Złotopolscy
Ocena
serialu
7,3
Dobry
Ocen: 901
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Renata Gabryjelska uciekła sprzed ołtarza!

W czasach, kiedy Renata Gabryjelska wcielała się w Ewę Kowalską w niezapomnianych "Złotopolskich", jej życiowym partnerem był producent muzyczny i bywalec stołecznych salonów - Staszek Trzciński. To właśnie jemu aktorka uciekła sprzed ołtarza!

Pierwszy zaręczynowy pierścionek Renata Gabryjelska dostała od Stanisława Trzcińskiego podczas ich wspólnej romantycznej wyprawy do Afryki. Chociaż znajomi przestrzegali ją przed Staszkiem, mówili, że to lekkoduch i nad wszystko uwielbiający wolność chłopak, zaryzykowała związek z nim. W dniu zaręczyn, do których doszło wiosną 1999 roku, byli już ze sobą ponad dwa lata i twierdzili, że nie wyobrażają sobie życia u boku innych partnerów.

- Nie chcielibyśmy przegapić właściwego momentu na... ślub - powiedzieli w wywiadzie po powrocie z podróży na Czarny Ląd.

Reklama

Afrykańskich zaręczyn Renata Gabryjelska nie potraktowała jednak całkiem serio. Za krótko znała Staszka, by z całą pewnością stwierdzić, że jest właśnie tym mężczyzną, z którym chciałaby dzielić życie. Nie wiedziała nawet, czy uczucie, jakim go darzy, to prawdziwa miłość.

- Nasze uczucie dojrzewało stopniowo. Najpierw długo się sobie przyglądaliśmy, zaprzyjaźniliśmy się, ale o miłości w ogóle na początku nie było mowy - wspominała później, gdy rok po pierwszych oświadczynach, Stanisław Trzciński postanowił ponownie poprosić ją o rękę.

Tym razem producent muzyczny i znany w stolicy bon vivant zaprosił Renatę na kolację do... Paryża, po której całą noc siedzieli na bruku pod domem Serge'a Gainsbourga, pili wino i rozmawiali o przyszłości. Chcieli, aby była to ich wspólna przyszłość.

Na pierwszą randkę Staszek chciał zaprosić gwiazdę "Złotopolskich" do baru sushi, ale ona - zabiegana i zapracowana - kilka razy przekładała termin spotkania. Kiedy wreszcie znalazła czas na kolację z nim, nie zjawił się w umówionym miejscu! Okazało się, że nie potwierdziła randki, więc uznał, że znów ją przełożyła.

W końcu wybrali się do japońskiej restauracji. Renata przez cały wieczór uważanie przyglądała się swemu adoratorowi i stwierdziła ponoć, że jest "niczego sobie". Od tej pory spotykali się już bardzo często.

Po roku kupili wspólne mieszkanie, które - jak twierdzili w wywiadach - było ich przystanią, oazą i bazą wypadową.

Renata Gabryjelska i Stanisław Trzciński uchodzili za niezwykle szczęśliwą i zgodną parę. Nad ich wspólnym życiem zaczęły się jednak zbierać czarne chmury, gdy aktorka zorientowała się, że jej narzeczony uwielbia... rządzić. Przez pewien czas znosiła jego kawalerskie nawyki, ale coraz częściej zastanawiała się, czy naprawdę chce zostać "kurą domową", czego ponoć oczekiwał od niej ukochany.

W końcu - choć mieli już wyznaczony termin ślubu - Renata odeszła, a wkrótce potem wyszła za mąż za starszego od niej o czternaście lat założyciela RMF FM Stanisława Tyczyńskiego i na wiele lat zniknęła z show-biznesu.

Stanisław Trzciński też ułożył sobie życie u boku innej kobiety.

Renata Gabryjelska - już będąc mężatką - ukończyła reżyserię w Warszawskiej Szkole Filmowej.

Dziś spełnia się jako reżyserka i producentka (ma na swoim koncie kilka etiud oraz film fabularny "Safe Inside").

Staszka Trzcińskiego, któremu uciekła niemal sprzed ołtarza, wspomina jako świetnego chłopaka, który jednak oczekiwał od życia czegoś zupełnie innego niż ona...

 

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy