"Świat według Kiepskich": Mija 8 lat od śmierci Krystyny Feldman
W sobotę - 24 stycznia - minie 8 lat od dnia, kiedy w swoim mieszkaniu w Poznaniu zmarła Krystyna Feldman, aktorka, która - choć swoją pierwszą główną rolę filmową zagrała ponad pół wieku po debiucie - była jedną z najbardziej kochanych przez widzów gwiazd...
- Odeszła aktorka, która jak żadna inna potrafiła malutkie role zmieniać w wielkie kreacje - tak o Krystynie Feldman powiedział podczas jej pogrzebu dyrektor Teatru Nowego w Poznaniu - teatru, z którym związana była przez ostatnie 25 lat swojego życia.
Krystyna Feldman mówiła o sobie, że jest zbzikowaną staruszką prowadzącą nieuporządkowane i zwariowane życie. Żartowała, że gdyby nie przyjaciele, już dawno umarłaby z głodu, bo nie cierpi i nie umie gotować (nigdy w życiu nie miała w domu... lodówki!), że gdyby nie praca, na brak której nigdy nie narzekała, już dawno zwariowałaby z nudów...
Ci, którzy mieli szczęście znać ją osobiście, twierdzą, iż była pogodną i pełną temperamentu kobietą, osobą o wielkim sercu i niezwykłym poczuciu humoru. Ci, którzy z nią pracowali, mówią, że nawet do najmniejszej roli była zawsze perfekcyjnie przygotowana.
Krystyna Feldman urodziła się 1 marca 1916 roku we Lwowie. Aktorski egzamin eksternistyczny zdała latem 1937 roku, a już 1 września tego samego roku zadebiutowała rolą... chłopca w bajce "Kwiat paproci" na scenie lwowskiego Teatru Miejskiego. W czasie wojny była łączniczką AK, prowadziła Teatr Robotniczy w Zimnej Wodzie, występowała na scenie Polskiego Teatru Dramatycznego we Lwowie.
Po wyzwoleniu, kiedy w wyniku decyzji zapadłych na konferencji jałtańskiej jej rodzinne miasto zostało przyłączone do ZSRR, Krystyna Feldman przeniosła się ze Lwowa do Katowic. Później mieszkała i pracowała w Opolu, Jeleniej Górze, Szczecinie, Łodzi i Poznaniu - mieście, które pokochała i któremu wierna była do śmierci. Przed kamerą stanęła po raz pierwszy dopiero 16 lat po debiucie teatralnym. Pół wieku później zagrała swoją pierwszą główną rolę filmową - Nikifora w "Moim Nikiforze" Krzysztofa Krauze (dostała za nią m.in. nagrodę aktorską na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, Orła i Złotą Kaczkę).
- Dla mnie to nie ma znaczenia, czy rola, którą gram, jest główna, czy drugoplanowa. Bardzo lubiłam te swoje epizody. Trzeba się wówczas bardzo zmobilizować, bo wcale nie jest proste zagrać epizod w taki sposób, żeby on zaistniał. A moje ludzie pamiętają latami - mówiła w jednym ze swych ostatnich wywiadów.
- Rola to rola, nie można więc grać byle jak. Epizod czemuś służy. I trzeba dać z siebie wszystko jeszcze bardziej niż w głównej roli - twierdziła.
Krystyna Feldman, czyli babka ze "Świata według Kiepskich", bardzo lubiła grać - a właściwie, jak sama żartowała - pojawiać się w serialach. Po raz pierwszy wystąpiła w serialu w 1965 roku - wcieliła się w Kwiecińską w 4. odcinku "Kapitana Sowy na tropie". 3 lata później zagrała malutki epizod w "Stawce większej niż życie" i dwie niewielkie rólki w "Klubie profesora Tutki". W pamięci telewidzów zapisała się też jako dyrygent orkiestry młodzieżowej z "Czterdziestolatka", sąsiadka z "Jana Serce" i ciotka Piekutowa ze "Złotopolskich".
Krystyna Feldman nigdy nie wyszła za mąż, nie miała dzieci. Przyznawała się tylko do jednej wielkiej miłości... Kiedy miała 27 lat poznała starszego od niej o 30 lat Stanisława Brylińskiego - reżysera i aktora, w którym zakochała się bez pamięci. Byli razem przez 6 lat, aż do jego śmierci.
- Żyliśmy na kocią łapę, ale wszystko zdążało do tego, że w końcu weźmiemy ślub. Nie zdążyliśmy. Nigdy więcej nie spotkałam odpowiedniego człowieka - wyznała kiedyś.
Krystyna Feldman zmarła w swym mieszkaniu na jednym z poznańskich blokowisk. Kiedy informację o tym podały media, przed Teatrem Nowym zaczęły pojawiać się znicze... W dniu jej pogrzebu były już ich tam tysiące. Aktorka spoczęła w Alei Zasłużonych na poznańskim Miłostowie. Do dziś - choć od dnia jej śmierci mija właśnie 8 lat - na jej grobie nieustannie palą się świece i leżą świeże kwiaty.