"Prokurator": Co łączy Chorko i Procha?
Dorota Kolak uwielbia kryminały z zaskakującym scenariuszem. Dlatego z radością przyjęła propozycję zagrania zasadniczej Janiny Chorko w „Prokuratorze”. Przed nami ostatni odcinek serialu!
"Prokuratorze" zagrała pani szefową tytułowego bohatera.
- To twarda i poukładana kobieta, wszystko u niej działa jak w zegarku... To przede wszystkim bardzo wyrazista, ciekawie nakreślona postać. Jest niejednoznaczna, co dla nas, aktorów, jest niezwykle istotne. Podobnie jak prokurator Proch, ma w sobie pewną tajemnicę - możemy się domyślać, że ich relacje nie są oparte wyłącznie na kontaktach zawodowych, że łączy ich jakaś przeszłość.
Nie miała pani oporów, by pojawić się w "Prokuratorze"?
- Z dużą przyjemnością przyjęłam propozycję zagrania w tym serialu. Z dwóch powodów. Pierwszym był scenariusz braci Zygmunta i Wojciecha Miłoszewskich - dobrze przemyślany i napisany tekst, z precyzyjnie nakreślonymi postaciami bohaterów, zawierający niebanalne, a przez to intrygujące zagadki kryminalne. Przy okazji widzowie mogli zobaczyć różne środowiska: aktorów, dziennikarzy, marszandów, pracowników agencji reklamowej. Drugim kryterium było to, że staram się wybierać zróżnicowane role. "Prokurator" był właściwie pierwszym serialem kryminalnym, w którym zagrałam.
Czy to, że Jacek Koman przez wiele lat pracował za granicą, miało wpływ na pracę na planie?
- Trudno mi się w tej kwestii wypowiadać, gdyż nie mam porównania do tego, w jaki sposób pracuje się na planach filmowych poza Polską. Nasza współpraca przebiegała jednak bez najmniejszego zarzutu. W Jacku na pewno ujęło mnie to, że był niebywale skupiony na swoim zadaniu. Charakteryzowała go niesamowita, godna podziwu koncentracja.
Lubi pani seriale kryminalne?
- Bardzo! Jeśli mam tylko wolną chwilę, z wielką przyjemnością wracam do "07 zgłoś się" albo do niezawodnego porucznika Columbo. Zdecydowanie wolę dedukcję w śledztwie od najbardziej nawet efektownych pościgów czy strzelanin. To właśnie mieliśmy w "Prokuratorze". Powolne, żmudne dochodzenie do wyjaśnienia zagadki.
Rozmawiał Artur Krasicki