Marzena Kipiel-Sztuka nie miała szczęścia w miłości. Pochowała czterech partnerów
Chociaż na swoim koncie wiele ciekawym ról, widzowie kojarzą ją głównie jako Halinkę ze "Świata według Kiepskich". Chociaż na ekranie rozśmiesza miliony widzów, to w życiu prywatnym spotkało ją wiele tragedii.
Los nie rozpieszczał Marzeny Kipiel-Sztuki. Przedwcześnie straciła ojca, jej mama zmarła na raka. "To byli moi najwięksi przyjaciele, zawsze mogłam na nich liczyć. Wiem, że cieszyliby się razem ze mną z mojego szczęścia i zawsze miałabym ich błogosławieństwo" - tak mówiła o swoich rodzicach na łamach "Dobrego tygodnia".
Z żadnym mężczyzną nie udało jej się związać na dłużej. W jednym z wywiadów przyznała, że pochowała trzech partnerów. Jednak niedawno przyznała, że długo nie chciała opowiadać o jeszcze jednym ukochanym, który zmarł przedwcześnie. "Tak się ułożyło, że wszyscy moi partnerzy, a było ich czterech, nie dożyli do pięćdziesiątki" - powiedziała w rozmowie z "Faktem" Kipiel-Sztuka.
Pierwszym mężem aktorki był reżyser i producent - Konrad Sztuka. Tworzyli związek przez 10 lat. Przez znaczną różnicę charakterów małżeństwa nie dało się uratować. Aktora o rozpad małżeństwa obwiniała samą siebie. "Byłam zafascynowana pracą. Teatr był dla mnie najważniejszy. Nie umiałam też zdecydować się na dziecko. Jak wielu artystów, za bardzo skupiałam się na sobie" - mówiła później. Sztuka zmarł na nowotwór w 2015 roku.
Na planie "Świata wg Kiepskich" poznała operatora Mariusza Piesiewicza. Niestety, mężczyzna miał żonę i dzieci. Dla aktorki zdecydował się zostawić rodzinę. Para rozstawała się i schodziła. W 2005 roku mężczyzna zmarł przedwcześnie z powodu wylewu. Miał zaledwie 44 lata.
W 2007 roku aktorka ponownie wyszła za mąż. Jej wybrankiem został Przemysław Buksakowski. Mężczyzna nie był związany z branżą filmową. Cieniem na ich związku położyło się jego uzależnienie od alkoholu. Kipiel-Sztuka wielokrotnie próbowała zakończyć związek, ale zawsze udawało im się pogodzić.
Drugie małżeństwo aktorki trwało jedynie dwa lata. Zakończyła je przedwczesna śmierć Buksakowskiego. Przyczyną zgonu była niewydolność krążeniowo-oddechowa. "Jego śmierć zdarzyła się, gdy jako małżeństwo zaczęliśmy wychodzić na prostą. Kiedy miało być tak pięknie" - opowiadała potem aktorka.
Marzena Kipiel-Sztuka przyznaje, że gdyby nie pomoc przyjaciół, nigdy nie doszłaby do siebie po tragicznej śmierci męża. "Trochę trwało, zanim odzyskałam równowagę po śmierci Przemka. Nie obeszło się bez terapii, psychiatry, pobytu w ośrodku, ale wiem, że bez ludzi z mojego otoczenia, którzy cały czas byli przy mnie i wspierali mnie, nigdy nie wyszłabym z depresji" - zwierzyła się w jednym z programów telewizyjnych.
Niedawno w rozmowie z "Faktem" aktorka przyznała, że przedwcześnie pożegnała kogoś jeszcze. Wyjaśniła również, dlaczego wcześniej nie opowiadała o mężczyźnie. Okazuje się, że aktorka jakiś czas temu pochowała swoją pierwszą miłość - mężczyznę, w którym podkochiwała się za młodu, gdy jeszcze chodziła do liceum.
"Nie chciałam opowiadać o Tomku, kiedy jeszcze żył. To była moja pierwsza, wielka miłość z czasów szkolnych, kiedy w Legnicy chodziłam do Technikum Budowlanego. On uczył się w zawodówce na murarza, ale miał też ukończoną szkołę muzyczną i był niezwykle utalentowanym i zdolnym chłopakiem" — wspominała na łamach "Faktu" artystka.