Świat według Kiepskich
Ocena
serialu
9
Super
Ocen: 8523
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Świat według Kiepskich. Zwariowana historia kultowego serialu Polsatu": "Ja tego nie zagram" [fragmenty książki]

Wkrótce do rąk czytelników trafi prawdziwa gratka. Książka "Świat według Kiepskich. Zwariowana historia kultowego serialu Polsatu" ukaże się już 12 października. Publikacja przedstawi historię serialu oczami jego twórców. Tymczasem jako pierwsi w Polsce publikujemy dla was pierwszy z dwóch obszernych fragmentów książki! Sprawdźcie, jakie tajemnice skrywali przed widzami serialowi "Kiepscy".

 

"Świat według Kiepskich" bez tajemnic! Książka odkrywa wszystkie karty

W książce nie zabraknie zakulisowych anegdot oraz wspomnień poświęconych zmarłym aktorom, którzy występowali w produkcji.

Publikacja  stanowi efekt współpracy Wydawnictwa SQN, ATM (producent "Świata według Kiepskich"), Telewizji Polsat oraz pozostałych twórców serialu.  Za publikacją stoi Wydawnictwo SQN, jej autorami są Jakub Jabłonka i Paweł Łęczu (duet twórczo-producencki Forever Young Books).

Specjalnie dla was, jako pierwsi w Polsce, publikujemy pierwszy fragment "Świata według Kiepskich. Zwariowanej historii kultowego serialu Polsatu"!

Reklama

Andrzej Grabowski, Ferdek Kiepski

Absolutną gwiazdą serialu była Krysia Feldman, która zgodziła się na udział w "Kiepskich" z tych samych powodów co ja - aktorstwo to zawód, a nie hobby. Rozpoczynając przygodę z serialem, miała osiemdziesiąt trzy lata. Była niesamowicie zwinna i gibka, chciałoby się powiedzieć, "jak na swoje lata", ale nie - ona była nie do zdarcia! Kręciliśmy odcinek pod tytułem "Gumowy interes", gdzie ja, zainspirowany znaleziskiem na śmietniku, którym były stare dętki, kalosze, szlauchy i kondomy, wymyślam interes życia. Będę produkował ferdygumki, czyli zabawki dmuchane, ku uciesze plażowiczów z całej Europy. Rodzina jest zachwycona, prócz babci oczywiście, którą zmuszam do dmuchania dętek samochodowych. W pewnym momencie babka w odwecie oblewa mnie supersilnym klejem i tak się pechowo przewraca, sięgając po piwo, że przykleja się plecami do moich pleców. Na to wchodzi Halinka i chcąc ratować sytuację, przykleja się do mnie z drugiej strony. Ja w końcu wstaję, a maleńka Feldmanowa tylko macha rękami i nogami. Potem przykleja się jeszcze Walduś do puszki z piwem, która nie chce się oderwać od dłoni babki, i wreszcie Mariola klei się plecami do matki. I taką całą posklejaną rodziną przemieszczamy się po korytarzu kamienicy. Smoleń, grający listonosza Edzia, mówi: "Nie wiedziałem, że tak są do siebie przywiązani".

Wtedy mnie krew zalewała, że muszę to grać, ale niedawno widziałem ten odcinek i szczerze się ubawiłem. Krysia, choć świetnie sobie radziła, to zawsze protestowała przed kręceniem takich karko­łomnych scen.

- Ja się nie godzę! - pokrzykiwała.

Okił Khamidow, reżyser

O profesjonalizmie Krystyny Feldman można by dużo mówić. Mnie zapadła w pamięć szczególnie jedna sytuacja. Pewnego dnia na planie nakręciliśmy dwa duble jednej sceny z jej udziałem. Podczas montażu okazało się, że jednego dubla nie zarejestrował dźwiękowiec, a mnie właśnie ten się spodobał. Z ciekawości przymierzyliśmy dźwięk z odrzuconego dubla. Co się okazało? Pasuje idealnie! Wręcz niemożliwe. Sekunda w sekundę, pauza do pauzy, klatka w klatkę. Inaczej zagrało wideo, ale audio było identyczne. Rewelacja. Byłem pod wrażeniem. To świadczyło o jej niezwykłym warsztacie aktorskim.

Renata Pałys, Helena Paździoch

Sporo czasu spędziłam na rozmowach z Krystyną Feldman. Lubiłam jej precyzyjne riposty. Miałam kiedyś taki okres w życiu, że obsadzano mnie wyłącznie w rolach prostytutek, z kolei ona, osoba ciepła, empatyczna, radosna i kochająca życie, zawsze grała role podłych ludzi. Któregoś dnia zapytałam ją, jak sobie z tym radzi.

- Ależ, droga Reniu, ja to mam po prostu w dupie!

A kiedy koleżanki z kółka różańcowego zwracały jej uwagę, że nie uchodzi grać w serialu, który wyśmiewa religię, kwitowała to słowami:

- Ludzie mają gęby po to, żeby gadać. Pogadają i zapomną.

Przejawiała zdrowy dystans do świata, z wyjątkiem grubych przekleństw, których nie znosiła. Pamiętam, jak Maciek Wyrzykowski przychodził do pokoju aktorskiego i mówił ściszonym głosem:

- Kochani, dzisiaj na planie jest pani Feldman, proszę nie przeklinać.

Ja akurat nie miałam z tym problemu, ale niektórzy... dobrze, pomińmy to.

