Leon Niemczyk chciał umrzeć na planie "Rancza"? Poruszające wyznanie
Legendarny aktor stworzył wiele niezapomnianych kreacji aktorskich. Jedną z ostatnich była rola Japycza z "Rancza". Nie wszyscy wiedzieli, że podczas kręcenia serialu Leon Niemczyk zmagał się z poważną chorobą. Zaledwie kilka miesięcy po premierze aktor zmarł. Reżyser "Rancza", Wojciech Adamczyk, niedawno opowiedział o ich wspólnej pracy. "Chciał umrzeć na planie" - wyznał twórca.
Niezapomniany Jan Japycz z "Rancza", Emil Gilewski ze "Złotopolskich", Michał Kalita z "Na dobre i na złe" i Horst Bednorz z "Klanu". Każda rola, którą zagrał Leon Niemczyk, była popisem aktorskiego kunsztu i wielkiej, mistrzowskiej wręcz klasy. Żaden - nawet najmniejszy - epizod, w jakim pojawiał się na ekranie, nie pozostawał niezauważony.
Leon Niemczyk był mistrzem drugiego planu, ale widzowie kochali go właśnie za to, że nie starał się za wszelką cenę być gwiazdą. "Życzyłbym sobie, żeby producenci i reżyserzy nie zapomnieli o starym Niemczyku" - żartował u schyłku życia, kiedy ktoś pytał go, czy zamierza kiedykolwiek przejść na emeryturę.
"Seriale i filmy to moje drugie życie! Spędziłem przed kamerą ponad 50 lat i wciąż marzę o kolejnych rolach. Nie jestem już młody, ale mam nadzieję, że los będzie dla mnie łaskawy i pozwoli mi nadal cieszyć się życiem i pracą" - powiedział 1 lipca 2006 roku, odbierając Nagrodę Specjalną Jury VII Festiwalu Dobrego Humoru przyznaną mu za ciągłe poszukiwanie nowych form wyrazu w serialu... "Ranczo".
Wojciech Adamczyk, reżyser "Rancza", udzielił niedawno wywiadu portalowi Plejada.pl. Opowiedział m.in. o pracy z Leonem Niemczykiem. "Pamiętam, że kiedyś pożegnaliśmy się na planie, on pojechał już do hotelu, żeby się spakować, bo miał niebawem pociąg, a ja jeszcze zostałem, by nakręcić kilka scen. Gdy wszedłem wieczorem do hotelowej restauracji, zdębiałem. Zobaczyłem, że Leon Niemczyk stoi i na mnie patrzy. Zapytałem, co się stało. Zaczął wyjaśniać, że jak wracał, przewrócił się i ma teraz szramę na twarzy. Postanowił więc na mnie poczekać, żeby osobiście przekazać mi, że jak przyjdzie za trzy dni na zdjęcia, to będzie musiał grać z tą szramą i żeby przeprosić mnie za kłopot. Rozumie pan? Przecież mógł do mnie zadzwonić albo przekazać tę informację komuś z ekipy. Ale nie. Wolał zostać dłużej i samemu mi o tym powiedzieć. Taki to był zawodowiec" - wspominał reżyser.
Adamczyk opowiedział też o tym, jak choroba aktora wpłynęła zmiany w scenariuszu "Rancza". "Pamiętam moment, kiedy Leon Niemczyk przyszedł na próby, które mieliśmy przed drugim sezonem "Rancza". Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że ma coś w rodzaju "martwego oka". Miał tylko źrenicę, nie miał tęczówki. Nie wiedziałem, co się stało, bo generalnie był dość żwawy. Później dowiedziałem się, że choruje, ale nie miałem pojęcia, że jego stan jest tak poważny. Okazało się jednak, że nie jest dobrze. Sytuacja zmusiła nas do tego, żeby wymyślić jakieś rozwiązanie. I wtedy wpadliśmy na pomysł obsadzenia Franciszka Pieczki w roli brata Japycza. Pierwotnie tej postaci miało nie być w drugim sezonie".
Wyznał również, że przygotowali dwie wersje scenariusza, które nagrywali w zależności od stanu zdrowia Niemczyka. Reżyser dodał, że ekipa świadoma była stanu aktora. Specjalnie dla niego zatrudnili pielęgniarkę, która miała mu ułatwiać pracę. Sam aktor wyznał, że chciałby umrzeć na planie. "On w jednym z wywiadów powiedział, że chciałby umrzeć na planie "Rancza". Co byłoby swoją drogą dla nas straszne. Ale wszyscy widzieliśmy, że z dnia na dzień jest z nim gorzej i gorzej. Zatrudniliśmy pielęgniarkę, która zajmowała się nim na planie. Miał coraz większe problemy z pamięcią. Na początku starał się z tym walczyć, ale od pewnego momentu nie dawał już rady. Jego profesjonalizm został pokonany przez chorobę" - powiedział Wojciech Adamczyk.
Kilka miesięcy po premierze "Rancza" aktor zmarł w swoim łódzkim mieszkaniu po długiej i ciężkiej chorobie, która wyniszczyła jego organizm. Przegrał walkę z rakiem tuż przed swoimi 83. urodzinami. Leon Niemczyk, choć był ciężko chory i bardzo zmęczony walką z nowotworem, nigdy nie zrezygnował z pracy. Pożegnał się z widzami rolami w "Ranczu" i "Złotopolskich" - serialach, na planie których spędził ostatnie tygodnie życia.
Leonowi Niemczykowi nigdy nie zależało na dobrach materialnych, więc bez żalu się z nimi rozstawał, wychodząc z założenia, że - jak mawiał - lepiej się z kobietą dobrze rozstać niż źle żyć. "Moje żony i partnerki tak bardzo mnie kochały, że chciały mieć po mnie jak najwięcej pamiątek: mieszkania, samochody, wszystko!" - żartował pod koniec życia.
"Kobiety, z którymi byłem, nie mogą mi nic zarzucić, bo za każdym razem, kiedy dochodziło do rozstania, brałem winę na siebie i opuszczałem wspólne gniazdko jedynie z walizeczką. Rozstania kojarzą mi się z... nowym zamkiem w drzwiach mojego mieszkania" - wyznał "Echu Dnia".
Leon Niemczyk zmarł po długiej i ciężkiej chorobie 29 listopada 2006 roku - dwa tygodnie przed 83. urodzinami. Opinia kobieciarza i plotki o jego rozwiązłym życiu sprawiły, że ksiądz z parafii, do której należał, kategorycznie odmówił pochowania aktora w poświęconej ziemi! Dopiero po interwencji wysoko postawionych przyjaciół urna z prochami Leona Niemczyka została złożona w grobie na Starym Cmentarzu w Łodzi.