"Na Wspólnej": Koniec gehenny!
Policjanci Przybysz i Tadeusiak (Lidia Sadowa i Dariusz Wnuk) wraz z prokuratorem (Maciej Kosmala) przedstawią Słupkowi (Paweł Ławrynowicz) zdjęcia z monitoringu oraz wyniki badań DNA.
Dowodzą one, że był on na posesji Wszoły (Marek Kasprzyk) w dniu zabójstwa.
Podejrzany wszystkiego się wyprze i zapewni, że nie zabił naczelnika.
Powie, że wiedział, iż żona ma z nim romans, a feralnego dnia pojechał do Wszoły, żeby ich nakryć.
Gdy okazało się, że nie ma tam Jolanty, wrócił do domu.
Prokurator pokaże mu świecznik i zapyta, skąd w takim razie wzięło się na nim jego DNA...
Zdybicka (Anna Samusionek) będzie mogła wyjść na wolność!
Przypomnijmy, że Ilona ostatnio nie miała lekko.
Bohaterka została niesłusznie oskarżona o zabicie naczelnika skarbówki, który chciał wkupić się w jej łaski.
Jego zaloty spaliły na panewce, a Wszoła zaatakował Zdybicką i próbował ją zgwałcić.
Dlatego też Ilona stała się główną podejrzaną, kiedy odnaleziono ciało naczelnika.
Bohaterka trafiła do więzienia i omal nie przypłaciła tego życiem.
W jednym z ostatnich odcinków Zdybicka odmówiła przyjmowania pokarmów i picia, całe dnie spędzając w milczeniu na swojej pryczy oraz zrezygnowała z widzeń z mężem (Adam Fidusiewicz).
Na szczęście, z pomocą przybyli przyjaciele rodziny.
Olszewska (Katarzyna Walter) zjawiła się u prokuratora (Maciej Kosmala) i zażądała, żeby niezwłocznie zwolnił Ilonę z aresztu.
Prawniczka oskarżyła go również o niedopełnienie obowiązków, mówiąc mu, że Zdybicka o mało nie umarła, bo nikt z personelu więziennego nie zareagował, widząc, że od kilku dni nic nie je i nie pije.
Ostrzegła, że może nie udać się jej uratować, a wtedy to on będzie miał na sumieniu śmierć matki dziecka.