Okił Khamidow, reżyser

Pani Krysia udzieliła mi lekcji, której nigdy nie zapomnę. Zdarzyło się tak, że spóźniłem się na plan piętnaście minut. Staram się nigdy tego nie robić i nie lubię, gdy przytrafia się to innym. W produkcji filmowej każdy kwadrans spóźnienia oznacza olbrzymie pieniądze angażowane przez producentów - to wystarczający argument. Pani Krysia zaprosiła mnie na bok.

- Zanim zaczniemy zdjęcia, musisz przeprosić za swoje spóźnienie - powiedziała stanowczo.

- Oczywiście, pani Krysiu. Przepraszam, to już się nie powtórzy - odpowiedziałem zmieszany.

- Nie tylko mnie, ale całą ekipę, młody człowieku.

Jak powiedziała, tak uczyniłem.

Andrzej Grabowski, Ferdek Kiepski

Jednym razem wspólnie z Krysią oprotestowaliśmy treść odcinka. Powiedzieliśmy, że nie będziemy tego grać i już. Fabuła była taka, że Kiepscy jadą na urodziny Jana Pawła II. To był odcinek z pierwszej serii, kręconej jeszcze w 1999 roku. Dzisiaj są dowcipy o papieżu, wielu ma też do niego pretensje, ale wtedy panował olbrzymi kult żyjącego jeszcze Jana Pawła II. Powody naszej niezgody były różne. Krysia odmówiła grania, ponieważ była praktykującą katoliczką - wręcz ortodoksyjną. Kiedy kręciliśmy odcinki w niedzielę, ona miała przerwę - trzeba było ją zawieźć do kościoła. Dla niej nie było takiej możliwości, żebyśmy naśmiewali się z Jana Pawła II. Ja z kolei uważałem, że za wcześnie na taki żart. Gdyby to był setny odcinek serialu i ludzie zaakceptowaliby już to, co robimy, to wtedy byłoby wiadomo, że nie wyśmiewamy Jana Pawła II, tylko ludzi stawiających mu pomniki-koszmarki, których on przecież nie chciał, co często sam podkreślał. W rezultacie scenariusz został całkowicie zmieniony na historię, w której Kiepscy wybierają się do Częstochowy na Festiwal Piosenki Radosnej Duchem i Ciałem.

Aleksander Sobiszewski, scenarzysta

Bywało, że niektóre kwestie zawarte w scenariuszach nie podobały się aktorom i wtedy mówili wprost: "Ja tego nie zagram". Pamiętam, jak pewien aktor, który znał język niemiecki, obruszył się, że jego kwestia zawiera błędy. Upierał się, że jeżeli to ma być wypowiedziane w języku naszych sąsiadów, to trzeba to powiedzieć poprawnie. Nasze tłumaczenia, że jego kwestia celowo ma tylko brzmieć niemiecko­języcznie, nie przekonywały go. Wtedy zdałem sobie sprawę, że człowiek się prywatnie wstydzi, bo ktoś ze znajomych, spotkany na ulicy, może mu powiedzieć: "Widziałem cię ostatnio w telewizji, Krzysiek... Słuchaj, ty w ogóle nie umiesz mówić po niemiecku". I to mnie szczerze rozbawiło. Wydaje mi się, że aktor powinien albo grać, co mu dają, albo nie grać wcale. Natomiast aktor, który gra postać w serialu i zaczyna być rozpoznawany, chce być kojarzony dobrze i zależy mu, żeby go kochano i podziwiano. Pani Krysia Feldman dopytywała, dlaczego ta babcia nie może być cieplejsza, milsza, na przykład piec dla wszystkich pysznych ciasteczek.

- No nie da się, pani Krysiu. Pani jest od tego, żeby się kłócić ze swoim ohydnym zięciem - odpierałem ataki. - Musi być pani bardziej wredna aniżeli kochana. Na tym budujemy tę rolę.

Scenarzysta nie może ulegać sugestiom aktorów, bo się pogubi.

Krzysztof Dracz, Zorro, Głupi Piotruś i inni

Kiepscy są jedynym tego rodzaju przedsięwzięciem telewizyjnym, gdzie dopuszcza się granie grubą kreską, dzięki czemu można sobie najzwyczajniej w świecie poaktorzyć. Absolutnie nikt, w teatrze czy filmie, nie wymyśliłby tego, że ma garba, krótszą nogę albo sepleni, bo to są takie środki po bandzie, a tu można je zastosować i mało tego, to zdaje egzamin. Czyli coś, czego właściwie używa się tylko w wygłupie towarzyskim, tam się sprawdza i to jest fantastyczne. Jedną z pierwszych ról, jakie zagrałem w Kiepskich, był Hiszpan sprzedający Ferdkowi "komarrra!", który kąsając Halinkę, całkowicie ją odmienia. Kiepska nagle staje się przemiła dla rodziny, do tego stopnia, że sama leci po piwo. Wchodząc do mieszkania, przedstawiam się: "Artur Garcia Rodriguez Kopeć! Hodowla samic hiszpańskich!". Natomiast pierwszy raz pojawiam się w serialu w telewizorze Kiepskich, jako poseł, który za katastroficzny stan gospodarki obwinia Bolka i Lolka. "Te pornograficzne grubasy i ich klika!", grzmię z mównicy sejmowej. No i sami państwo widzicie, absurd goni absurd. Bardzo to lubię.

swiatseriali
Dowiedz się więcej na temat: Świat według Kiepskich
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy