Chce żyć normalnie
Artur Żmijewski opowiada o kulisach pracy na planie "Ojca Mateusza" i zdradza, czy Jakub Burski wróci wkrótce do Leśnej Góry.
Co czeka księdza detektywa w 9. sezonie serialu?
- Wydarzy się wiele ciekawych historii, którym ojciec Mateusz będzie musiał stawić czoła. Niespodziewane śmierci, kradzieże, porwania, a nawet pożar.
Gdzie powstają zdjęcia?
- Większość ujęć realizujemy w okolicach Warszawy. Pracy w Sandomierzu sprzyja natomiast życzliwość jego władz i mieszkańców. Stara część miasta jest architektoniczną perełką, w obrębie której możemy się swobodnie przemieszczać. To ułatwia logistykę.
Czy korzystacie z porad specjalistów?
- Ważne jest to, byśmy nadawali serialowym wydarzeniom i postaciom jak największą wiarygodność. Pracują z nami m.in. ksiądz i zaprzyjaźnieni
policjanci.
Zdarzają się panu zabawne sytuacje związane z odtwarzaniem roli ojca Mateusza?
- Bywa, że pojawiam się w miejscach, gdzie są osoby duchowne i jeden z księży pyta np.: a gdzie jest sutanna? Sporo ludzi zaczepia mnie także na ulicy, ale nie oznacza to, że zwracają się do mnie: proszę księdza!
Popularność ułatwia czy raczej utrudnia panu życie?
- To zależy. W większości przypadków są to sytuacje przyjemne. Bywa też inaczej. Musiałbym zamknąć się w bańce, by ich uniknąć, a nie czuję takiej potrzeby. Wychodzę między ludzi, bo chcę żyć normalnie.
Łączy pan grę w serialu z ambitnymi projektami teatralnymi i filmowymi. Jak pan to robi?
- Udaje mi się to pewnie dlatego, że wstaję trochę wcześniej niż statystyczny Polak i nieco więcej czasu spędzam w pracy.
A chwile tylko dla siebie?
- Gdy byłem młodszy, wydawało mi się, że można być w pracy na okrągło, ale na dłuższą metę to się nie sprawdza. Gdy człowieka przestaje kręcić to, co robi w swoim zawodzie, wówczas jest niebezpiecznie! Dlatego staram się tych prywatnych chwil wykroić dla siebie jak najwięcej.
Istnieją szanse, że doktor Burski wróci do Leśnej Góry?
- Nie mam pojęcia, życie przynosi różne niespodzianki. Na razie mocno zajęty doktor Jakub Burski przebywa w Berlinie.
Rozmawiała Małgorzata Pokrycka