dobrych i złych rzeczy" - twierdzi Bartosz, ale nie chce mówić o tych złych.
"Byliśmy jak włoska familia, w której często dochodzi do starć, ale jeden za drugiego gotów był i wciąż jest gotów skoczyć w ogień" - opowiadał w wywiadzie.
Młodzieńcze lata Bartosza Opani przypadły na czas, gdy w Polsce nie działo się najlepiej.
"Marzyłem o obaleniu komunizmu, choć wydawało mi się to niemożliwe" - wspominał lata 80. ubiegłego wieku.
To dlatego, że był - jak dziadek, który walczył i zginął w powstaniu warszawskim - patriotą, chciał zostać żołnierzem i służyć krajowi. Gdy powiedział o tym rodzicom, usłyszał, że zawsze będą go wspierali.
"W Biblii jest napisane, że ojcowie nie powinni zabijać ducha w swoich dzieciach" - mówi i dodaje, że w domu nigdy nie podcinano mu skrzydeł.
Mama Bartosza, Anna Opania, była przekonana, że jej syn zwiąże swoją przyszłość z muzyką. Grał na gitarze, komponował piosenki, pisał teksty. I ona, i jej mąż bardzo chcieli uchronić dzieci przed pójściem do szkoły teatralnej. Do tego, by wybrała inny zawód, przekonali tylko córkę Magdę, która skończyła japonistykę i jest tłumaczką.
"Ojciec ostrzegał mnie, że aktorstwo to bardzo niewdzięczne zajęcie" - opowiada Bartosz.
Dopiero po latach zrozumiał, co miał na myśli jego ojciec, twierdząc, że aktorstwo to zawód, który pochłania bez reszty.
"Mówił, że w tym zawodzie nie ma się tyle czasu dla dzieci, ile by się chciało. To prawda" - przyznaje rację Marianowi Opani.
W dzieciństwie i w młodości Bartosz Opania uważał, że najlepiej wie, co dla niego dobre, więc nie chciał słuchać rad rodziców. Dziś bardzo chętnie z nich korzysta.
"Mama i ojciec są dla mnie największymi autorytetami" - deklaruje.
Marian Opania tak naprawdę znalazł z synem wspólny język, dopiero gdy zdecydował się wypowiedzieć wojnę wyniszczającej go chorobie i przestał pić. Wsparcie żony, ale też Bartka i Magdy, pomogło mu uporać się z problemem.
"Byłem otoczony kochającymi ludźmi i, chcąc wyjść z nałogu, znalazłem sobie nadrzędny cel, do którego zacząłem uparcie dążyć. Tym celem była rodzina" - wspominał senior rodu Opaniów w wywiadzie.
Anna Opania, choć pracowała (jest z wykształcenia bakteriologiem), wzięła na swoje barki wszystkie obowiązki związane z prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci. Bartosz wcale nie był grzecznym chłopcem, więc miała z nim trochę kłopotów. Wylała morze łez, gdy wyrzucono go z liceum po tym, jak okazało się, że będąc drugi raz w tej samej klasie, nie jest w stanie przyswoić całej wymaganej do otrzymania promocji wiedzy.
"Nie należałem do orłów w nauce, ale większość moich problemów wynikała z tego, że jestem dyslektykiem, dysortografikiem i dyskalkulikiem w dodatku leworęcznym" - potwierdza Bartosz Opania.
Gdyby nie to, że matura była mu potrzebna, by zdawać na studia aktorskie, pewnie nie zdecydowałby się do niej przystąpić.
Mamie Bartosza sen z powiek spędzało też jego niefrasobliwe podejście do dziewcząt. Chłopak nigdy nie narzekał na brak powodzenia, ale - zanim, będąc już po studiach, związał się z Agnieszką, z którą do dziś idzie przez życie - nie traktował swoich sympatii poważnie.
Miał niespełna 19 lat, kiedy na świecie pojawił się jego pierwszy syn. Z mamą Filipa rozstał się jeszcze przed jego narodzinami.
Z Agnieszką, którą poślubił w 1997 roku, doczekał się dwóch synów: Jakuba (25 l.) i Maksymiliana (17 l.) oraz córki Julii (19 l.). Bartosz Opania nie kryje, że wyrósł w domu, w którym kochało się Boga i ojczyznę, w którym rozmawiało się o historii i patriotyzmie, i w którym czytało się Biblię.
"To mnie ukształtowało jako człowieka i mężczyznę. Zostałem wychowany na romantyka" - twierdzi i dodaje, że jest za to mamie i ojcu bardzo wdzięczny.
(wypowiedzi Bartosza Opani pochodzą z wywiadów dla magazynów "Viva!", "Pani", "Gala" i "Zwierciadło" oraz portalu Wywiadowcy.pl)