Jest gotowa na powrót do uwielbianej roli. Ponownie chce być lekarką
Joalnta Fraszyńska przez lata wcielała się w postać Moniki w popularnym serialu "Na dobre i na złe". Aktorka przyznała, że jest gotowa na powrót do swojej roli, nie jest to jednak takie proste. Dlaczego?
Jolanta Fraszyńska od najmłodszych lat wykazywała talent aktorski. O tym, by zostać aktorką, marzyła już jako pięciolatka. Lubiła stać przed lustrem i robić miny. "Grałam, odkąd pamiętam" - mówiła w jednym z wywiadów. Odtwórczyni roli Katarzyny Ruszczyc w "Leśniczówce" zdradziła kiedyś, że wybrała aktorstwo, bo chciała udowodnić ludziom, wśród których się wychowywała, ile jest warta i że nie jest od nich gorsza.
W spełnianiu marzenia dopisało jej szczęście - do wrocławskiej szkoły teatralnej dostała się za pierwszym razem i bez żadnych przeszkód ją ukończyła. Szybko też zaczęła pracę w teatrach i pojawiła się na ekranach.
Widzowie natychmiast pokochali ją za rolę doktor Moniki Zybert w serialu "Na dobre i na złe", w którą wcielała się przez 10 lat. Po latach dobrze wspomina pracę na planie, szczególnie wraca pamięcią do relacji z innymi aktorami.
"'Na dobre i na złe', szczególnie z tą dawną obsadą, darzę nieprawdopodobną sympatią. Wcześniej z Bartkiem Opanią zagrałam w filmie "Białe małżeństwo" i połączyła nas mocna siostrzano-braterska relacja. Potem nastał czas Mariana. Zawsze miałam deficyt ojca i to, co stworzyliśmy na planie, było wyjątkowe. Nawiązaliśmy niezwykle czułą i dobrą więź. Widzieli to też widzowie, bo ktoś ze znajomych widział kiedyś na Krupówkach, jak uliczny artysta sprzedawał portret Mariana ze mną. (śmiech) Uznano więc, że jesteśmy dobrze kojarzącą się parą, ojca i córki. To było bardzo sympatyczne" - mówiła Fraszyńska w wywiadzie dla "TeleTygodnia" z 2018 roku.
Okazuje się, że aktorka bardzo chętnie wróciłaby do serialu, by ponownie zagrać Monikę Zybert. Jak zauważyła w jednym z wywiadów, wątek jej bohaterki nie został domknięty.
"Z tym serialem mam nieskończony romans. To miłość, która chociaż jest odcięta, nie ma jednak końca. Moja bohaterka nagle przestała się po prostu pojawiać. Skoro więc Marian Opania wraca... To bardzo fajny trop, chociaż nie wiem, co na to producent 'Leśniczówki'" - wyznała w tej samej rozmowie.
Na przeszkodzie stanęła jednak decyzja producentów serialu. Mimo że Marian Opania, który wcielał się w rolę serialowego ojca Jolanty wraca, twórcy nie mają w planach rozwijać wątku Moniki.
"Nie planujemy, aby ten wątek wrócił. W serialu co chwilę pojawiają się nowe postaci, a ich losy cieszą się zainteresowaniem widzów" - zdradził w rozmowie z "Super Expressem" jeden z producentów telenoweli.
Zobacz też: "Dziedzictwo". Yaman odkrywa sekretne marzenia Seher. Tajemniczy notes zmienia wszystko