"Świat według Kiepskich": Rodzina jest najważniejsza
Od piętnastu lat "Świat według Kiepskich" bawi, poucza i rozśmiesza widzów. Zapytaliśmy aktorów serialu, na czym polega jego fenomen i jak popularność sitcomu wpłynęła na ich prywatne życie.
Od 1999 roku "Świat według..." bawi do łez miliony widzów Polsatu. Wyśmiewa nasze wady i stereotypowy model polskiej rodziny.
- Fenomenem serialu, który opowiada o naszych przywarach w absurdalny sposób, jest to, że gości już na antenie od piętnastu lat i stał się poniekąd częścią naszej rzeczywistości - mówi Andrzej Grabowski (Ferdek).
- Fakt, że Polacy pokochali "Kiepskich" świadczy o tym, że mamy do siebie dystans oraz potrafimy śmiać się z własnych słabości i wad - dodaje aktor. Roman Kotys (Paździoch) uważa, że atutem serialu jest jego dwoistość. - Z jednej strony odbierany jest na poważnie, jako realistyczne odzwierciedlenie rzeczywistości, a z drugiej to satyra na życie w naszym kraju. Podobnego zdania jest Renata Pałys, czyli Paździochowa.
- Ten serial niczego nie udaje. Nie ma w nim nadmiernego przepychu - przyznaje. - Pokazujemy też wartości rodzinne - mówi z dumą Barbara Mularczyk-Potocka (Mariolka).
- Nawet, jeśli to na wskroś absurdalne sytuacje, zawsze gdzieś w tle jest rodzina. I to ona finalnie jest najważniejsza, a to akurat lubią widzowie - zakończenia z happy endem - wyjaśnia z przekonaniem.
A jaki wpływ ma serial na odtwórców głównych ról? - Kiedy wchodzę do kuchni Kiepskich, to jest moja kuchnia, a pokój Kiepskich jest moim pokojem - mówi Marzena Kipiel-Sztuka.
- Od lat nie jestem już bowiem Marzeną, tylko Halinką Kiepską, bo ta rola przylgnęła do mnie niczym druga skóra. Utożsamiam się z nią w stu procentach. Dzięki niej jestem rozpoznawalna. Ludzie podchodzą do mnie na ulicy i to jest cudowne - przyznaje.
A Renata Pałys dodaje: - Spotykam się z mnóstwem życzliwości z każdej strony. Trochę to zaskakujące, bo gram niezbyt pozytywną bohaterkę. My też cieszymy się z popularności serialu i życzymy dalszych sukcesów.
KRAS