Żal jej "Rezydencji"
Gdy gra, całkowicie utożsamia się z bohaterką. - Jestem kształcona w świadomości aktorskiej, że należy zagrać tak, by otworzyć wyobraźnię odbiorcy. Seriale wyczulają na otaczające nas problemy - mówi Anna Cieślak.
Razem z Mariuszem Zaniewskim w serialu "Komisarz Aleks" weźmie pani udział w śmiałych scenach erotycznych i jak zapowiadają twórcy - będzie to duet, którego widzowie długo nie zapomną!
- Mam taką nadzieję i to nie tylko przez wzgląd na - rzekomo wyjątkowy - erotyzm tych scen. Jestem kształcona w świadomości aktorskiej, że należy zagrać tak, by otworzyć wyobraźnię odbiorcy, wszelkimi możliwymi środkami uwiarygodnić postać. Julia, którą gram w "Komisarzu Aleksie", kocha Adriana (Mariusz Zaniewski) i jest to namiętność prawdziwa i szczera, ale, jak się okaże, również dla niej niebezpieczna. I zbudowanie takich relacji było tu celem, a nie samo w sobie epatowanie nagością. Warto się przy tym zastanowić, co dla dzisiejszego widza oznacza "erotyzm"? Wszystko zostało już odsłonięte, na każdym billboardzie, w gazetach zobaczyć można gołe pośladki i inne części ciała. Czemu więc tyle się mówi o kawałku odsłoniętego sutka mojej bohaterki?
Może dlatego, że przyzwyczaiła nas pani do wizerunku "grzecznej dziewczynki".
- To nie ja, to producenci, którzy obsadzają mnie w takich, a nie innych rolach! Mój wachlarz zawodowy jest dużo większy. W krakowskim Teatrze Stu pojawiam się w "Biesach", według Dostojewskiego, również w negliżu i dla nas, aktorów to nie jest nic wielkiego! Wymaga czasem odwagi, przełamywania ludzkiej wstydliwości, ale na tym polega nasze zadanie.
Nie żal pani, że TVP zaprzestała kręcenia "Rezydencji", w której grała pani słodką Basię?
- Pewnie, że żal - i mnie, i ludziom, bo często pytają, dlaczego podjęto taką decyzję. Pojęcia nie mam, ale i bardzo się nad tym nie zastanawiam, pochłonięta innymi rzeczami. Jestem mocno zaangażowana w pracę na scenie Teatru Polskiego w Warszawie, gdzie pod dyrekcją Andrzeja Seweryna mamy okazję i przyjemność obcować z repertuarem szekspirowskim, a obecnie trwają przygotowania do premiery "Burzy", w reżyserii Dana Jemmetta. Współpracuję też z kilkoma innymi teatrami. W zeszłym tygodniu byliśmy z widowiskiem "Królem Learem", w reżyserii Krzysztofa Jasińskiego, w Petersburgu, gdzie publiczność gotowała nam, a zwłaszcza Danielowi Olbrychskiemu w roli głównej, owacje na stojąco. Niezapomniane przeżycie!
Co robi pani w wolnych chwilach?
- Nie mam takich. Kiedy nie pracuję, działam na rzecz La Strady - Fundacji przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu, której jestem ambasadorem. Fundacja zajmuje się m.in. pomocą ofiarom seksbiznesu - a to zjawisko coraz powszechniejsze w Polsce.
Rozmawiała Jolanta Majewska