Odmieniła swoje życie!
Bez wahania podjęła decyzję, by zrzucić zbędne kilogramy. - Zyskałam sprężystą sylwetkę, a moja twarz nabrała młodzieńczych rysów - zdradza Daga z "Pierwszej miłości".
- Na pewno nie kompleksy. Nigdy nie miałam problemów ze swoim wyglądem - przekonuje Anna Szymańczyk. - Nie było też presji ze strony środowiska. Natomiast zmieniło się moje emploi. Dzięki czemu - mam nadzieję - zaczną się pojawiać ciekawe propozycje aktorskie. Może zagram jakąś nimfę? W ciągu pięciu miesięcy schudła aż o trzy rozmiary. - To fantastyczne uczucie. Ubrania przygotowane dla mojej serialowej bohaterki są w tej chwili dużo mniejsze - twierdzi. - Narzuciłam sobie reżim, ale było warto.
Sukces nie byłby możliwy bez pomocy specjalisty-dietetyka, który przygotował, dostosowany do potrzeb aktorki, program żywieniowy. - Podstawą mojej diety były warzywa, białe mięso i ryby - opowiada. - Najciężej wspominam pierwsze 3 miesiące. Trzeba było rygorystycznie przestrzegać regularnego jedzenia pięciu małych posiłków. Musiałam się naprawdę pilnować, żeby nie ulec kulinarnym pokusom. Nie zawsze się to udawało, choćby przez wzgląd na pracę. Podczas stosowania diety, znajdowałam się na planie "Pierwszej miłości". Jedna ze scen wymagała ode mnie zjedzenia pizzy. W tym przypadku musiałam zrobić wyjątek.
Nie da się ukryć, że najlepsza nawet dieta nie będzie skuteczna, jeśli nie wspomoże jej wysiłek fizyczny. Serialowa Daga uczęszczała na intensywne zajęcia z jogi. To również okazało się strzałem w dziesiątkę. - Znalazłam w niej ukojenie, którego w tym czasie bardzo potrzebowałam. Dzięki jodze ciało nabiera masy, ale mięśniowej - mówi aktorka. - Poza tym, aktorstwo to intensywna praca. Czasami jesteśmy w ruchu przez 10-12 godzin i czy chcemy, czy nie, spalamy kalorie. Podczas stosowania diety miałam próby do premiery w Teatrze Palladium w Warszawie. To też przyczyniło się do znacznej poprawy mojej sylwetki, zwłaszcza nóg.
Aktorka nie obawia się, że ciężka praca, którą wykonała, pójdzie na marne. Zapewnia, że dieta weszła jej w nawyk. - Teraz nie potrafię zjeść zbyt obfitego posiłku, ponieważ obżarstwo już mi nie pasuje - dodaje. - Potrafię nawet biesiadować ze swoimi kolegami przy jednym stole. Chociaż oni jedzą ciasta, tłuste potrawy, a ja sałatę, to mam w tym ogromną radość. Dieta to stan umysłu i ćwiczenie charakteru. Jestem orędowniczką pracy na każdym polu. Jeżeli człowiek nie pracuje, trudno myśleć o jakimkolwiek sukcesie zarówno w życiu zawodowym, jak i pracy nad sobą. Co ciekawe, dla znajomych zmiana mojego wizerunku była dużą niespodzianką. Usłyszałam mnóstwo komplementów, szczególnie od koleżanek, które były pełne podziwu, że w tak krótkim czasie można zrzucić tyle kilogramów. Wśród mężczyzn zdania były podzielone. Jednym się podoba ta zmiana, innym mniej...
Radykalne zrzucenie wagi wiąże się z... przewietrzeniem całej garderoby. Część ubrań musi zniknąć z szafy, aby zrobić miejsce dla nowych, znacznie mniejszych kreacji. - Pochwalę się, że niedawno we Wrocławiu odbywał się pokaz mody, gdzie pojawiłam się jako modelka - śmieje się. - Najważniejsze jest jednak to, że widzowie powoli przyzwyczajają się do nowej Dagi. Kiedy spotykają mnie na ulicy, pozdrawiają, gratulują nowego image’u. To miłe i ważne.
Maria Ostrowska