Gorzej być nie mogło. "Pozorna miłość" to największa porażka Netfliksa
Raczej każdy wie, że do oryginalnych produkcji Netfliksa trzeba podchodzić ostrożnie. Zdarzają się wśród nich prawdziwe perełki, jednak spora część realizacji okazuje się być po prostu słaba. I tym razem serwis zawiódł, oferując nam absolutnie niepotrzebny miniserial "Pozorna miłość". Nie uratowały go nawet malownicze włoskie krajobrazy.
"Pozorna miłość" to włoski miniserial romantyczny, który zadebiutował na Netfliksie 9 października 2024 roku. Reżyserię tej sześcioodcinkowej produkcji, wzorowanej na brytyjskim "Gold Digger", powierzono Pappiemu Corsicato. Realizacja, za którą stoi włoska firma Cattleya, przenosi widzów w krajobrazy wybrzeża Amalfitańskiego. Zdjęcia zrealizował Rocco Marra.
W obsadzie pojawiło wiele włoskich sław m.in. Monica Guerritore, Giacomo Gianniotti, Emanuel Caserio, Dharma Mangia Woods, Francesco Del Gaudio, Denise Capezza, Fabrizia Sacchi, Sandra Ceccarelli, Geppy Gleijeses i Gabriele Stella.
Jak prezentuje się fabuła nowej produkcji Netfliksa?
"Gabriella (Monica Guerritore) to właścicielka lukusowego hotelu na Wybrzeżu Amalfitańskim. Jest elegancką kobietą, dumną ze swojego życia i ukończonych 60 lat. Ma trójkę dorosłych dzieci i nie spodziewa się, że czekają ją jeszcze jakieś niespodzianki. Wtedy jednak poznaje Elię (Giacomo Gianniotti) - czarującego, pełnego energii i niezależnego mężczyznę w wieku swojego najstarszego syna. Nowy znajomy budzi w niej potężną, momentami nawet przerażającą fascynację. Gabriela nie potrafi mu się oprzeć, ale dzięki niemu - pomimo różnicy wieku - ponownie odkrywa siebie jako kobieta i kochanka. Dla Elii gotowa jest położyć na szali wszystko, nawet relacje z dziećmi i zgromadzony majątek" - czytamy w opisie miniserialu na Netfliksie.
Niewątpliwym i zarazem jedynym atutem "Pozornej miłości" są malownicze krajobrazy Włoch. Przepiękne ujęcia okolic Positano i Miseno w okolicach Neapolu ukazują skaliste wybrzeża, pastelowe budynki i słoneczne plaże, nadając całości pocztówkowego uroku. Widoki te stanowią główną atrakcję produkcji, pozwalając widzowi poczuć klimat włoskiego luksusu i południowej beztroski, podczas gdy fabuła i dialogi niestety pozostawiają sporo do życzenia.
Narracja w "Pozornej miłości" jest po prostu uciążliwie rozwlekła - zupełnie jakby ktoś nie do końca wiedział, co włożyć do sześciu odcinków serialu. Historia snuje się leniwie i stanowczo męczy. Brakuje dobrze rozpisanych dialogów. Twórcy chyba próbowali nadrobić braki mnóstwem ujęć w zwolnionym tempie, które tylko niepotrzebnie wydłużają seans. Rozumiem, że Włochy prezentują się znakomicie, ale ile można maskować tragiczny scenariusz pięknymi widokami i luskusowymi wnętrzami?
Czarujące scenerie to zdecydowanie za mało, aby przyciągnąć uwagę, kiedy główne wydarzenia są ślamazarne i pozbawione emocji. Ostatecznie nic się tutaj nie dzieje, a potencjał opowieści kompletnie się marnuje. Fabułę można byłoby spokojnie zmieścić w jednym, 90-minutowym filmie, a zamiast tego rozciągnięto ją do serii, której niepotrzebne rozciągnięcie odczuwa się już od pierwszego epizodu.
Niezwykle sztucznie wypada także próba kreowania atmosfery tajemnicy. Każdy rzekomy zwrot akcji jest tak mało porywający, że nic nie wzbudza emocji. Wrażenie, jakie pozostawia serial, przypomina bardziej chaotyczną telenowelę, niż pełen pasji i napięcia romans. I na domiar złego, finał jest tak mdły, że trudno uwierzyć, by ktoś mógł na niego czekać z podekscytowaniem.
Niestety, aktorsko serial też nie zachwyca. Postacie wydają się sztywne, a żadna kreacja nie jest na tyle wyrazista, by przykuć uwagę. Widać to szczególnie przy głównej bohaterce - Gabriella, która miała być silną, pełną życia kobietą, próbującą odkryć siebie na nowo. Zamiast tego, oglądamy jej pozbawioną wdzięku walkę z emocjami, przypominającą bardziej histeryczne zachowanie niż prawdziwe zmagania z przeszłością. Trudno ją polubić, co odbiera całemu serialowi charakteru. Elia zaś, niby charyzmatyczny młody mężczyzna, sprowadza się do jednowymiarowej postaci, której główną cechą jest uroda. Reszta bohaterów nie wnosi wiele, odgrywając role obserwatorów, którzy niby coś knują, ale ostatecznie nic z tego nie wynika.
Same widoki, choć piękne, to stanowczo za mało, by uratować ten serial. Choć lokacje są wybrane z rozmachem, zdjęcia nie zachwycają, a sceneria jest wykorzystywana jedynie do podkreślenia "luksusu", który, niestety, pozostaje bez znaczenia. Przepych miejsca kompletnie się nie broni, gdy historia i postaci nie potrafią utrzymać zainteresowania widza. Rozumiem, że włoski miniserial znalazł się w netfliksowej topce ze względu na hasło "romans", jednak niech was nie zwiedzie, przytoczona wcześniej, umiejętnie napisana zapowiedź produkcji. Ja wrzucam "Pozorną miłość" do kategorii "najgorsze realizacje Netfliksa". Dwa punkty przyznaję za dobrze dobrane lokacje i sprytny marketing, ale trzymajcie się z daleka od tego koszmaru.
Zobacz też: Poznaliśmy obsadę nowego serialu Max. Zapowiada się niezapomniane widowisko