Sztuka zaufania
Trudno jest stworzyć na ekranie elektryzujący męski duet. Co sprawia, że bohaterowie "Białych kołnierzyków" przykuwają uwagę widza?
Ostatnio w telewizji królują mieszane pary, bo wtedy żonglowanie napięciem seksualnym między dwójką głównych bohaterów zwiększa oglądalność. Tymczasem w "Białych kołnierzykach" uwagę przyciąga dwóch dżentelmenów ścigających przestępców, balansując na krawędzi wzajemnego zaufania. Peter Burke (Tim DeKay) tropi fałszerzy dzieł sztuki, a pomaga mu w tym zwinny i obłędnie przystojny były skazaniec - Neal Caffrey (Matt Bomer).
Wspólnymi siłami łapią najsprytniejszych kryminalistów, naginając przy tym prawo do granic możliwości.
- Im bardziej zmienia się dynamika zaufania między Peterem a Nealem, tym lepiej się bawimy. Obaj wystawiają na próbę lojalność wobec siebie. Prowadzą grę przypominającą pokera. Współpracują w takich okolicznościach, że muszą ukrywać przed sobą niektóre szczegóły i fakty - przekonuje Bomer.
- Dokładnie. Peter jest dla Neala niczym starszy brat albo ojciec. Ma dla niego wiele współczucia. Caffrey jest górą w świecie przestępców. Są od siebie zależni, co czasami frustruje Burke'a - wyjaśnia Tim.
Jak aktorzy poradzili sobie ze stworzeniem tak świetnej przyjaźni na ekranie?
- Chodzimy raz w tygodniu na terapię - przyznał w wywiadzie dla TVGuide Tim DeKay.
- Dla par. Naprawdę warto - dodał Matt. Dzięki temu szybko uświadomili sobie, co im przeszkadza, a co pomaga stworzyć świetną atmosferę podczas kręcenia wspólnych scen.
- Łączy nas przymierze. Ufamy sobie. Zaprzyjaźniliśmy się i wspieramy - powiedział DeKay.
- Dokładnie, kiedy ja mam słabszy dzień, Tim podnosi mnie na duchu. Obaj ciągle rozrabiamy. Dochodzi do takich sytuacji, że przed sceną nie patrzymy na siebie, żeby się nie rozśmieszać - dodał.
nex