Aldona Orman: Miała aż cztery tętniaki. Aktorka "Klanu" przeszła drugą operację
'Kochani, Jestem już po drugiej, bardzo trudnej ale udanej, operacji zabezpieczenia kolejnych, zagrażających mojemu życiu, tętniaków. Okazało się po rezonansie, że w głowie miałam ich aż cztery, a nie jeden" - tak rozpoczęła swój wpis Aldona Orman. Aktorka poinformowała fanów o kolejnej operacji.
"Kochani, Jestem już po drugiej, bardzo trudnej ale udanej, operacji zabezpieczenia kolejnych, zagrażających mojemu życiu, tętniaków. Okazało się po rezonansie, że w głowie miałam ich aż cztery, a nie jeden, jak pokazywały wcześniejsze tomografie komputerowe. Dla wszystkich było to ogromne zaskoczenie. Rezonans magnetyczny jest dużo bardziej szczegółowym badaniem niż tomografia.
Pomimo iż były one mocno ukryte, zauważył je ten sam wybitny neurochirurg Michał Zawadzki,który wykonywał poprzednią operację. On również doskonale interpretuje badania neuroradiologiczme dotyczące chorób naczyń mózgowych. Po kilku godzinach od rezonansu została przeprowadzona operacja" - napisała Aldona Orman na Instagramie.
W kolejnej części wpisu aktorka podziękowała specjalistom, którzy uratowali jej życie.
"Z całego serca dziękuję wybitnym i wspaniałym specjalistom neurochirurgii, którzy doskonale wykonali tę operację i po raz kolejny uratowali mi życie!".
Na samym końcu zwróciła się do swoich obserwatorów: "Pamiętajcie proszę, jeśli macie częste bóle głowy, badajcie się, a nie bierzcie tabletki przeciwbólowe z myślą ,,Dam radę", bo taka sytuacja może skończyć się tragicznie".
Przypomnijmy, że 26 października Aldona Orman poinformowała fanów o tym, że trafiła do szpitala.
"16 października zostało mi uratowane życie!" - napisała w mediach społecznościowych Aldona Orman, zamieszczając zdjęcie ze szpitala.
Tego dnia aktorka trafiła do szpitala MSWiA po tym, jak ekipa serialu "Klan" wezwała na plan karetkę. Okazało się, że gwieździe "częściowo pękł tętniak w głowie".
"W Szpitalu MSWiA po szybkich badaniach okazało się, że mam świeżą krew w głowie. Wybitny lekarz neurochirurg wewnątrznaczyniowy - Michał Zawadzki i Vadim Matsibora operowali pozostałą część tętniaka. Embolizowano go od 1.00 do 6.30 rano. Po 10 dniach dalej ból jest straszny. Jestem bardzo słaba, Żadne leki nie potrafią go uśmierzyć" - relacjonuje aktorka, dziękując zespołowi szpitala.
Niecały miesiąc temu Aldona Orman, która w "Klanie" wciela się w Barbarę Milecką, świętowała 55. urodziny.
"Dla mnie najważniejsze jest chyba to, żeby przeżyć życie najlepiej, jak tylko się da. Żeby - realizując swoje plany i dążenia - nie zapominać o tym, że jest się wśród innych ludzi, których niechcący można skrzywdzić albo którym czasami trzeba pomóc. I aby za jakiś czas, na końcu drogi, móc bez wstydu spojrzeć sobie w twarz i powiedzieć, że nie szkodząc nikomu, coś się w życiu osiągnęło" - mówiła wtedy aktorka, która przeżyła kiedyś... śmierć kliniczną.
Pewnego dnia straciła przytomność i trafiła do szpitala, gdzie lekarze zdiagnozowali u niej sepsę i stoczyli dramatyczną walkę o jej życie. "Przeżyłam śmierć kliniczną. Nie każdy ma możliwość wrócić po raz kolejny na ziemię i doświadczyć tego wszystkiego, czego ja doświadczyłam. Wiem, że istnieje pewna energia" - mówiła w jednym z wywiadów.
Zobacz też:Bohdan Łazuka: Kultowe role, cztery żony i głodowa emerytura