Dużo mu zawdzięcza. Legendarny piosenkarz miał słabość do polskiego aktora
Jacek Borkowski, który już 28 lat wciela się w Piotra Rafalskiego w "Klanie", jest jednym z najbardziej zapracowanych artystów estradowych w Polsce. Ma w repertuarze kilka różnorodnych programów, które prezentuje na spotkaniach z publicznością w całym kraju. Lada moment fani będą mieli okazję podziwiać go w zupełnie nowej roli - zaśpiewa największe hity Jerzego Połomskiego. Mało kto wie, że aktora łączyła z legendarnym piosenkarzem niezwykła więź.
Jacek Borkowski był jeszcze nastolatkiem, gdy dołączył do grupy artystów, która odwiedzała zakłady pracy, by umilać czas tzw. klasie robotniczej.
"W tamtych czasach to było bardzo modne, by w taki sposób krzewić kulturę. Potrafiliśmy jednego dnia wystąpić na pięciu różnych imprezach za bardzo dobre pieniądze" - wspominał w rozmowie z "Życiem na gorąco".
Gwiazdor "Klanu" nie kryje, że jego mistrzem był starszy kolega, z którym objechał całą Polskę - bardzo wtedy popularny, uwielbiany przez publiczność Jerzy Połomski. Piosenkarz miał wielką słabość do młodziutkiego Jacka, poświęcał mu dużo czasu i naprawdę wiele go nauczył.
To, co chce robić w życiu, Jacek Borkowski wiedział od dziecka. Miał zaledwie 11 lat, gdy zadebiutował jako wokalista na Festiwalu Piosenki Harcerskiej w Siedlcach, a niespełna 17, gdy został laureatem Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze.
"Odkąd pamiętam, marzyłem o tym, żeby występować. Miałem to po prostu pod skórą, nie wyobrażałem sobie dla siebie innego miejsca niż scena" - opowiadał w wywiadzie dla "Faktu".
"Mama mi opowiadała, że już na nocniku śpiewałem" - żartował.
Jacek Borkowski nie kryje, że aktorstwa początkowo w ogóle nie brał pod uwagę. Chciał być piosenkarzem... Przypadek sprawił, że - to jego słowa - wylądował w szkole teatralnej.
"Studiowałem na wydziale wokalnym Akademii Muzycznej, ale uciekłem stamtąd, bo zaczął się do mnie dobierać dziekan" - wyznał w cytowanym już wyżej wywiadzie.
W momencie, gdy został studentem warszawskiej PWST, miał już spore doświadczenie estradowe i spore grono bardzo wpływowych znajomych - koncertował przecież u boku m.in. Mieczysława Fogga, Hanki Bielickiej i Jerzego Połomskiego. Ten ostatni był jego mentorem.
O Jerzym Połomskim Jacek zawsze mówi z wielkim szacunkiem. Był czas, że miał w repertuarze dwa wielkie hity legendarnego gwiazdora: "Cała sala śpiewa z nami" i "Bo z dziewczynami".
"Mieliśmy podobne głosy. Raz po mnie na scenie miał pojawić się Jurek, a po nim miała zaśpiewać Irena Santor. Pani Irenka pomyliła się i już po moim występie, myśląc, że to Jurek skończył śpiewać, wparadowała na scenę" - wspominał na łamach "Życia na gorąco".
Jacka Borkowskiego łączyła z Połomskim niezwykła więź. Piosenkarz miał do swego młodszego kolegi słabość, przekazał mu bezinteresownie mnóstwo cennych wskazówek.
"Nauczył mnie panowania nad wibratem i cieniowania głosem. Podpowiadał mi, jak stworzyć więź z publicznością" - twierdzi odtwórca roli Rafalskiego w "Klanie".
W pewnym momencie Jacek zorientował się, że śpiewa głosem Jerzego, po prostu go kopiuje.
"Często chodziłem po korytarzach szkoły teatralnej, podśpiewując szlagiery Jurka. Gdyby ktoś nie wiedział, że to ja, to mógłby się pomylić" - opowiadał dziennikarce "Życia na gorąco".
Jacek Borkowski już ponad 50 lat jest gwiazdą estrady.
"Mam swoją publiczność, która przychodzi na moje koncerty. Dokąd chcą mnie słuchać, będę występował" - stwierdził w rozmowie z "Faktem".
Aktor ma w swej ofercie kilka programów - recital piosenek Franka Sinatry, koncerty złożone z przebojów francuskich "mistrzów nastroju" czy najpopularniejszych piosenek przedwojennej Warszawy. Od kilku tygodni pracuje nad nowym show. Tym razem ma zamiar zaprezentować się fanom w repertuarze Jerzego Połomskiego.
"Uznałem, że trzeba zebrać jego hity i przypomnieć, jak wiele wniósł do świata polskiej muzyki" - potwierdził w najnowszym wywiadzie.
"Jurek to był przede wszystkim dobry człowiek. Dawał ludziom dużo radości i za to wszyscy go kochali. Nie powinno się o tym zapominać" - powiedział "Życiu na gorąco".