Ród smoka
Ocena
serialu
7,9
Dobry
Ocen: 63
Oceń
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

"Ród smoka": Twórcy serialu bronią kontrowersyjnej sceny porodu

Przed premierą serialu "Ród smoka" dużo mówiło się o tym, że będzie zawieral znacznie mniej scen przemocy wobec kobiet niż jego poprzednik, czyli "Gra o tron". Tymczasem już w pilotowym odcinku pokazano wymuszone cesarskie cięcie, które kończy się śmiercią rodzącej żony króla. Twórcy serialu bronią tej sceny. Jak twierdzą, konsultowali się w tej kwestii z kobietami, które orzekły, że scena ta powinna być... jeszcze bardziej krwawa.

Umiejscowiony na niecałe 200 lat przed wydarzeniami znanymi z "Gry o tron" serial "Ród smoka" opowiada o rządzącym Westeros rodzie Targaryenów. Król Viserys (w tej roli Paddy Considine) za wszelką cenę chce mieć męskiego potomka. Gdy jego żona Aemma (Sian Brooke) zaczyna rodzić, okazuje się, że dziecko niewłaściwie się ułożyło i może umrzeć. Król podejmuje decyzję o cesarskim cięciu, żeby uratować dziecko kosztem życia matki. Obrazowo nakręcona scena krwawego porodu zbulwersowała niektórych widzów i stała się źródłem pierwszych kontrowersji.

Reklama

"Ród smoka": "Przerażająco prawdziwa" scena porodu

Showrunnerzy "Rodu smoka" - Miguel Sapochnik i Ryan Condal - zdradzili w rozmowie z portalem "Insider", że nie chcieli, by wspomniana scena była "przesadzona", co miało dać jasny sygnał do tego, że serial nie zamierza epatować brutalnością. Jak się jednak okazuje, twórcy serialu zostali nakłonieni przez najbliższe im kobiety do tego, by sporna scena wyglądała jeszcze bardziej krwawo. Wszystko po to, by kobiety, które urodziły dzieci, poczuły, że jest ona "przerażająco prawdziwa".

"Pokazaliśmy tę scenę tak wielu kobietom, jak to tylko możliwe. Wszystkim zadaliśmy to samo pytanie: czy scena ta była zbyt brutalna. Wszystkie odpowiedziały, że nie. I że jeśli w ogóle ta scena jest brutalna, to powinna być brutalna jeszcze bardziej" - wyznał Sapochnik.

"Ród smoka": Nie powinniśmy uciekać od tematów, które są ważne dla kobiet

Showrunner dodał też, że inną ważną kwestią dla twórców serialu było to, aby scena podkreślała fakt, że królowa Aemma nie miała żadnego wyboru. A to ważne nie tylko z punktu widzenia serialowych wydarzeń, ale i współczesności w odniesieniu do niedawnego odrzucenia przez amerykański Sąd Najwyższy orzeczenia w sprawie Roe v. Wade z 1973 roku uznającego za konstytucyjne prawo do aborcji. "Nie powinniśmy uciekać od tematów, które są ważne dla kobiet, czyli np. kwestii własnego wyboru. Aemma nie ma możliwości takiego wyboru. Zostaje zamordowana przez swojego męża. I to dobrze pokazuje sytuację w świecie, w którym aktualnie żyjemy" - dodał Miguel Sapochnik.

PAP life
Dowiedz się więcej na temat: Ród smoka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy