Krystyna Feldman była na celowniku SB!
Krystyna Feldman, czyli nieodżałowana babka Rozalka ze "Świata według Kiepskich", była przez kilka lat inwigilowana przez komunistyczne Służby Bezpieczeństwa. Prowadzona przez bezpiekę akcja mająca na celu uprzykrzyć aktorce życie i - w efekcie - skłonić ją do współpracy nosiła kryptonim "Aranżerka"!
Kiedy w październiku 1979 roku Krystyna Feldman złożyła swój podpis pod listem w obronie autonomii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, a potem odczytała petycję na antenie Wolnej Europy, nie przypuszczała, że PRL-owska bezpieka weźmie ją na celownik i przez kilka lat będzie niszczyć jej życie... Tymczasem w siedzibie SB powołano do życia zespół mający przeprowadzić specjalną akcję przeciw aktorce. Operacji nadano kryptonim "Aranżerka".
"To oznaczało, że reżim uznał ją za osobę, która popełniła czyn niebezpieczny dla interesów państwa" - tłumaczył w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" historyk Rafał Sierchuła, który analizował teczkę Krystyny Feldman znajdującą się w poznańskim oddziale Instytutu Pamięci Narodowej.
W 1980 roku aktorka związana wówczas z Teatrem Polskim w Poznaniu była wielokrotnie nękana przez funkcjonariuszy SB. Kontrolowano jej korespondencję, parę razy rewidowano jej mieszkanie, przewracając je przy okazji do góry nogami, często wzywano ją na przesłuchania.
"Koledzy radzili mi, żebym na tych przesłuchaniach udawała wariatkę" - wyznała na łamach książki "Festiwal tysiąca i jednego epizodu" i dodała, że z budynku policji zawsze wychodziła z kilkoma paczkami papierosów, które tylko tam były dostępne w ciągłej sprzedaży i bez kolejki.
Po śmierci Feldman ujawniono, że z dokumentów znajdujących się w IPN w teczce oznaczonej kryptonimem "Aranżerka" wynika, że służby zainteresowały się nią w wyniku... donosu, jaki złożył na nią ktoś z jej najbliższego otoczenia. Nie została przez milicję przyłapana na żadnej działalności "wywrotowej", a informację, że kolportowała ulotki o mszy świętej mającej się odbyć w rocznicę Czerwca 1956, dostarczył do SB jeden z tajnych współpracowników, który przypadkiem dowiedział się też, że Krystyna Feldman zorganizowała u siebie spotkanie opozycjonistów. To wystarczyło, by aktorka została wpisana na czarną listę SB ze wskazaniem, żeby uprzykrzyć jej życie.
Sama Krystyna Feldman nigdy nie mówiła w wywiadach o swych spotkaniach z bezpieką. Wiadomo jednak, że przeżyła koszmar... Po wprowadzeniu stanu wojennego tak bardzo bała się aresztowania i internowania, że opuściła swe mieszkanie i ukryła się u przyjaciół. Na polecenie SB wyrzucono ją z obsady wszystkich spektakli Teatru Polskiego, a dyrekcja gorąco namawiała ją do dobrowolnego przejścia na emeryturę... Nie zgodziła się, ale żeby nie narażać swych przełożonych na nieprzyjemności, odeszła z Polskiego i zatrudniła się w innym teatrze (pracę zaproponowała jej wtedy kierująca Teatrem Nowym Izabela Cywińska).
Sprawę "Aranżerki" zamknięto dopiero w 1983 roku. Akta trafiły do archiwum IPN. Kiedy kilka lat później Krystyna Feldman dowiedziała się, że może zapoznać się z zawartością "swojej" teczki, nie zdecydowała się wystąpić o udostępnienie dokumentów. Najważniejsze było dla niej to, że nie dała się złamać i namówić na współpracę.
"Nie ugięła się. Zachowała się po prostu jak przyzwoity człowiek" - powiedział o niej "Gazecie Wyborczej" Rafał Sierchuła z IPN.
Krystyna Feldman zmarła 24 stycznia 2007 roku. Nigdy nie dowiedziała się, kto na nią donosił...