Trudne chwile Małgorzaty Foremniak
To miał być jej azyl, oaza spokoju z dala od burz. Życie postanowiło zmienić aktorce ten piękny scenariusz...
Krótkie blond włosy, czarny żakiet na znak żałoby, oszczędne gesty, delikatny uśmiech i pełen profesjonalizm - tak niedawno zaprezentowała się Małgorzata Foremniak (44 l.) na korytarzach TVN-u. Sam dyrektor programowy stacji Edward Miszczak (56 l.) prosił ją, żeby zasiliła grono jurorów czwartej edycji "Mam talent".
Aktorka zastanawiała się czy po tym, co zgotował jej los, występ w rozrywkowym programie to dobry pomysł. Wszak w minionych miesiącach jej życie rozpadło się jak domek z kart. I poddało ją najcięższej próbie. Na początku lutego nagle zmarła mama aktorki, Marianna Foremniak. Jej śmierć była ogromnym ciosem dla całej rodziny, która uchodzi za idealny, podręcznikowy przykład wspaniałych więzi między najbliższymi.
Mama aktorki była nie tylko jej najlepszą przyjaciółką, ale również filarem, na którym wszyscy domownicy budowali poczucie jedności i bezpieczeństwa. Tak bardzo bolesna strata i trudna do wypełnienia pustka odcisnęły piętno na psychice wrażliwej aktorki.
Znajomi gwiazdy utrzymują, że choć bardzo stara się żyć jak dawniej, do tej pory nie może otrząsnąć się z rozpaczy. - Czas nie leczy ran. Małgosia po śmierci mamy zmieniła się nie do poznania. Zerwała wiele przyjaźni, przestała ufać ludziom, zamknęła się w sobie - martwi się zaprzyjaźniona z nią osoba.
Śmierć ukochanej mamy wywróciła świat aktorki do góry nogami. Pani Małgorzata nie tylko zwolniła tempo życia, ale zmieniła też wiele planów. I choć spontaniczność była jej drugą naturą, minione miesiące całkowicie temu przeczyły.
Dwa lata temu, po burzliwym rozstaniu z tancerzem Rafałem Maserakiem (27 l.), pani Małgorzata zamierzała nadać życiu nowy kierunek. Uciec od wielkomiejskiego zgiełku, z dala od wielkiego świata cieszyć się wolnością. Za pieniądze zarobione w serialu "Na dobre i na złe" oraz programie "Mam talent", kupiła 1200-metrową działkę w podwarszawskich Radziejowicach. Planowała przenieść się tam na stałe.
Otoczony zielenią dom miał być dla niej prawdziwą oazą spokoju. Tam chciała wypoczywać i nabierać sił. Ale także urządzać grilla dla przyjaciół, bo przecież zawsze była gościnna i towarzyska. Aktorka dawała sobie na przeprowadzkę dwa lata. Prace wykończeniowe miały zakończyć się najpóźniej latem tego roku.
Ale... na planach się skończyło. Choroba, a potem odejście mamy sprawiły, że aktorka całkowicie straciła zainteresowanie budową. - Kiedyś była podekscytowana myślą o przeprowadzce, dziś w ogóle nie ma tematu. A na działce, o ile wiem, ani śladu budowy - zdradza zaprzyjaźniony z gwiazdą aktor.
Rana, jaką była dla pani Małgorzaty śmierć mamy, ciągle krwawi i nie chce się zabliźnić. Aktorka postanowiła skupić się na pracy, by nie myśleć w każdej sekundzie o dramacie. Może jednak czas leczy rany?