Andrzej Wasilewicz: Polski Marlon Brando

Andrzej Wasilewicz podbił serca widzów rolą Zenka z "Nie ma mocnych" i "Kochaj albo rzuć". Kobiety uwielbiały młodego aktora, który szybko został nazwany polskim Marlonem Brando. W latach 70. wydawało się, że będzie tak sławny, jak Marek Perepeczko, do którego był zresztą często porównywany. Jednak po kilku latach Andrzej Wasilewicz wyjechał z Polski. Okazało się, że przyczyną jego emigracji były... władze PRL-u, a przede wszystkim Wojciech Jaruzelski.

Z powodów politycznych, jak i działalności jego ojca, dzieciństwo Andrzeja Wasilewicza nie należało do najprostszych. Ojciec aktora był komunistą i (jak wyznał po latach w wywiadzie dla "Życia na gorąco" ekranowy Zenek) "pracował dla idei". Odmienne poglądy stały się powodem do ciągłych kłótni między ojcem i synem. Do tego dochodziły problemy finansowe rodziny.

Sytuacja i relacje między mężczyznami poprawiły się po latach. W jednej z rozmów aktor stwierdził, że jego ojciec "płakał, gdy zobaczył, że to ja miałem rację".

Swoją największą rolę, Zenka Adamca w "Nie ma mocnych", zagrał jeszcze przed ukończeniem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie - dyplom uzyskał w 1975 r., a druga część opowieści o Kargulach i Pawlakach trafiła na kinowe ekrany w 1974 roku.

Reklama

Andrzej Wasilewicz: Polski Marlon Brando

Ogromna popularność, jaką przyniósł mu film Sylwestra Chęcińskiego, nie przeszkodziła mu w karierze. Zyskał spore zainteresowanie wśród żeńskiej części widowni - w jednym z wywiadów wspomniał, że "ktoś powiedział o mnie: Marlon Brando.

Kontynuował swoją aktorską karierę - zagrał w "Drodze", "Trzeciej granicy", "Dziewczynie i chłopaku", "Sprawie Gorgonowej", "Kochaj albo rzuć", "Zielonej ziemi", "Drogi powrotnej brak", "Arii dla atlety", "Misiu", "Szczęśliwego Nowego Jorku". Zajmował się także komponowaniem i pisaniem piosenek.

Mimo sukcesu, na początku lat 80. Andrzej Wasilewicz postanowił na krótki czas wyjechać za granicę, do czego skłoniła go sytuacja finansowa.

"Pojechałem do Francji, Niemiec. Potem do USA. Śpiewałem dla Polonii" - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską.

Andrzej Wasilewicz: Emigracja

Planował wrócić do kraju, jednak wszystko zmieniło wprowadzenie stanu wojennego.

"To nie była moja decyzja. Wszystko przez Jaruzelskiego" - dodał w "Życiu na gorąco". Został w Stanach Zjednoczonych, gdzie wspierał Solidarność  oraz działał w środowisku polonijnym. Wtedy też zasłynął jako pieśniarz - na swoim koncie miał ponad 200 utworów.

Andrzej Wasilewicz: Odgrywał role księdza, psychologa, przyjaciela

Na emigracji Andrzej Wasilewicz został reżyserem i producentem - tworzył programy emitowane na antenie polskiej telewizji w Nowym Jorku. Pracował również jako barman, a anegdotami z pracy za barem z chęcią dzielił się z innymi.

"W Ameryce barman odgrywa rolę księdza, psychologa, przyjaciela", mówił Wasilewicz. Przy tej okazji poznał samego Johna Kennedy'ego. "Przychodził do mnie syn prezydenta i rozmawialiśmy o życiu" - zdradził na stronach "Życia na gorąco".

Andrzej Wasilewicz nigdy nie żałował swojej decyzji o emigracji.

W ostatnich latach życia organizm aktora wyniszczyły choroby. Przez lata zmagał się z chorobą Parkinsona. Andrzej Wasilewicz zmarł 13 grudnia 2016  roku w Nowym Jorku.

Zobacz też:

"M jak miłość": Śmierć Anity? Kamil załamany

"M jak miłość": Ostatni pocałunek Majki i Pawła

"Creepshow": Trzeci sezon przerażającej antologii w styczniu

swiatseriali
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy