"Nie miałby u mnie szans!"
Od ośmiu lat Ilona Wrońska gra w "Na Wspólnej" zdradzaną przez męża Kingę.
- Teraz ten gagatek postanowił do niej wrócić. Prywatnie ktoś taki nie miałby u mnie szans! - mówi aktorka. A jednak Kinga po raz kolejny wybaczyła Michałowi (Robert Kudelski) zdradę i małżonkowie Brzozowscy są znów razem...
- No tak się stało, choć trudno mi w to uwierzyć. Ale podobno w życiu zdarzają się takie sytuacje, a nasz wątek powstaje na podstawie doświadczeń kogoś z produkcji, kto zna parę, której rozłąki pomagają uświadomić sobie łączące ich więzi. Ponoć rozstają się i wracają do siebie, za każdym razem z nadzieją, że to już na zawsze - przyznaje Ilona Wrońska.
Zaufać komuś, kto zawiódł, zranił?
- Wydaje mi się, że przy pewnym poziomie naiwności to jest możliwe. Zresztą w życiu Brzozowskich zaszły zmiany, które, siłą rzeczy, zbliżyły ich do siebie. W obliczu nieszczęścia, jakim było uprowadzenie dziecka, musieli zjednoczyć siły. Teraz, gdy koszmar się skończył, postanowili na nowo budować rodzinne relacje, w których najistotniejsze jest dobro małego Ignasia.
Rolę Waszego serialowego synka gra Bartek Kaszuba. Jak się z nim pracuje?
- Bartuś jest u nas już od około dwóch lat i bardzo się przez ten czas polubiliśmy. Zwłaszcza że z dnia na dzień łatwiej się z nim komunikować, jako że zna coraz więcej słów. W serialu występuje też jego starsza siostra Zuzia, która wciela się w postać Marysi, córki Grzegorza, granego niegdyś przez mojego partnera Leszka Lichotę. Tak, że nasze serialowe dzieci są rodzeństwem.
Poznaliście się Państwo właśnie na planie "Na Wspólnej"?
- Tak i to najważniejszy powód, dla którego serial ten zajął wyjątkowe miejsce w moim sercu.
Owocem Waszego związku jest dwójka dzieci: 4,5-letnia Natasza i 3-letni Kajtek. Zawładnęły Wami w całości?
- No, może nie do końca, ale prawie! Za to obie babcie świata poza nimi nie widzą! Moja mama przeniosła się do nas, gdy na świat przyszła Nataszka, a mama Leszka przyjeżdża z Wałbrzycha, jak tylko jest potrzeba.
Rozm. Jolanta Majewska