Andrzej Grabowski: "Kiepskich" kochałem i nienawidziłem
"Świat według Kiepskich" powraca! Po przerwie na antenie Polsatu zobaczymy nowe odcinki uwielbianego przez widzów serialu, który na ekranach gości już od 22 lat. O blaskach i cieniach roli Ferdka Kiepskiego, pracy z Ryszardem Kotysem i Dariuszem Gnatowskim i głupocie, która bywa mądrością w rozmowie z Interią opowiada Andrzej Grabowski.
Katarzyna Sielicka, INTERIA: "Świat według Kiepskich" wraca po długiej przerwie. Widzowie bardzo się ucieszyli. A pan się ucieszył?
Andrzej Grabowski: - Jeśli się coś robi przez 22 lata, to się człowiek do tego przyzwyczaja. Były różne okresy - kiedy Kiepskich lubiłem, kochałem, a był też czas, kiedy nienawidziłem grać w Kiepskich. To się zmieniało. Teraz, kiedy uświadomiłem sobie, że Kiepskich mogłoby nie być, zrobiło mi się żal.
22 lata to kawał czasu. Kiepscy się bardzo zmienili przez ten czas?
- Prawdopodobnie gdybym ja się nie zmienił, co jest mało prawdopodobne i mało możliwe, Ferdek też wciąż byłby taki sam. Jednak czas robi swoje. Posiwiałem i nawet przez pewien czas, przed zdjęciami farbowałem włosy sprejami, żeby ukryć siwiznę. W końcu jednak zrezygnowaliśmy z tego. Zaakceptowaliśmy, że Ferdek jest już dużo starszy. Kiedy zaczynaliśmy zdjęcia do “Kiepskich" miałem 47 lat, Rysiek Kotys 67, czyli był młodszy niż ja teraz. Ostatnimi czasy Rysiek był już mocno schorowany. Mówię o tym, bo on sam o tym pisał i mówił w wywiadach.
- W odcinkach, które zobaczymy wkrótce jeszcze wystąpił, ale w kolejnym sezonie wymyślono, że Paździocha nie będzie już na wizji, będzie tylko krzyczał ze swojego mieszkania. Rysiek nagrywał to jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć. Kiedy zaczęliśmy kręcić, czwartego czy piątego dnia, Rysiek zmarł, więc gdyby nie było tych nagrań, nie byłoby Ryśka w serialu. A on będzie, choć tylko głosem. To są takie historie, o których widz nie wie, a one się zdarzają. Dla nas to było bardzo ciężkie przeżycie. Trwały zdjęcia, Ryśka już nie było, a jego teksty ciągle szły przez 12 odcinków. Darek Gnatowski, - Boczek zagrał w ostatnim sezonie z Ryśkiem, potem nagle zabrał go COVID-19. I nie było już także Darka.
Spędzaliście ze sobą mnóstwo czasu.
- To nie jest aż takie mnóstwo czasu, jakby się wydawało. Ludzie czasem myślą, że ja nic innego nie robię w życiu tylko gram w “Kiepskich". A to przecież nieprawda. Widzowie pytają mnie: "Co tam u żony, Marzeny?", utożsamiają postać z serialu z aktorem.
Wiele razy pan o tym opowiadał. To ten gorszy aspekt bycia Ferdkiem. Jak pan to znosi?
- Różnie. To zależy od mojego humoru, stanu emocjonalnego w jakim się znajduję. Czasem wybucham, a czasami po prostu przechodzę nad tym do porządku dziennego. Kiedy ktoś podchodzi i pyta: "Pan Kiepski?", mówię: "Nie". I odchodzę. Bo nie jestem Kiepski. Zresztą gdy słyszę: "Czy pan Grabowski?", też mówię: "Nie". I wtedy jest konsternacja, bo jak to nie? A ja po prostu czasem mam dosyć. Jeśli w ciągu dnia podchodzi czterdziesty człowiek, który chce sobie zrobić ze mną zdjęcie, poklepać, objąć ramieniem, to we mnie rodzi się bunt. Dlaczego mam się na to godzić? Odmawiam lub robię minę Goebbelsa z innego serialu i straszę ludzi tą miną. Ostatnio przyleciałem z zagranicy, wsiadłem do taksówki na lotnisku a taksówkarz woła: "O, pan Kiepski!". No i wybuchnąłem: "Nie jestem Kiepski. Ja gram taką postać"... i tak dalej, i tak dalej. Na końcu przeprosiłem tego taksówkarza i mówię: "Niech mnie pan zrozumie. Od 22 lat ciągle ktoś za mną krzyczy: "Ferdek, chono na browara, nie pierdziel, Ferdek". Albo: "Coś pan taki nieuśmiechnięty? W telewizji jesteś pan uśmiechnięty. Uśmiechnijże się pan!".
