Daria Trafankowska nie miała szczęścia w miłości
Zmarła 17 lat temu Daria Trafankowska, czyli niezapomniana siostra Danuta Dębska-Tretter z "Na dobre i na złe", nigdy nie kryła, że rozwód z Waldemarem Dzikim był dla niej przeżyciem wręcz traumatycznym. Myślała, że mąż zostawił ją, bo... nie sprawdziła się w małżeństwie jako kobieta i partnerka. - Nie sprostałam wymaganiom mężczyzny, którego kochałam - powiedziała tuż przed śmiercią.
Daria Trafankowska była pierwszą wielką miłością Waldemara Dzikiego. Sama jednak, zanim go poznała, złamała kilka męskich serc. Chłopakiem, dla którego straciła głowę jeszcze jako licealistka, był studiujący na Śląsku Krzysiek. Poznali się na zimowisku w Perkozie. Daria co tydzień wsiadała do pociągu jadącego do Bytomia, by zawieść ukochanemu... pieczonego kurczaka, którego uwielbiał, a na którego nie było go stać. Zerwała z nim, gdy dostała się do łódzkiej szkoły filmowej, ale nigdy nie przestali się przyjaźnić.
Wiele lat później to właśnie żona Krzysztofa namówiła aktorkę, by zrobiła sobie USG, po którym zdiagnozowano u niej raka trzustki... Drugą wielką miłością Dusi (tak nazywali ją przyjaciele) był Bogusław Linda, którego poznała podczas odwiedzin u znajomych studiujących w Krakowie. Zakochała się nim bez pamięci i, niestety, bez wzajemności. Później, będąc dziewiętnastolatką, straciła głowę dla starszego od niej o kilka lat żonatego aktora. Wdała się z nim w romans. Nigdy nie zdradziła nikomu jego nazwiska, o co poprosiła ją... jego żona.
- To ona mądrze i bezboleśnie wyprowadziła mnie z tego związku - wyznała Daria wiele lat później.
Tuż przed poznaniem Waldemara Dzikiego Dusia była miłością Jacka Zejdlera, którego cała Polska znała jako Szymka Krusza z popularnego serialu "Stawiam na Tolka Banana". Niestety, para rozstała się.
Pół roku po ślubie z Waldkiem dostała od Jacka dramatyczny list, w którym przyznał się jej, że ma depresję i myśli o odebraniu sobie życia. Nie zdążyła mu odpisać...
Jacek Zejdler popełnił samobójstwo 2 stycznia 1980 roku. Kilka dni później Daria dowiedziała się, że jest w ciąży. Syna, Wita Dzikiego, nazywała najpiękniejszym prezentem od losu i swym najlepszym przyjacielem.
Daria Trafankowska i Waldemar Dziki uchodzili za parę idealną, ale tylko oni i ich najbliżsi przyjaciele wiedzieli, że tak naprawdę bardzo wiele ich różniło. On chciał mieszkać w dużym domu za miastem, ona uwielbiała swoje mieszkanko na ulicy Orlej w centrum Warszawy. On nie przepadał za spotkaniami ze znajomymi, ona nie wyobrażała sobie życia bez przyjaciół. Inaczej też patrzyli na sztukę, na życie, na wychowanie Wita. Daria starała się, by - jak sama to określała - "wejść w poetykę" ukochanego. Zgodziła się zamieszkać w willi, którą wynajął w Markach, na pewien czas ograniczyła spotkania z przyjaciółkami. W końcu, gdy zrozumiała, że nigdy nie sprosta wymaganiom męża, poddała się. Przestała walczyć o jego miłość i pozwoliła mu odejść, mimo że wciąż bardzo go kochała.
Odejście męża Daria Trafankowska potraktowała jak osobistą porażkę. Załamała się, cierpiała, płakała. Wierzyła, że jej małżeństwo to związek na zawsze i nie mogła zrozumieć, dlaczego ukochany ją zostawił. Przecież wiele razy wybaczyła mu zdradę... Nawet wtedy, gdy Waldemar Dziki zafascynował się piękną rzeźbiarką, Daria potrafiła przejść nad tym do porządku dziennego. Widziała, że jej męża zżerają wyrzuty sumienia i wiedziała, że pewnego dnia wróci do niej. Kiedy zauroczenie rzeźbiarką przeszło, rzeczywiście wrócił do domu, a ona po prostu go przyjęła. Tym razem nie wygrała z rywalką. Nie poznała nowej ukochanej Waldka, z którą tuż po rozwodzie z nią wyjechał na wakacje do Bangkoku. Ale życzyła mu szczęścia...
Wcale się nie ucieszyła, że ją też zostawił, gdy w jego życiu pojawiła się 30-letnia wówczas Małgorzata Foremniak, która w 1998 roku została drugą żoną reżysera. Kiedy poznała Małgosię, pokochała ją jak siostrę. Przez wiele lat grały razem w "Na dobre i na złe", niemal codziennie spotykały się na planie serialu. Kiedy Daria zachorowała, zawsze mogła liczyć na mieszkającą w pobliżu drugą panią Dziką, jak nazywała Małgorzatę Foremniak.
Waldemar Dziki wyznał kilka lat po śmierci Dusi, że nigdy nie przestał jej kochać. Do końca kochał ją tak, jak kocha się przyjaciółkę, kochał jako matkę swojego syna, kochał jako dobrą koleżankę, do której zawsze można wpaść na pierogi i szczerą rozmowę. Był zadowolony, gdy dowiedział się, że w jej życiu pojawił się Jan - mężczyzna, u boku którego czuła się bezpiecznie. Waldemar był jedną z pierwszych osób, którym Dusia powiedziała, że ma raka trzustki... I jedną z pierwszych, które 9 kwietnia 2004 roku dowiedziały się, że przegrała walkę z nowotworem. Kilka lat później, będąc już po rozwodzie z Małgorzatą Foremniak, Waldemar Dziki także poważnie zachorował. Leczył się za granicą. 16 września 2016 roku do Polski dotarła wiadomość, że zmarł w szpitalu w Barcelonie. Do końca czuwała przy nim trzecia żona, Marta Eljasik-Dziki, którą poślubił w 2013 roku.
Waldemar Dziki w jednym z ostatnich wywiadów przyznał, że kochał wiele kobiet, ale to Duśka była dla niego tą najważniejszą...