Artur Barciś wyznał, że był dręczony w szkole. "Sztuka uratowała mi życie"
Artur Barciś pojawił się jako gość w najnowszym odcinku programu "Kuba Wojewódzki". Lubiany aktor opowiedział traumatyczną historię z dzieciństwa. Wyznał, że w podstawówce był dręczony przez rówieśników. Poruszająca historia spotkała się z szokującą reakcją prowadzącego...
Artur Barciś to jeden z tych aktorów, którego nikomu nie trzeba przedstawiać. Choć ma na koncie sporo kreacji filmowych, to serca widzów podbił głównie swoimi telewizyjnymi wcieleniami. Długo utożsamiany był z sympatycznym Tadeuszem Norkiem z "Miodowych lat".
To właśnie od tego serialu zaczęła się jego długoletnia współpraca z Cezarym Żakiem. Wydawało się jednak, że ekranowego duetu Norek-Krawczyk nic nie przebije. Stało się jednak inaczej. Kilka lat po zakończeniu "Miodowych lat" aktorzy zagrali razem z "Ranczu", które stało się prawdziwym hitem.
W najnowszym odcinku programu "Kuba Wojewódzki" jednym z gości w studiu był Artur Barciś. Prowadzący zapytał aktora, czy kiedykolwiek pobił kogoś do krwi. W odpowiedzi Barciś opowiedział traumatyczną historię z dziecięcych lat. Przez fakt, że był mniejszy i szczuplejszy od rówieśników, doświadczał przemocy fizycznej i psychicznej.
Kuba Wojewódzki był wyraźnie rozbawiony historią, co spotkało się z ostrą reakcją Artura Barcisia.
Na szczęście, ta opowieść ma szczęśliwe zakończenie. Aktor wytłumaczył, że gdy w podstawówce zapisał się do chóru szkolnego, okazał się być najlepszym solistą. Na widowni siedzieli jego oprawcy i... bili mu brawo. "Sztuka uratowała mi życie" - wyznał. To wtedy zrozumiał, że chce występować na scenie, ponieważ tam czuje największe szczęście.
Czytaj więcej: Katarzyna Żak: Co słychać u gwiazdy "Rancza"?