Artur Żmijewski reżyseruje "Ojca Mateusza"!
Wycieczki szlakiem ojca Mateusza na stałe wpisały się w turystyczną ofertę Sandomierza. Razem z przewodnikiem można ruszyć tropem charakterystycznych miejsc, które od dziesięciu sezonów stanowią tło serialowych kryminalnych i obyczajowych wydarzeń.
Jeśli poczujemy głód możemy skosztować prawdziwej włoskiej pizzy u Don Mateo. Ciekawie brzmi również menu hotelu Dworek Ojca Mateusza. Tu na turystów czeka m.in. zapiekanka Ojca Mateusza i kotlet schabowy Ojca Mateusza. Jeśli kawa to tylko w kawiarni U Plebana.
Można także wybrać jeden z restauracyjnych ogródków w Rynku i przy regionalnym trunku oczami wyobraźni zobaczyć jak Ojciec Mateusz przejeżdża rowerem przez miasteczko.
Przy odrobinie szczęścia sen może stać się jawą, bo do połowy lipca trwają jeszcze zdjęcia do dziesiątego sezonu "Ojca Mateusza" w Sandomierzu, gdzie spotkać można ulubionych bohaterów: Możejkę, Justynę, Natalię, Sandrę, Karolinę, Nocula, Gibalskiego, a nawet samego biskupa.
A to oznacza, że po wakacjach widzowie znów będą śledzić przygody obdarzonego niezwykłą intuicją, duchownego. Mateusz nie będzie już osamotniony w tropieniu złoczyńców. Do jego teamu dołączy także Natalia i Pluskwa.
W jubileuszowym sezonie widzów czeka sporo mrożących krew w żyłach historii. Eksplozje na ulicach Sandomierza, kradzież obrazu Kossaka, czy napad na plebanię.
Natalia odnajdzie się doskonale w roli prowadzącej kulinarny kącik na łamach lokalnej gazety. Zajrzy m.in. do ściśle tajnej kuchni biskupa. Mateusza natomiast dopadnie kryzys wieku średniego.
A wiele z tych historii wyreżyseruje sam Artur Żmijewski, który na potrzeby nowej roli, w trzech odcinkach, zrzucił sutannę, która jak przyznaje aktor od samego początku leżała na nim doskonale.
- Po wakacjach możemy spodziewać się wszystkiego co najlepsze. Nie tylko w warstwie kryminalnej, ale też obyczajowej. Perypetie głównych bohaterów nadal będą śmieszyć, ale też mrozić krew. Pojawi się też wiele fantastycznych postaci gościnnych, które wnoszą dodatkowy kolor do serialu - zdradza Artur Żmijewski i dodaje:
- Z punktu widzenia gospodyni, Natalii, Mateusz wcale nie jest proboszczem idealnym. Na obiady się spóźnia, śniadań i kolacji jeść nie chce, ciągle gdzieś pędzi i nic z nim załatwić nie można. Na pewno jest to postać, która da się lubić, którą wielu wiernych w różnych parafiach chciałaby mieć za swojego proboszcza. Nie zapominajmy jednak, że jest to postać fikcyjna, a nie prawdziwy ksiądz.