Niech pani rzuci pracę!
Jej bohaterka nie ma ostatnio najlepszej passy. Długi męża i szef, który jest despotą, sprawiły, że się pogubiła. Prywatnie Ilona Wrońska rozpoczyna nowy rozdział w życiu i otwiera... klub.
Źle się dzieje u Kingi, którą gra pani w serialu "Na Wspólnej". Najpierw kłopoty w domu, a teraz w pracy. Chyba jest już u kresu wytrzymałości?
- Na to wygląda, bo jeśli człowiek sięga coraz częściej po tabletki uspokajające, a bez leków nasennych nie ma szans na przespaną noc, potem budzi się i cały dzień żyje w ogromnym stresie, jest przemęczony i zastraszony, to można powiedzieć, że wpadł w błędne koło. I tak właśnie wygląda obecnie sytuacja Kingi, którą praca w korporacji, gdzie jest dręczona psychicznie przez swego szefa, Smolnego (Łukasz Konopka), doprowadziła do takiego stanu.
Otrząśnie się wreszcie i zacznie walczyć o siebie?
- Często mnie ludzie o to pytają. - Niech pani rzuci tę pracę! Po co się pani tak męczy? - radzą i widać, że wątek ten budzi duże emocje, a postać Kingi cieszy się sympatią. Z pomocą przyjdzie jej mąż.
TT Rozprawi się ze Smolnym, jak facet z facetem?
- Rozprawi i to skutecznie. Przez wzgląd na dobro Kingi powinnam triumfować, ale jako aktorka żałuję, że sprawa niebawem się rozwiąże, bo z Łukaszem Konopką świetnie się grało. Jednak postać Smolnego nie zniknie na zawsze.
To znaczy, że w pracy czuje się pani dobrze, nie tak, jak Kinga?
- Dokładnie. Zwłaszcza w "Na Wspólnej", gdzie atmosfera jest bardzo serdeczna. Chce się tam wracać, gdy zdarzy się dłuższa przerwa np. wakacyjna.
No właśnie. Zaplanowała już pani wakacje?
- Na razie nie. Mamy przyjemność mieszkać w lesie, co prawda nieopodal Warszawy, ale w malowniczej okolicy, gdzie są przez cały rok wakacje. Na razie nie mogę doczekać się już października, bo wtedy, po raz pierwszy w życiu wystartuję w rajdzie samochodowym, RMF Marocco Challenge. Razem z Olgą Borys tworzę team. Na zmianę, przez cały tydzień będziemy przemierzać dziennie 300-kilometrowe odcinki pustynnych wertepów. To prawdziwie "męska przygoda" w żeńskim wydaniu (śmiech).
Nie jedyna w pani życiu...
- To fakt. Każdą wolną chwilę spędzam obecnie na drabinie, malując sufity i ściany w nowym lokalu, który wynajęliśmy wraz z Leszkiem (Leszek Lichota) i zamierzamy w nim prowadzić własną działalność. Wymyśliliśmy sobie klub bilardowo-snookerowy, który będzie też salą prób. Jeszcze nie działa, a już ma nazwę "Wkręt".
Rozmawiała Jolanta Majewska