Nie lubi pan tego Ferdka...?
- Wręcz przeciwnie! Mam o Ferdku bardzo dobre zdanie. Oczywiście jest jaki jest - leń. Ale to facet w rodzaju wiejskiego filozofa. Ma swoje zasady, których się trzyma przez wszystkie odcinki, jak na przykład ta, że dla ludzi z jego wykształceniem nie ma pracy. Zresztą jest na ten temat anegdota. Pewna redaktorka z radia opowiadała mi, jak robiła wywiad z panami pijącymi piwo pod sklepem na wsi. Spytała jednego z nich, czy pracuje. Odpowiedział: "Nie". "A dlaczego?". "Bo w tym kraju nie ma pracy dla ludzi z moim wykształceniem". Na co ona, zadowolona, że go zapędzi w kozi róg pyta: "A kim pan jest z wykształcenia?". "Torreadorem!", odpowiedział facet. To też był filozof, jak się okazuje.
Mówi pan o "Świecie według Kiepskich", że to lustro w którym się odbijają nasze polskie wady. Ale można te wady pokazać w sposób komediowy, tak jak "Kiepscy" albo bardzo serio, tak jak na przykład robi to Wojciech Smarzowski. Która wersja jest panu bliższa?
- Mnie zawsze bliższa jest ta wersja, w której właśnie jestem. Czasem dziwię się, że Polacy kochają serial, w którym śmieją się z samych siebie, ze swoich wad. Z moich też, bo przecież nie jestem święty. To jak gogolowskie "Z kogo się śmiejecie? Z samych siebie się śmiejecie". Obawiam się, niestety, że Polacy albo nie zauważają, że to jest o nich, albo myślą, że to jest o ich sąsiadach.
A może po prostu mamy do siebie większy dystans niż się o to podejrzewamy.
- Tak byłoby najlepiej. Prawdopodobnie są i tacy którzy maja dystans i potrafią się sami z siebie śmiać, czego im gratuluje i z czego się bardzo cieszę. Ale myślę, że większość nie bierze tego do siebie.
W takim razie z czego śmiejemy się w "Kiepskich"?
- Ten śmiech jest dwojako odbierany. Czasem jeden jeden do jednego. Mówię: "Panie Paździoch, a zasadził panu kiedyś ktoś kopa?", i dla niektórych widzów jest to fantastyczny dowcip, jak go kopnę to jeszcze lepszy. Inni śmieją się w tym samym miejscu, ale z tego, że my posługujemy się aż tak prymitywnymi metodami. To jest ta głupota z "Pochwały głupoty" Erazma z Rotterdamu, wielkiego filozofia i wspaniałego człowieka, który mówił, że głupota rządzi światem. W Kiepskich głupota rządzi światem ale czasem przeradza się w nadgłupotę, która zaczyna być mądra.
Sezon, który wkrótce zobaczymy będzie wyjątkowy, bo grają w nim aktorzy, których już nie ma wśród nas.
- Zastanawiałem się nawet, czy serial powinien trwać, bo zasadniczy skład już się wykruszył. Nie ma Paździocha, którego grał Rysiek Kotys, Boczka, którego grał Darek Gnatowski, od dawna nie ma Babki czyli Krystyny Feldman czy Edzia listonosza - Bohdana Smolenia. Niemniej uważam, że należy go kontynuować, tym bardziej, że to nie jest serial, który trwał przez kilka miesięcy, tylko niemal ćwierć wieku. Takiego serialu nie wolno odkładać ot tak sobie, bez najważniejszego powodu.
Jaki to powód?
- To, co się stało jest straszne, tragiczne, niemniej to jest życie. Powodem dla którego przestaje się kręcić jest brak publiczności, ludzi, którzy chcą oglądać. Dopóki wy będziecie - Kiepscy będą. Chcecie, aby Kiepscy byli? Oglądajcie!
"Świata według Kiepskich" od 27 października, w każdą środę po dwa epizody, o 20:05 w Polsacie!