Osobiste wspomnienie o zmarłym aktorze. "Teraz wiem, jak wielki był jego ból"
Niedługo miną dwa miesiące od niespodziewanej śmierci Matthew Perry'ego. Wciąż ukazują się wspomnienia o zmarłym aktorze. Na łamach "Guardiana" swoimi przemyśleniami podzieliła się Minnie Driver.
Nominowana do Oscara za "Buntownika z wyboru" aktorka wystąpiła razem z gwiazdorem "Przyjaciół" w sztuce "Sexual Perversity in Chicago" Davida Mameta w 2003 roku.
"Był w dobrym miejscu, gdy wystawialiśmy sztukę. Rzecz w tym, że [Perry] był jak światło" - wyznała Driver. "Był jedną z tych osób, przy których pozostali czują się dobrze. W jakiś sposób nie wciągał innych w swój smutek i ból, a teraz wiem, że jego ból był ogromny".
"Matthew był [...] bezwzględnie zabawny w sposobie, w jaki reagował na ludzi. [...] Jednak nie był w żaden sposób niemiły. Zawsze najbardziej żartował z siebie. Pomógłby każdemu, kto poprosiłby go o pomoc" - kontynuowała Driver.
"By także, o czym nie powinniśmy zapominać, bardzo dobrym aktorem. Ostatnio wróciłam do recenzji naszej sztuki — jego były bardzo dobre poza jedną. Pamiętam jego reakcję na nią: 'Niektórzy chcą mnie oglądać tylko jako Chandlera, jakby nie wiedzieli, że mogę też zagrać kogoś innego'. Ta postać stała się ikoniczna i będzie na zawsze w sercach fanów, ale było go stać na o wiele więcej".
Według niej sporo problemów osobistych Perry'ego wynikało właśnie z prób oderwania się od Chandlera. "Częścią wewnętrznej walki Matthew było jego tak bliskie związanie z rolą, którą sam przecież pokochał — tą, w której był taki dobry. Niemniej trzymała go ona w specyficznym miejscu, więc było to dla niego przeciąganie liny".
"Myślę, że jeśli zmagasz się ze swoimi demonami i masz tak niezwykłe życie, w którym jesteś bezgranicznie kochany, zawsze trudno jest pogodzić się ze swoimi upadkami" - zakończyła Driver.
Matthew Perry, serialowy Chandler Bing, został znaleziony martwy w swoim domu 28 października 2023 roku. Według biura lekarza sądowego hrabstwa Los Angeles aktor zmarł w wyniku ostrego działania ketaminy, środka uspokajającego stosowanego czasami w leczeniu depresji. W raporcie koronera z sekcji zwłok aktora wyszczególniono, że do jego śmierci przyczyniły się również inne czynniki, takie jak "choroba niedokrwienna serca" i "działanie buprenorfiny", leku stosowanego w leczeniu uzależnienia od opioidów. Matthew Perry w chwili śmierci miał 54 lata.