Aleksander Sikora zaskoczył fanów. To wyznanie rozgrzało sieć
Aleksander Sikora zaskoczył fanów emocjonalnym wyznaniem. Uwielbiany prezenter "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" zdradził, komu zawdzięcza wszystko, co dziś osiągnął.
Aleksander Sikora nie ukrywa, komu zawdzięcza swój sukces. W emocjonalnym wyznaniu podkreślił, że jego życiową siłą napędową od zawsze była... mama. To właśnie dzięki niej zrobił pierwszy krok w stronę kariery, która dziś zachwyca widzów Polsatu.
Choć dziś Aleksander Sikora błyszczy na ekranie i brawurowo wciela się w kolejne muzyczne metamorfozy w programie "Twoja Twarz Brzmi Znajomo", jego początki były ciche i bardzo domowe. Wszystko zaczęło się od... kasety VHS i starej kamery, którą obsługiwał tata. Mały Alek tworzył własne programy i z powagą prezentera zapowiadał "wydarzenia dnia".
Gdy mama zauważyła, że syn ma w sobie wyjątkową energię sceniczną, zapisała go do teatru muzycznego. - "To ona zauważyła, że nie jestem tylko wygadanym dzieckiem, ale kimś, kto potrzebuje sceny" - wspominał Sikora.
Po latach współpracy z TVP, gdzie prowadził m.in. "Pytanie na śniadanie", Sikora związał się z Polsatem. Dla widzów to była niespodzianka - dla niego: oddech i nowe wyzwania. Udział w "Twoja Twarz Brzmi Znajomo" okazał się strzałem w dziesiątkę.
"W tym formacie mogę być sobą i kimś zupełnie innym jednocześnie" - mówił z uśmiechem. A widzowie pokochali go za autentyczność i dystans. Wystarczy zerknąć na komentarze pod jego występami - "skradł show", "urodzony showman", "mistrz sceny".
Ale za tą sceniczną lekkością stoi głębsza historia. Gdy miał zaledwie 12 lat, jego mama zachorowała. Diagnoza - nowotwór - spadła na rodzinę jak grom z jasnego nieba. Dla małego chłopca było to doświadczenie, które zostawiło trwały ślad.
"Wtedy zrozumiałem, że w życiu nic nie jest dane raz na zawsze. Że trzeba doceniać ludzi. I że nie ma silniejszej osoby niż moja mama" - przyznał w jednym z wywiadów.
Ta trauma z dzieciństwa sprawiła, że dorósł szybciej niż jego rówieśnicy. Ale też - jak podkreśla - zbudowała w nim empatię, która dziś przydaje się w pracy z ludźmi i w mediach.
Choć od lat mieszka w Warszawie, jego serce wciąż bije dla Krakowa. To tam stawiał pierwsze kroki, chodził do szkoły i łapał bakcyla dziennikarstwa. Po maturze rozpoczął studia na Uniwersytecie Jagiellońskim, ale szybko zrozumiał, że stolica to naturalne miejsce dla kogoś, kto chce żyć z telewizji.
"Warszawa była potrzebna, żeby rozwinąć skrzydła. Ale Kraków mnie ukształtował" - podkreśla.
Dziś chętnie wraca do rodzinnych stron. Na koncerty, do przyjaciół, czasem tylko na spacer Plantami. Bo choć tempo życia w stolicy bywa zawrotne, to właśnie w Krakowie łapie oddech.
Choć o życiu prywatnym mówi rzadko, jedno jest pewne - rodzina to jego bezpieczna przystań. Mama, tata, bliscy - to oni są pierwszymi recenzentami jego występów.
"Rodzice oglądają każdy odcinek. Komentują, wspierają, czasem doradzą. Zawsze mogę na nich liczyć" - mówi z dumą.
To właśnie ich reakcje są dla niego najważniejsze. Gdy widzi ich wzruszenie, wie, że to, co robi, ma sens.
Aleksander Sikora to dziś nie tylko prezenter - to także inspiracja dla młodych ludzi, którzy marzą o pracy w mediach. Pokazuje, że można zaczynać od zabawy z kamerą, przechodzić przez życiowe trudności, a mimo wszystko nie tracić energii i entuzjazmu.
"Marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia" - powtarza.
I trudno o bardziej wiarygodne świadectwo niż jego własna historia.
Zobacz też:
Długo trzymali fanów w niepewności. W końcu wyznali prawdę
Ukryty klejnot serialowy. Trudno znaleźć coś lepszego!
Ojciec dziecka Tomaszewskiej wkroczył znienacka. Zlecił Sikorze test, wynik był jednoznaczny