Niewyobrażalne szczęście
Maja Ostaszewska na macierzyństwo zdecydowała się grubo po trzydziestce. Dziś czuje, że to była właściwa decyzja.
Gdy Maja Ostaszewska (39) dostała propozycję zasiadania w składzie jury tegorocznego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, była przeszczęśliwa. Jednak, zanim organizatorom imprezy powiedziała: tak, postawiła twardy warunek: nad morzem pojawi się ze swoimi dziećmi: 4-letnim Frankiem i 2-letnią Janinką. Bo choć pani Maja jest wybitnie zdolną aktorką, do tego u szczytu kariery, to przede wszystkim jest perfekcyjną mamą, która nie wyobraża już sobie życia bez dwóch słodkich pociech.
Miłość aktorki do dzieci kwitnie. Widać to na każdym kroku.
– Maluchy wniosły do mojego życia niewyobrażalną dawkę szczęścia – mówi aktorka.
A słowa te mają znaczenie szczególne... Na macierzyństwo pani Maja zdecydowała się bowiem dość późno. Jak sama mówi, wcześniej nie umiała sobie wyobrazić co znaczy miłość do dziecka. Bo najważniejsza była praca. Cieszyły też upojne imprezy z przyjaciółmi.
– Wydawało się, że Maja postawi na sztukę i osobisty rozwój. W jej rodzinnym domu panowała wolność, i przyzwolenie na własne życiowe wybory. Żadnych pytań typu: czy wyjdziesz za mąż, myślisz o dziecku... – mówi jej znajoma z Krakowa.
Dziś dla wszystkich jest jasne, że pani Maja przeszła metamorfozę. Z osoby niezależnej, chodzącej własnymi drogami, zamieniła się w troskliwą mamę, której serce rozpiera radość na widok uśmiechu swojego dziecka.
– Zawsze wiedziałam, że w życiu wszystko dzieje się w swoim czasie. Kiedyś bardzo dużo pracowałam zawodowo, również szalałam towarzysko, balangowałam za wszystkie czasy. A kiedy człowiek się wyszalał i spełnił w pracy, prawdziwą radością jest moment wyciszenia i skupienia na dziecku – mówi aktorka. Dojrzałość sprzyja też lepszemu wychowaniu. – Wiem, co chcę przekazać dzieciom, myślę, że jestem mądrzejsza, dojrzalsza niż jako młodziutka osoba.
Dlatego cieszę się, że mam dzieci teraz, a nie wcześniej. I czuję, że jestem najszczęśliwsza na świecie – dodaje aktorka, tuląc swe maluchy do serca.