"The Last of Us": Trzeci odcinek wzbudził kontrowersje? Ta historia nie była rozwinięta w grze
Trzeci odcinek "The Last of Us" podzielił widzów. Twórcy odeszli na chwilę od przygód Joela i Ellie, by skupić się na relacji nowych bohaterów - Franka i Billa. Nie wszystkim się to spodobało. Uwaga na spoilery.
Historia przedstawiona w "The Last of Us" rozgrywa się dwadzieścia lat po tym, jak współczesna cywilizacja została zniszczona. Joel, zaprawiony w bojach ocalały, zostaje zatrudniony do przemytu z opresyjnej strefy kwarantanny 14-letniej dziewczynki, Ellie.
To, co zaczyna się jako niewielkie zadanie, wkrótce staje się brutalną, łamiącą serce podróżą po Stanach Zjednoczonych. Wyprawą, w której by przetrwać, mogą polegać wyłącznie na sobie nawzajem - czytamy w opisie HBO Max.
Trzeci odcinek "The Last of Us" trwa aż 80 minut. Twórcy odeszli na chwilę od głównego wątku Ellie i Joela, by skupić się na relacji Billa (Nick Offerman) oraz Franka (Murray Bartlett). Jest to pewna zmiana w stosunku do gry, w której relacja tej dwójki jest tylko wspomniana i tak naprawdę nigdy nie spotykamy Franka. W trzecim odcinku przedstawiono ich historię miłosną na przestrzeni lat.
Wielu fanów gry nie spodziewało się aż tak obszernego rozwinięcia wątku. Odcinek trzeci podzielił widzów. Większość z nich pokochało tę wzruszającą historię, przedstawiającą ogromną potrzebę miłości i bliskości w czasach pandemii. W sieci znalazły się też głosy mówiące, że odcinek był "zapychaczem" i nie ma związku z głównym wątkiem.