Najwspanialsza para telewizji. Szczęśliwe zakończenie zawdzięczają aktorom
Pamiętacie Douga Rossa i Carol Hathaway z "Ostrego dyżuru"? Szczęśliwe zakończenie zapewnili ulubieńcom publiczności wcielający się w nich aktorzy. Jullianie Margulies zależało na odpowiednim zakończeniu wątku bohaterki, a George Clooney postanowił wrócić oraz zrobić niespodziankę milionom fanów. Do dziś oglądając ostanie minuty odcinka "Such Sweet Sorrow" łza kręci się w oku.
19 września mija 30 lat od premiery jednego z najlepszych seriali medycznych wszech czasów. "Ostry dyżur" nie tylko był przełomem w amerykańskiej telewizji, ale jest produkcją, do której chętnie się wraca. Nie tylko ze względu na podjęte w nim ważne tematy (a niektóre ponadczasowe), ale i świetnie skonstruowanych bohaterów i relacje między nimi. Doug Ross i Carol Hathaway należeli w końcu w tamtych czasach do najpopularniejszych serialowych par. Szczęśliwe zakończenie widzowie zawdzięczają jednak nie tylko scenarzystom, ale i wcielającym się w te postaci aktorom.
Losy Douga (George Clooney) i Carol (Julliana Margulies) bywały burzliwe, jednak scenarzystom zawsze udawało się utrzymać uwagę widzów nie niszcząc wątku tych postaci wprowadzeniem oklepanych, okropnych schematów (np. zdrady). Postacie stawiały czoła problemom, demonom przeszłości i wyzwaniom, które stawiała przed nimi praca na ostrym dyżurze.
Nieco w planach namieszał jednak scenarzystom George Clooney, który zrezygnował z udziału w serialu i pożegnał się z nim w środku piątego sezonu. Szczęśliwe zakończenie, jakie spotkało Douga i Carol to niejako zasługa aktorów i przypadku - Julianna Margulies postanowiła nie przedłużać kontraktu na kolejny sezon (choć za udział w dwóch kolejnych oferowano jej 27 milionów dolarów).
W przedostatnim odcinku szóstej serii zatytułowanym "Such Sweet Sorrow" Carol Hathaway pożegnała się z Chicago i poleciała do Seattle, gdzie z otwartymi ramionami powitał ją Doug. Udział Clooneya oraz spotkanie ulubionej pary widzów było jednym z największych sekretów tamtych lat - wszystko udało się utrzymać w tajemnicy aż do emisji odcinka.
Margulies opowiedziała ostatnio na spotkaniu z Amerykańską Akademią Telewizyjną o nakręceniu tego odcinka i o tym, jak powrót George’a Clooneya oraz zakończenie wątku bohaterów udało zachować się w tajemnicy nie tylko przed widzami, mediami ale i... pozostałymi członkami obsady.
Okazuje się, że podczas czytania scenariusza swojego finałowego odcinka nie wiedziała jeszcze o planach producentów. Dlatego zareagowała bardzo emocjonalnie, a nawet uroniła łzę, myśląc, że jej postać nie doczeka się właściwego zakończenia. Dopiero wtedy John Wells, showrunner serialu i scenarzysta "Such Sweet Sorrow", opowiedział jej o tajnych planach.
"Mamy odpowiednie zakończenie dla Carol" - cytuje wypowiedź Margulies portal Deadline. "Nie możemy jednak nikomu powiedzieć. Jeżeli się to wyda, nie będzie niespodzianki. Zrobimy tak...".
Aktorka dodała również, że pomyślała wtedy: "szkoda, że nie powiedzieli mi o tym, kiedy czytaliśmy [z resztą obsady - przyp. red.] scenariusz".
Po latach Margulies wspomina kultową scenę, w której spotyka się z Dougiem, a bohaterowie rozumieją się w zasadzie bez słów (i tak było, spójrzcie tylko jak w tej scenie grają i porozumiewają się Clooney i Margulies).
"To naprawdę zadziałało" - czytamy w serwisie Deadline. "Tak szczerze, to czasami zobaczę ten odcinek skacząc po różnych kanałach. I nadal - ta muzyka - targają mną emocje. Pamiętam, jak moja mama mówiła mi, ponieważ tak jak inni myślała, że George nigdy nie wróci do serialu, że kiedy go zobaczyła, to zaczęła krzyczeć. To chyba była reakcja wielu widzów. To było odpowiednie zakończenie dla tej pary - Doug i Carol byli sobie przeznaczeni".
Samą scenę nakręcono w tajemnicy. George i Julianna przylecieli do Seattle osobno, na planie byli aktorzy oraz operator i producent.
George Clooney wrócił w tym odcinku również w dużej mierze dla Julianny i aby uhonorować serial, który otworzył przed nim drzwi do wielkiej kariery. I Clonney, i Margulies są wdzięczni za to, co przyniosła im przygoda serialem - oboje na planie "Ostrego dyżuru" pojawili się jeszcze raz - w 2009 roku w finałowym sezonie; w odcinku "Old Times".
"Ostry dyżur" był również dla nich czymś więcej - początkiem wieloletniej przyjaźni.
"To zawsze byli Carol i Doug. George i ja, po dziś dzień, podpisujemy się w naszej prywatnej korespondencji 'uściski, Carol" albo Doug" - czytamy w serwisie Deadline.
Zobacz też: Gwiazdorzy światowego hitu zauroczeni Krakowem. "To naprawdę zachwycające"