"Pakt": Serial dla wybrańców
Świetne zdjęcia, bardzo dobry Marcin Dorociński i wciągająca fabuła. Tak w skrócie można przedstawić nowy serial HBO "Pakt". Jaka jest jego jedyna wada?
Zaczyna się cytatem z Apokalipsy św. Jana i sceną ukazująca dziecko próbujące wydostać się z płonącego mieszkania. A później jest już tylko ciekawiej.
Dziennikarz Piotr Grodecki (Marcin Dorociński) właśnie wytropił aferę fundacji Hydro, której dyrektor przywłaszczył sobie kilka milionów złotych. Ma przygotowany artykuł, wszystkie materiały zebrał dzięki swojemu tajemniczemu informatorowi.
Publikacja, początkowo wstrzymywana przez redaktora naczelnego z powodu braku twardych dowodów w sprawie, w końcu zostaje opublikowana. I wywołuje prawdziwą lawinę zaskakujących wydarzeń, o których tym razem nie będę pisać, bo naprawdę warto, żebyście zobaczyli to sami!
Przez 55 minut pierwszego odcinka nie ma sceny, która wydaje się zbędna. Piękne, surowe zdjęcia i ścieżka dźwiękowa (choć bardzo zbliżona, zapewne przez osobę jej kompozytora, do tej z "Watahy") wprowadzają w klimat i sprawiają, że widz cały czas trzymany jest w napięciu i poczuciu, że absolutnie wszystko może się wydarzyć.
Mamy tu całą gamę postaci, które nie istnieją bez siebie: Marcin Dorociński jest twardy, prawy i wierny swoim dziennikarskim ideałom choć nie wstydzi się łez, Marta Nieradkiewicz (w roli agentki CBŚ), silna i stanowcza w pracy i jednocześnie krucha i zalękniona w życiu prywatnym, Magdalena Cielecka (jako żona brata głównego bohatera) - wściekła i zagubiona, Edward Linde-Lubaszenko (głowa rodziny Grodeckich) pod maską obojętności skrywa jakiś sekret...
Jedna tajemnica przechodzi w drugą, jedno śledztwo rozpoczyna kolejne, zagadki łączą się w całość, choć wydaje się, że zostały już rozwiązane (czyżby zasługa świetnego adaptowanego norweskiego scenariusza?).
Jedyną wadą, o której wspomniałam na początku jest to, że choć pierwszy odcinek został przez HBO odkodowany, kolejne zapewne zobaczy niewielu widzów. Szkoda, że tak dobre produkcje pozostają rozrywką dla elitarnego grona. Choć czy w publicznej telewizji zostałyby docenione?
8,5/10
Marta Podczarska