Warto ją znać
Znana z roli złośliwej Sereny w „Plotkarze”. Teraz gra odważną kobietę-pilota w filmie „Green Lantern”.
Carol z „Green Lantern” to silna babka. Za co ją Pani lubi?
– Przede wszystkim za to, że nie pozwala sobą pomiatać. W filmach fantasy ciężko o dziewczynę, która nie ma supermocy, a jest równa mężczyznom. Carol taka jest. Spodobało mi się w niej coś jeszcze: jeśli powstaną kolejne części, będzie w nich czarnym charakterem.
Kobiety powinny zobaczyć ten film ze względu na Pani postać?
– Tak! Ja też chciałabym oglądać więcej filmów, w których pojawiałyby się takie bohaterki jak Carol. Seans w kinie to jakby podróż wehikułem czasu. Przenosimy się na dwie godziny do innego świata. Pod tym względem „Green Lantern” jest bardzo uniwersalny, ponieważ każdy znajdzie tu coś dla siebie: zadowoleni będą fani komiksów i filmów akcji, dzieciaki uwielbiające superbohaterów i miłośnicy romantycznych historii.
Czytała Pani komiksy, zanim dostałaś scenariusz?
– Nigdy nie byłam ich fanką. Jako nastolatka słuchałam Spice Girls. Zdałam sobie sprawę z powagi sytuacji dopiero, gdy dostałam rolę Carol i będąc na planie innego filmu, wszyscy mężczyźni z ekipy nagle zaczęli mi gratulować i... jakby inaczej na mnie patrzeć. Któregoś dnia jeden z ochroniarzy odciągnął mnie na bok i powiedział: – Musisz przefarbować włosy. Dla Twojego bezpieczeństwa muszą być brązowe. Inaczej fani komiksu „Green Lantern” mogą cię zaatakować. Wtedy poczułam, że ta rola to wielkie wyróżnienie.
Rozmawiała Joanna Ozdobińska.