Rodzina na Maxa
Ocena
serialu
7,1
Dobry
Ocen: 55
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

Sonia Bohosiewicz nie tylko o "Rodzinie na Maxa": Trochę zadziera nosa, ma duży dystans i poczucie humoru

Największą popularność Soni Bohosiewicz przyniosła wielokrotnie nagradzana rola w filmie "Rezerwat" z 2007 roku. Jej kariera rozwinęła się w błyskawicznym tempie i potem aktorka miała okazję zagrać m.in. w filmie "Wojna polsko-ruska" oraz serialach "Usta, usta" i "Aida". "Rodzina na Maxa" to jej najnowsza produkcja. Serial można oglądać w serwisie Polsat Box Go. Prywatnie to kochająca żona i mama dwóch synów - Teodora i Leonarda.

W "Rodzinie na Maxa" grasz Julię - siostrę głównej bohaterki, w którą wciela się Ania Smołowik. Jak wam się współpracuje?

Sonia Bohosiewicz: - Z Anią jesteśmy do siebie podobne, mamy takie same temperamenty i śmiało mogłybyśmy być siostrami. Uważam, że obsada została dobrana naprawdę trafnie.

Pałacie do siebie siostrzana miłością?

- I to jak! Uwielbiam Anię i to nie jest nasze pierwsze spotkanie. Miałyśmy już okazję grać wspólnie i mamy razem tzw. "vibe". Obie bardzo ucieszyłyśmy się, że będziemy mogły ze sobą współpracować.

Reklama

To już kolejny raz, kiedy z Grzegorzem Małeckim gracie parę. Zagraliście małżeństwo w filmie "Pod wiatr", a teraz w "Rodzinie na Maxa". Jak współpracuje się wam w tym duecie?

- Grzesiu rzeczywiście staje się moim etatowym mężem, a ja jego etatową żoną [śmiech - przyp. red.]. Cudownie pracuje się z tak utalentowanymi i życzliwymi ludźmi - Anią Smołowik, Grzesiem Małeckim, Heleną Sujecką, Nikodemem Rozbickim i pozostałą obsadą. Naprawdę zebrała się grupa fantastycznych, nie tylko aktorów, ale również ludzi.

Jakie małżeństwo tworzycie z Grzegorzem Małeckim w serialu?

- Jesteśmy bardzo namiętnym małżeństwem. Nie posiadamy dzieci, co bardzo sprzyja tej namiętności. Mamy za sobą długi staż. Nie ominą nas problemy, ale oczywiście będziemy pokonywać je razem.

Jaka jest Julia, w którą się wcielasz?

- Moja bohaterka trochę zadziera nosa, ma duży dystans i poczucie humoru. Jest bardzo uszczypliwa, co świadczy o jej inteligencji, gdyż ironiczni potrafią być ludzie, którzy widzą więcej. Jest ciepła, ale nie w stosunku do swojej siostry. Dla niej jest dość oschła i zimna, ale to tylko zasłona, za którą się skrywa.

Ostatnio zagrałaś Iwonę w filmie "Inni ludzie". Iwona jest bardzo samotna i poszukuje bliskości. Myślisz, że samotność to choroba XXI wieku?

- Absolutnie tak. Przez pandemię samotność stała się prawdziwą plagą. Te dwa lata Covidu sprawiły, że odsunęliśmy się od siebie, zamknęliśmy się w domu, wmówiono nam, że musimy się bać drugiego człowieka, bliskości. Jestem zaszczycona i bardzo cieszę się, że zostałam ambasadorką akcji organizowanej we Wrocławiu "Rok dobrych relacji". Będziemy zachęcać ludzi do przebywania ze sobą, przytulania. Chciałabym, żeby znowu patrzyli na siebie i ze sobą rozmawiali. Niestety często bywa tak, że pomimo mieszkania w 5 osób na małym metrażu, samotność odczuwają już nawet 5 czy 6-latkowie.

Przeczytaj recenzję filmu "Inni ludzie" w serwisie FILM.

Iwona jest nieszczęśliwa i robi wszystko, żeby te szczęście odnaleźć. A ciebie co uszczęśliwia?

- Uszczęśliwia mnie kontakt z ludźmi, rodzina, ciekawość świata. Uwielbiam podróżować, gotować dla innych, kocham swoją pracę. Uszczęśliwia mnie wszystko to, co robię.

Poza "Rodziną na Maxa" grasz jeszcze w filmie "Skarbek". Możesz powiedzieć coś więcej o postaci, w którą się wcielasz?

- Zdjęcia zrealizowaliśmy 1,5 roku temu, ale nie było jeszcze premiery. Kino familijne, bardzo przyjemna, sentymentalna podróż na Śląsk - do dzieciństwa, legend, różnego rodzaju zwyczajów. Film jest przepiękną historią dotyczącą dzieci. Razem z Cezarym Kosińskim jesteśmy w tle i gramy rodziców. Produkcja ma swój wyjątkowy, magiczny klimat, zakorzeniony w różnego rodzaju legendach śląskich. Często sama też odwiedzam Śląsk, bo mam tam rodzinę i przyjaciół.

Zdjęcia nagrywane były w Piekarach Śląskich. Miałaś możliwość nacieszyć się tym miastem?

- Miałam w końcu możliwość odwiedzić moich znajomych, z którymi dawno się nie widziałam oraz rodzinę. Spałam w domu rodzinnym w Żorach i dojeżdżałam stamtąd na plan.

Synowie lubią oglądać cię na ekranie?

- Myślę, że podchodzą do tego naturalnie, ale trzeba byłoby ich zapytać [uśmiech - przyp. red.].

Każda rola zostawia coś po sobie? Zmienia cię w jakiś sposób?

- Do każdej roli podchodzi się inaczej. Są to różne przemyślenia, wrażenia, zatopienie się w innych problemach. Czasami są to krotochwilne i radosne momenty, jak w przypadku budowania roli w komedii. Ale bywają także role bardziej dotkliwe, jak np. w "Innych ludziach". Ta rola dała mi dużo do myślenia, na temat szczęścia, samotności i tego, jak powinna wyglądać relacja. Zarówno odegrane role, jak i ludzie, których spotykamy przy pracy, wnoszą do naszego życia naprawdę wiele ważnych wartości i przemyśleń.

Co robisz, kiedy nie pracujesz?

- Spędzam czas z moimi synami [uśmiech - przyp. red.].

Jakie masz plany na przyszłość?

- Nie chcę zapeszać, więc nic nie powiem [śmiech - przyp. red.].

AKPA
Dowiedz się więcej na temat: Sonia Bohosiewicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy