Zawsze warto
Ocena
serialu
8,7
Bardzo dobry
Ocen: 1704
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Ich dramat rozgrywał się na oczach milionów Polaków! Teraz pomagają innym

Te znane aktorki serialowe to kobiety, które chcą coś zmienić. Na własnej skórze doświadczyły nieszczęść, które ukształtowały je i pchnęły do tworzenia własnych fundacji na rzecz osób pokrzywdzonych.

Aktorka Ewa Błaszczyk, znana między innymi z seriali "Zmiennicy", "Pod powierzchnią" czy "1983", również dołożyła swoją cegiełkę w niesieniu pomocy potrzebującym. W 2002 roku założyła fundację "Akogo?", pomagającą pacjentom w śpiączce oraz ich rodzinom. Za jej inicjatywą powstała też Klinika Budzik, czyli szpital dla osób po ciężkich urazach mózgu.  

W jednym z wywiadów Błaszczyk przytoczyła historię, która wpłynęła na decyzję o chęci niesienia pomocy innym. Wyznała, że skłoniło ją do tego osobiste przeżycie. Jedna z jej córek, 6-letnia wtedy Ola, zapadła w śpiączkę po niefortunnym zakrztuszeniu się tabletką. Aktorka zdała sobie sprawę, że dzięki rozpoznawalności i znajomościom było jej łatwo uzyskać pomoc, jednak sytuacja rodziców innych pokrzywdzonych dzieci była o wiele trudniejsza, gdyż w Polsce nie było warunków do leczenia takich przypadków.

Reklama

W jakim stanie jest obecnie Maria? Ewa Błaszczyk zdradziła w wywiadzie dla Plejady.pl, że jej córce podano autologiczne komórki pobrane ze szpiku kostnego.

"To była ich przedostatnia porcja. Za cztery miesiące dostanie ostatnią i potem zrobimy przerwę. Mam nadzieję, że za rok wyjdziemy z laboratorium z komórką neuralną. Bardzo na to czekamy, bo to komórka, która ma szansę odbudować uszkodzone połączenie neuronowe. Boję się mówić, czy to może być przełom - zarówno z powodów prywatnych, jak i naukowych. Gdyby to się udało, pomoże to nie tylko pacjentom w śpiączce, ale wszystkim cierpiącym na choroby neurodegeneracyjne mózgu. Wtedy rzeczywiście można byłoby mówić o przełomie w medycynie" - powiedziała aktorka.

Dzięki ciężkiej pracy i determinacji Ewa Błaszczyk od 17 lat daje nadzieję na wybudzenie. Obecnie wiceprezesem fundacji "Akogo?" została druga córka aktorki, Marianna, która dzielnie pomagała mamie przez wiele lat w działaniach.

Na początku 2019 roku Weronika Rosati postanowiła wyjawić prawdziwy powód, dla którego rozstała się ze swoim partnerem i ojcem jej córki, lekarzem Robertem Śmigielskim. W wywiadzie dla "Wysokich Obcasów" aktorka wyznała, że doznała przemocy ze strony mężczyzny, choć wszyscy zastanawiali się ile w tym prawdy, ponieważ oskarżony wszystkiego się wypierał.

Według Weroniki, jej horror zaczął się tuż po zaręczynach, kiedy mężczyzna zaczął ograniczać ją, między innymi finansowo. Później kobieta zaszła w ciążę, co nie poprawiło relacji w ich związku. Rosati relacjonowała, że Śmigielski zaczął ją bić, nawet, kiedy była już w zaawansowanej ciąży oraz po porodzie. Do tego dochodziła nagminna przemoc psychiczna. "Byłam niszczona jako człowiek, kobieta, aktorka, partnerka." - mówi w rozmowie z ‘Wysokimi Obcasami".

W końcu Weronika odważyła się zgłosić sprawę na policję oraz nagłośnić ją w mediach. Niestety, przepychanki sądowe trwają już dobre kilka miesięcy, ponieważ Robert Śmigielski nie przyznaje się do zarzutów. Społeczeństwo jest wciąż podzielone i nie do końca ufa aktorce. Pod jej zdjęciami na Instagramie pojawiają się prześmiewcze i obraźliwe komentarze.

Aktorka wydaje się nimi nie przejmować, postanowiła za to działać. W czerwcu 2019 roku założyła własną fundację "Siła Kobiety". Do jej grona przyłączyły się między innymi Magdalena Środa, Eliza Michalik, Karolina Korwin-Piotrowska, a także Małgorzata Ohme czy Katarzyna Figura.

"Moja fundacja ma wspierać, inspirować, uświadamiać i motywować skrzywdzone kobiety: ofiary przemocy, mobbingu i samotne mamy. To będzie miejsce, które ma pomagać tym, które zostały skrzywdzone przez ludzi, którzy mają nad nimi przewagę: emocjonalną, fizyczną, socjalną, zawodową, płciową i finansową" - mówi Rosati.


Kobieta o ogromnym sercu - Anna Dymna - założyła swoją fundację "Mimo wszystko", aby pomagać dorosłym osobom niepełnosprawnym intelektualnie. Główną ideą powstania tej organizacji było usunięcie barier mentalnych, jakie dzielą osoby sprawne i te z problemami. 

Wcześniej podopiecznymi fundacji Dymnej zajmowała się Fundacja im. Brata Alberta, którą kieruje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, prowadzący w Radwanowicach dom dla potrzebujących pomocy. Niestety w pewnym momencie w organizacji zabrakło pieniędzy na prowadzenie terapii artystycznej dla niepełnosprawnych podopiecznych. To stało się impulsem do działania dla Anny Dymnej, która szybko zdecydowała się na założenie "Mimo wszystko". 

Aktorka prowadzi fundację całkowicie charytatywnie, natomiast jej pracą zarobkową jest między innymi gra w teatrze.

Fundacja działa pod Krakowem i na co dzień wspiera potrzebujących poprzez finansowanie rehabilitacji i leczenia, a także prowadzi akcje charytatywne i koordynuje działania wolontariuszy.

swiatseriali.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy